[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.27Ciekawi przygl¹dali siê ³upom, ale kto tylko dotkn¹³ tobo³u przez Dowojnê przywiezio-nego, pada³ martwy, jak piorunem ra¿ony.Dziwi³ siê wielki ksi¹¿ê, ¿e tyle ludzi nagle po-mar³o, a bêd¹c poganinem, przypisywa³ to czarom.Gdy Dowojna opowiedzia³ o tym, co siê dzia³o Helenie, ta wyzna³a, i¿ ukaza³ siê jej weSnie pos³aniec Bo¿y Anio³ i powiedzia³, ¿e Bóg zsy³a Smieræ na pogan, jako karê za niepo-szanowanie Drzewa Krzy¿a Rwiêtego.Dowojna powtórzy³ opowiadanie Heleny Jagielle, któ-ry rozkaza³, by ta stawi³a siê przed nim z relikwiarzem.Obejrzawszy go z ciekawoSci¹ i niebez trwogi, wielki ksi¹¿ê obdarzy³ pannê wolnoSci¹ i poleci³ jej, by odwioz³a relikwiarz doPolski i zwróci³a go do koScio³a, z którego by³ zabrany.Helena uprosi³a Dowojnê, by jej towarzyszy³ w podró¿y.Po przybyciu do Polski i pozwróceniu relikwiarza klasztorowi benedyktynów, podró¿ni odszukali rodziców Heleny, któ-rzy nie posiadali siê z radoSci, widz¹c córkê ¿yw¹ i zdrow¹.Helena przedstawi³a im Dowoj-nê i opowiedziawszy, jak wiele da³ jej dowodów dobroci i wspania³omySlnoSci, przyzna³a siê,i¿ pokocha³a m³odego Litwina i chêtnie go poSlubi, je¿eli on zgodzi siê zostaæ chrzeScijani-nem Dowojna z radoSci¹ przyj¹³ propozycjê, pad³ do nóg rodziców Heleny i poprosi³ ich o jejrêkê.Wkrótce odby³ siê chrzest Dowojny i jego Slub z Helen¹.Nowo¿eniec otrzyma³ szlachec-two polskie i herb ¿ony Abdank, do którego na pami¹tkê cudu dodano krzy¿.Nowy ten herbzosta³ nazwany Dêbno.28KORCIÓ£ RW.ANNYMieszka³ w Miñsku s³awny mistrz mularski, podesz³y ju¿ wiekiem Wojciech.Mia³ oncórkê jedyn¹, Mariê, poSlubion¹ m³odemu uczniowi swemu Janowi.Ten s³ysz¹c, ¿e w kra-jach zachodnich s¹ mistrze, co buduj¹ Swi¹tynie i pa³ace, o jakich nawet Wojciech wyobra¿e-nia nie mia³, postanowi³ udaæ siê do obcych krajów i tam u s³awnych mistrzów uczyæ siê bu-downictwa.Na nic siê zda³y odradzania Wojciecha, który upewnia³ ziêcia, ¿e nie nauczy siêu cudzoziemców nic takiego, czego by on Wojciech nie móg³ go nauczyæ.Pró¿no b³aga³amê¿a czule go kochaj¹ca Maria, by jej nie opuszcza³.Jan nie da³ siê odwieSæ od powziêtegozamiaru, nie zmiêk³ wobec próSb ¿ony i poleciwszy j¹ opiece teScia, opuSci³ rodzinne strony.Zwiedzi³ ró¿ne kraje, podziwia³ wspania³e, zadziwiaj¹ce ogromem Swi¹tynie, i na ostatkuprzysta³ za ucznia i czeladnika do s³awnego mistrza mularskiego u Krzy¿aków, którego dzie-³a powszechny podziw budzi³y.Przez kilka lat nic o Janie nie by³o s³ychaæ.Tymczasem w Wilnie ¿ona wielkiego ksiêcia, Swi¹tobliwa i dobra pani Anna postanowi³awznieSæ ku chwale Bo¿ej nowy koSció³ i szuka³a zdolnego budowniczego, poniewa¿ chcia³a,by koSció³ by³ piêkny i okaza³y.Wskazano ksiê¿nej Wojciecha, jako najs³awniejszego w kra-ju.Temu te¿ Anna budowê Swi¹tyni powierzy³a.Wojciech z córk¹ niebawem do Wilna siê przeniós³ i przyst¹pi³ do budowy.Za³o¿y³ fun-damenty i zacz¹³ wznosiæ Sciany, które szybko ros³y i ju¿ dosiêg³y paru s¹¿ni.Wojciech obie-cywa³, i¿ bêdzie to arcydzie³o, które przewy¿szy wszystko, co dotychczas stworzy³ i by³ prze-konany, ¿e koSció³ ten ws³awi jego imiê na wieki.Pewnego wieczora stary budowniczy siedzia³ w swoim mieszkaniu, po³o¿onym w pobli-¿u rozpoczêtej budowy i pilnie pracowa³ nad planami, zaS Maria smutna, szy³a jak¹S czêSæubrania, ocieraj¹c od czasu do czasu r¹bkiem bia³ego rêkawa ³zy nap³ywaj¹ce do oczu.MySl¹goni³a swego ukochanego Jana, o którego srodze siê niepokoi³a, nie maj¹c ¿adnych wieSci odroku przesz³o, kiedy pielgrzym przyniós³ jej pozdrowienie od mê¿a i wiadomoSæ, ¿e jestzdrów, kocha j¹, pracuje i uczy siê gorliwie.Gdy tak Wojciech w pracy, a Maria w dumaniach byli pogr¹¿eni, da³y siê s³yszeæ szybkiekroki w podwórzu i stukanie do drzwi.Maria wsta³a, by je otworzyæ i po chwili z g³oSnym,radosnym krzykiem pad³a w objêcia mê¿a.Powsta³ z miejsca i sêdziwy Wojciech, serdecznieziêcia witaj¹c.Gdy zdro¿ony podró¿ny pierwszy g³Ã³d zaspokoi³ i Maria postawi³a na stolekubki ze starym miodem litewskim, Jan rozpocz¹³ opowiadanie o tym, gdzie bywa³, co wi-dzia³ i czego siê uczy³ u obcych.Wojciech drwi¹co siê uSmiecha³ i wreszcie rzek³: Zwiedzi³eS du¿o Swiata, wieleS widzia³ i, jak wnoszê, nie marnowa³eS czasu, tym lepiejtedy potrafisz oceniæ arcydzie³o, które ja rozpocz¹³em tworzyæ, a przy którym te w³oskie,galskie i krzy¿ackie budynki, wydadz¹ ci siê lichymi szopami.Jutro poka¿ê ci plany i sam¹29budowê, która ju¿ siê sporo posunê³a.Przekonasz siê, ¿e Wojciech chocia¿ stary, wiêcej wartod twoich majstrów, nad którymi tak siê unosisz!Nazajutrz obaj udali siê na budowê.Jan spodziewa³ siê ujrzeæ istotne arcydzie³o, tym bar-dziej, ¿e Wojciech nie przestawa³ przechwalaæ siê i pyszniæ swoim dzie³em.Tym wiêkszeby³o zdumienie Jana, gdy zobaczy³ ciê¿kie Sciany, wyprowadzone na parê s¹¿ni ponad zie-mi¹, bez ¿adnych ozdób i gzymsów.Drzwi ³ukowe by³y niezgrabne i nieodpowiednie do pro-jektowanej ca³oSci.Nie umia³ ukryæ pomieszania i na natarczywe zapytania teScia, czy jestzachwycony, odrzek³ ³agodnie: Nie ojcze, nie tegom siê spodziewa³.Ja bym to inaczej zbudowa³.To, co widzê, jest zaciê¿kie, przygniata, nie pasuje i nie zgadza siê jedno z drugim.Ja bym uczyni³ cacko lekkie,przejrzyste, moje gzymsy by³yby utkane z koronek, a wie¿yce w niebo by strzela³y.Tu zacz¹³ wykazywaæ braki, które w budowie postrzega³ i marzyæ, jak by on to wszystkoinaczej wykona³.Wojciech zrazu os³upia³, poniewa¿ nie móg³ poj¹æ, jak ktoS Smia³ ganiæ to,co on za arcydzie³o uwa¿a³.S³ucha³ ziêcia ze Sci¹gniêt¹ siw¹ brwi¹ i zaciSniêtymi ustami, a¿wybuchn¹³ d³ugo hamowanym gniewem. Ha, m³okosie! Rmiesz ganiæ dzie³o najwiêkszego w kraju mistrza.Co ty w tym rozu-miesz.Przewrócili ci w g³owie krzy¿accy partacze i zdaje ci siê, ¿eS jest zdolny stworzyæ coSlepszego ni¿ Wojciech.Trzeba ciê za tak¹ zuchwa³oSæ na ca³e ¿ycie ukaraæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]