[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Karvanak nie ułatwi nam tego.Jeśli uda mu się złamać zabezpieczenia którenałożyłem na umysł tego typa, zdobędzie wszystkie niezbędne informacje.Tak czyinaczej ten biedny facet już nie żyje.Raksasa złamie jego umysł lub ciało.Zacznie odokaleczenia go.Drżąc poszłam za nimi do domu.Iris zostawiła nas i poszła po Maggie.Po chwiliwróciła i bez słowa podała gargulca smokowi który zmarszczył brwi, ale w końcuwziął ją od niej. Ponieważ masz zamiar siedzieć tu i mówić, równie dobrze możesz się na cośprzydać.Zajmiesz się dzieckiem, a ja w tym czasie przygotuję posiłek, odparła.Duch domu nie tolerowała sprzeciwu i podobnie jak wszyscy członkowie naszejrodziny, Flam również jej posłuchał.Maggie gaworząc pocałowała go w policzek, na co Smok uśmiechnął się do niej ipołaskotał ją pod brodą kosmykiem swoich włosów.Maggie bardzo chętnie bawiłasię włosami Flama.Była nimi równie podekscytowana jak kot kawałkiem sznurka.Chichocząc Iris udała się do kuchni.Dochodzący stamtąd dzwięk patelni idrewnianych łyżek obiecywał nam, że kiedy się obudzimy obiad będzie już gotowy.Spojrzałam na zegar.Kolejne dziewięćdziesiąt minut i Menolly się obudzi. Do łóżka! rzuciłam kierując się w kierunku schodów.Tuż za mną Camille a po niejMorio, który wyglądał na równie zmęczonego jak my.Machnięciem rękipożegnaliśmy się na pierwszy piętrze. Do zobaczenia przy stole, rzuciła Camille.Następnie oboje zniknęli w jej pokoju.Resztę schodów pokonałam na czworaka, myśląc o najskuteczniejszym sposobie abyzasnąć.Byłam tak zmęczona, że nawet się nie rozbierałam.Przemieniłam się anastępnie wskoczyłam na łóżko i zwinąwszy się w kłębek ułożyłam się w nogach.Zawsze najlepiej spałam jako kot.I faktycznie, w ciągu kilku minut odpłynęłam wgłęboki sen, w całkowicie wspaniałej kociej drzemce. Delilah.Delilah.Nadszedł czas aby wstać.Kobieta uniosła mnie w ramiona.Będącjeszcze w półśnie zaczęłam mruczeć z rozkoszy, gdy zaczęła uroczo drapać mnie zauszami.Po chwili obudziłam się i uniosłam łebek po to tylko, by ujrzeć twarz mojejmłodszej siostry.Miauknęłam, na co Menolly ułożyła mnie delikatnie na łóżku gdzieteż się przemieniłam.Przeciągnęłam się i ziewnąwszy spytałam: Och, to było przyjemne.Jak długo spałam? Poprosiłam innych byście obie z Camille zamiast dziewięćdziesięciu minut mogłypospać dwie godziny.Ten dodatkowy czas może odegrać dużą rolę w refleksie iczujności umysłu.Czy czujesz się wystarczająco dobrze, aby wyruszyć tam dziświeczorem?Menolly była ubrana idealnie aby zmierzyć się z lasem.Miała na sobie dżinsy, golf zdługim rękawem, dżinsową kurtkę i solidne buty.Uśmiechnęła się do mnie, ukazującwszystkie zęby.Pokręciłam głową, skrzywiwszy się bo poczułam w jej oddechu zapach krwi. Rozumiem że już zjadłaś? Cholera, znów mam oddech szakala? Przewróciła oczami. Tak, spróbuj tego, rzuciłam podając jej miętowy odświeżacz do ust.Stale cipowtarzam abyś miała jeden przy sobie.Bardzo go lubiłam bo jego silny zapach przypominał mi kocimiętkę.Moje siostryznały mój mały sekret: Kocimiętka - czy to herbata czy trawa - miała na mnie takisam efekt jak na niektórych ludzi tequila, nawet gdy byłam w postaci kobiety.Wiedziały o tym jedynie moje siostry.Nie powiedziałam o tym nikomu innemu,chcąc uniknąć sytuacji, w której jakiś żartowniś by sprawdzał jak daleko może sięposunąć.Organizm Menolly nie tolerował pożywienia ani napojów, niczego poza krwią.Aczkolwiek sprej jej nie przeszkadzał.Psiknęła kilka razy tak, bym nic więcej nie poczuła.Następnie spytała: Czy mogę go zatrzymać?Skinąwszy głową, spojrzałam w dół na swoje ubranie.Co prawda trochę grunge aletam gdzie się wybieraliśmy nie będzie miało to większego znaczenia. Myślisz że to co mam na sobie będzie ok? Bardzo dobrze się sprawdziło dziś rano.Równie dobrze mogę się nie przebierać.Jestem pewna że znowu się ubrudzę.Jestemtego tak pewna jak tego że Flam znów będzie wyglądał nieskazitelnie, jak zawsze.Zauważyłaś że nigdy się nie brudzi? O tak! I mam zamiar go zapytać jak to robi! Już to zrobiłam, odparłam parsknąwszy.Posłał mi jeden z tych swoichuśmieszków! Może Camille uda się coś z niego wyciągnąć.jedno trzeba muprzyznać: informacje jakich nam udziela są zawsze niezwykle skąpe.Myślisz żezdradził jej swoje prawdziwe imię? Ha! Wątpię.Przecież jest smokiem! odparła z uśmiechem.Chodzmy kotku, Iriszostawiła wam ciepłe jedzenie.Camille i Morio są już prawdopodobnie przy stole.U stóp schodów poczułam zapach steków i świeżych owoców.Na samą myślnapłynęła mi ślinka do ust.Wkroczyłam do kuchni czując nagłe ożywienie.Co z tegoże wyruszaliśmy na poszukiwanie czwartej pieczęci duchowej? Na pewno nam sięuda, jak zawsze.no, może nie do końca ale z pewnością zrobimy wszystko co wnaszej mocy by ta nie wpadła ręce Karvanaka [ Pobierz całość w formacie PDF ]