RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę jednak przyznać, iż bardzo trudno mi uwierzyć, żeby Łagodziciel, sam nieżywy przecież od wielu tysięcy lat, za pomocą tego małego kamyka miał wskrzeszać zmarłych.Dorcas nie odpowiedziała.Nie wiedziałem nawet, czy w ogóle mnie słucha.- Wspomniałaś o Hildegrinie i o naszej podróży przez jezioro po kwiat zemsty.Pamiętasz, co powiedział wtedy o śmierci? Że jest dobrą przyjaciółką ptaków.Powinniśmy byli wtedy zrozumieć, że nie jest taka, jaką ją sobie wyobrażamy.- Czy pozwolisz mi wziąć Pazur do ręki, jeśli przysięgnę, że wierzę w to wszystko?Jeszcze raz pokręciłem głową.Dorcas nie patrzyła na mnie, ale chyba dostrzegła poruszenie mo­jego cienia albo też jej wymyślony Severian zrobił to samo co ja, gdyż powiedziała:- Masz rację, bo zniszczyłabym go, gdybym mogła.Mam ci wyznać, w co naprawdę wierzę? Otóż wierzę, że byłam martwa.Nie spałam, tylko po prostu byłam martwa.Że przed śmiercią, która nastąpiła bardzo dawno temu, mieszkałam z mężem i dzieckiem nad małym sklepikiem oraz że twój Łagodziciel był żądnym przygód śmiałkiem należącym do jednej ze starożytnych ras, które przetrwały powszechną zagładę.- Zacisnęła ręce na krawędzi koca.- Pytam cię, Severianie: czy to nie on zostanie nazwany Nowym Słońcem, kiedy zjawi się powtórnie? Wierzę też, że gdy zjawił się po raz pierwszy, miał ze sobą coś, co dawało mu taką samą władzę nad czasem, jaką ojcu Inire dają nad przestrzenią jego słynne zwiercia­dła.Tym czymś był klejnot, który teraz znajduje się w twoim po­siadaniu.Umilkła i popatrzyła na mnie wyzywająco, ale ja nie zareagowałem.- Żołnierz zabity przez notule ożył dlatego, że Pazur cofnął go w czasie do chwili, kiedy jeszcze był żywy.Rany twojego przyjaciela zagoiły się tak szybko, ponieważ Pazur przyspieszył bieg czasu.Kiedy w Ogrodzie Wiecznego Snu wpadłeś do wody, Pazur zapewne dotknął moich zwłok i sprawił, że przeniosłam się do czasu, w którym żyłam, a więc życie zaczęło się dla mnie od nowa - co jednak w niczym nie zmienia faktu, że bardzo długo byłam tylko skurczonymi zwłokami zakonserwowanymi w brązowej wodzie.Aż do dzisiaj pozostało we mnie coś martwego.- W każdym z nas jest coś martwego - odparłem.- Właśnie dlatego wiemy, że kiedyś musimy umrzeć.Tylko małe dzieci nie zdają sobie z tego sprawy.- Muszę wrócić, Severianie.Zdałam sobie z tego sprawę i to właśnie staram ci się powiedzieć.Muszę wrócić, żeby dowiedzieć się, kim byłam, co robiłam i co się ze mną stało.Wiem, że ty nie możesz ze mną iść.Skinąłem głową.- I nie proszę cię o to.Chyba nawet nie chciałabym, żebyś to zrobił.Kocham cię, ale ty jesteś innym rodzajem śmierci, która co prawda zaprzyjaźniła się ze mną tak jak śmierć z jeziora, ale nadal jest śmiercią.Nie chcę mieć jej za towarzysza, kiedy udam się na po­szukiwanie swojego życia.- Rozumiem cię.- Kto wie, może moje dziecko jeszcze żyje? Teraz jest już zapewne starym człowiekiem, ale mimo wszystko muszę się tego dowiedzieć.- Oczywiście - odparłem, po czym dodałem: - Kiedyś jednak powiedziałaś mi, że nie jestem śmiercią i że nie mogę pozwolić, aby fakt, że inni myślą o mnie w ten sposób, wpłynął na moją opinię o samym sobie.Było to w starym sadzie na terenach należących do Domu Absolutu, pamiętasz?- Dla mnie mimo wszystko byłeś i jesteś śmiercią - stwierdzi­ła.- Całkiem możliwe, iż sama wpadłam w pułapkę, przed którą cię ostrzegałam.A jeżeli nawet nie jesteś nią, to na zawsze pozostaniesz katem, a twoje ręce będą spływać krwią.Skoro tak dobrze pamiętasz naszą rozmowę w Domu Absolutu, być może.Nie, nie mogę tego powiedzieć.Wszystko, co mi się przytrafiło, zdarzyło się za sprawą Łagodziciela albo Pazura, albo Prastwórcy, nie za twoją.- O co chciałaś zapytać?- Pamiętasz, jak na leśnej polanie doktor Talos rozdzielił między nas pieniądze, które otrzymał od jakiegoś dworskiego dostojnika? W czasie podróży oddałam ci moją część.Czy teraz mogę ją odzyskać? Będę potrzebowała pieniędzy.Jeżeli nie masz całej kwoty, wezmę tyle, ile możesz mi dać.Wysypałem na stolik zawartość sakiewki.Było tam właśnie tyle, ile dostałem od Dorcas, może trochę więcej.- Dziękuję - powiedziała.- A tobie nie będą potrzebne?- Nie tak bardzo jak tobie.Poza tym należą do ciebie.- Wyruszę jutro, jeśli będę się czuła na siłach, albo pojutrze, bez względu na wszystko.Wiesz może, jak często łodzie odpływają w dół rzeki?- Tak często, jak tylko zechcesz.Wystarczy je pchnąć, a woda troszczy się o resztę.- To niepodobne do ciebie, Severianie.Taką rzecz mógłby po­wiedzieć twój przyjaciel Jonas.A właśnie: nie jesteś pierwszym goś­ciem, który dzisiaj przyszedł mnie odwiedzić.Przed tobą był tutaj nasz, a raczej twój, przyjaciel Hethor.Chyba nie spodobał ci się mój żart, prawda? Wybacz mi.Chciałam tylko zmienić temat.- On to lubi.Uwielbia mnie oglądać.- Tysiące ludzi oglądają cię, kiedy wstępujesz na szafot, a ty nie masz nic przeciwko temu.- Oni przychodzą po to, żeby zaznać strachu, a potem cieszyć się, że żyją, oraz dlatego, że lubią nastrój ogólnego podniecenia i liczą na to, że dojdzie do jakiegoś makabrycznego wypadku.Jeżeli o mnie chodzi, to interesuje mnie jedynie perfekcyjne wykonywanie moich obowiązków.Hethorowi zależy na czymś innym.- Na bólu?- Tak, ale nie tylko.- On cię uwielbia - powiedziała Dorcas.- Rozmawiał ze mną przez jakiś czas, a ja odniosłam wrażenie, że poszedłby za tobą w ogień.- Chyba dostrzegła na mojej twarzy grymas zniecierpliwienia, gdyż pospie­sznie dodała: - Na myśl o Hethorze robi ci się niedobrze, prawda? Lepiej pomówmy o czymś innym, bo wystarczy, że już ja dziś wymiotowałam.- Mnie to z pewnością nie grozi, ale myśląc o Hethorze wciąż widzę go takim, jakiego ujrzałem go kiedyś z szafotu: z szeroko otwar­tymi ustami i oczami.Poruszyła się w łóżku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl