[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.TrzasnÄ…Å‚ sÅ‚uchawkÄ… i zauważyÅ‚ O Dell, która staÅ‚a w drzwiach, obserwujÄ…c go. Przepraszam. WyglÄ…daÅ‚a na zakÅ‚opotanÄ…, że byÅ‚a Å›wiadkiem jego ataku wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci, i topo raz drugi tego samego dnia.Pewnie pomyÅ›laÅ‚a, że jestem nienormalny, stwierdziÅ‚ Nick.%7Å‚e jestem jakimÅ› pieprzonymwariatem, albo, co gorsza, ignorantem. Lucy powiedziaÅ‚a mi, że sÄ… tu dokumenty. Tak.Wejdz.I zamknij drzwi, proszÄ™.ZawahaÅ‚a siÄ™, jakby rozważaÅ‚a, czy bezpiecznie jest przebywać z nim za zamkniÄ™tymidrzwiami. To byÅ‚ burmistrz wyjaÅ›niÅ‚. ChciaÅ‚ siÄ™ dowiedzieć, czy mam zamiar aresztować kogoÅ›do piÄ…tku, żeby nie musiaÅ‚ odwoÅ‚ywać Halloween. Co mu powiedziaÅ‚eÅ›? Mniej wiÄ™cej to, co sÅ‚yszaÅ‚aÅ›.PudÅ‚a sÄ… pod oknem. ObróciÅ‚ fotel, żeby jej wskazaćmiejsce, i zostaÅ‚ tak, patrzÄ…c przez okno.Ta pochmurna pogoda zle na niego dziaÅ‚aÅ‚a.NiepamiÄ™taÅ‚, kiedy ostatnio byÅ‚ caÅ‚y sÅ‚oneczny dzieÅ„.O Dell przyklÄ™kÅ‚a, zdjęła pokrywy z pudeÅ‚ i rozÅ‚ożyÅ‚a na podÅ‚odze papiery. Podać ci krzesÅ‚o? spytaÅ‚, nie ruszajÄ…c siÄ™ z fotela. Nie trzeba.Tak mi wygodniej.MiaÅ‚a takÄ… minÄ™, jakby znalazÅ‚a to, czego szukaÅ‚a.OtworzyÅ‚a teczkÄ™ i zaczęła przeglÄ…daćdokumenty, wreszcie skupiÅ‚a siÄ™ na jednym z nich.Nagle niezwykle spoważniaÅ‚a.PrzebiegaÅ‚awzrokiem po stronie.UsiadÅ‚a na piÄ™tach. Co tam masz? Nick pochyliÅ‚ siÄ™, żeby zobaczyć, co tak bardzo przyciÄ…gnęło jej uwagÄ™. Oryginalne zeznanie Jeffreysa, zaraz po aresztowaniu.Bardzo szczegółowe.Wszystko tujest, od rodzaju taÅ›my, którÄ… zwiÄ…zaÅ‚ stopy i rÄ™ce ofiary, do zdobieÅ„ na nożu myÅ›liwskim, którymsiÄ™ posÅ‚użyÅ‚. MówiÅ‚a powoli, nie odrywajÄ…c wzroku od dokumentu. KsiÄ…dz Francis powiedziaÅ‚, że Jeffreys nie kÅ‚amaÅ‚.To znaczy, że to wszystko prawda.Noi co z tego? Wiesz, że Jeffreys przyznaÅ‚ siÄ™ tylko do zabicia Bobby ego Wilsona? CaÅ‚y czas rzekÅ‚a,przeglÄ…dajÄ…c kolejne strony twardo przy tym obstawaÅ‚.TwierdziÅ‚, że nie ma nic wspólnego zeÅ›mierciÄ… pozostaÅ‚ych dwóch chÅ‚opców. Nie pamiÄ™tam, żebym o tym sÅ‚yszaÅ‚.Pewnie uznali to za kÅ‚amstwo. A jeÅ›li to nie kÅ‚amstwo? PodniosÅ‚a na niego wzrok.Jej brÄ…zowe oczy wyrażaÅ‚y dużowiÄ™cej, niż znalazÅ‚a w papierach. No dobra, jeÅ›li nie kÅ‚amaÅ‚ i rzeczywiÅ›cie zabiÅ‚ tylko Bobby ego Wilsona& Nick niedokoÅ„czyÅ‚.PoczuÅ‚ mdÅ‚oÅ›ci, zanim Maggie zdążyÅ‚a za niego wypowiedzieć porażajÄ…cÄ… myÅ›l. To znaczy, że prawdziwy morderca uciekÅ‚, by teraz powrócić.ROZDZIAA DWUDZIESTY SIÓDMYChristine miaÅ‚a nadziejÄ™, że Nick nie wyczuÅ‚ ulgi w jej gÅ‚osie, kiedy zadzwoniÅ‚, żebyodwoÅ‚ać wspólnÄ… kolacjÄ™.Ale cóż, jeÅ›li z tego nowego Å›ladu naprawdÄ™ coÅ› wyniknie, bÄ™dziemusiaÅ‚a pracować do pózna, żeby mieć kolejnÄ… pierwszÄ… stronÄ™ w nastÄ™pnym porannym wydaniu. Możemy to przenieść na jutro? spytaÅ‚ Nick peÅ‚en prawdziwej skruchy. Pewnie, nie ma sprawy.Czy dziÅ› wieczorem zapowiada siÄ™ coÅ› ważnego? nie omieszkaÅ‚adodać, korzystajÄ…c z okazji. Twój wiekopomny sukces, Christine, nie wpÅ‚ywa na ciebie dobrze. MiaÅ‚ zmÄ™czony,pozbawiony energii gÅ‚os. Dobrze czy nie, to wspaniaÅ‚e uczucie. Ten numer, który ci dali w gazecie, to komórka? No, jeden z bonusów mojego obrzydliwego sukcesu.SÅ‚uchaj. ChciaÅ‚a zmienić temat,zanim brat zapyta jÄ…, gdzie byÅ‚a albo dokÄ…d siÄ™ wybiera. Możesz mi jutro przynieść swójÅ›piwór? PamiÄ™tasz? Timmy chciaÅ‚ go pożyczyć na wycieczkÄ™. JadÄ… na wycieczkÄ™ na Halloween? WracajÄ… w piÄ…tek wieczorem, bo ksiÄ…dz Keller ma mszÄ™ na Wszystkich ZwiÄ™tych.Niezapomnisz o Å›piworze? Nie. I nie zapomnij agentki O Dell. Dobra.SkrÄ™ciÅ‚a na parking, wyÅ‚Ä…czajÄ…c komórkÄ™ i wrzucajÄ…c jÄ… do torebki.Nick wÅ›ciekÅ‚by siÄ™,gdyby wiedziaÅ‚, gdzie podziewa siÄ™ jego siostra.TrzypiÄ™trowy dom mieszkalny nie przedstawiaÅ‚ siÄ™ najlepiej.CegÅ‚a byÅ‚a zwietrzaÅ‚a i krucha.ZardzewiaÅ‚e klimatyzatory zwieszaÅ‚y siÄ™ z okien.Budynek nie pasowaÅ‚ do sÄ…siednich niedużychdrewnianych domków, które, chociaż stare, byÅ‚y dobrze utrzymane.Na ich podwórkach widaćbyÅ‚o piaskownice, huÅ›tawki i ogromne, wiekowe klony, na których Å›wietnie budowaÅ‚o siÄ™ domkii wieszaÅ‚o hamaki.Powietrze wypeÅ‚niaÅ‚a woÅ„ palonego w kominku drewna.GdzieÅ› w koÅ„cu ulicy szczekaÅ‚ pies,Christine sÅ‚yszaÅ‚a też dzwiÄ™k poruszajÄ…cych siÄ™ na wietrze dzwoneczków.W tej okolicy mieszkaÅ‚Danny Alverez.Jego lÅ›niÄ…cy czerwony rower znaleziono oparty o ogrodzenie parkingu.To tutajwÅ‚aÅ›nie zaczÄ…Å‚ siÄ™ horror ostatnich dni jego życia.W miejscu, które uznawaÅ‚ za absolutniebezpieczne.W korytarzu tuż przy wejÅ›ciu ciężki metalowy pojemnik na Å›mieci przytrzymywaÅ‚ drzwi.PeÅ‚no w nim byÅ‚o petów, które wysypywaÅ‚y siÄ™ na podÅ‚ogÄ™.Christine stÄ…paÅ‚a uważnie.W windzie cuchnęło tytoniem i psim moczem.SpojrzaÅ‚a na poplamionÄ… wykÅ‚adzinÄ™.Nacisnęła guzik trzeciego piÄ™tra.Winda zagrzechotaÅ‚a, zatrzÄ™sÅ‚a siÄ™ i zacharczaÅ‚a.Christinew popÅ‚ochu nacisnęła guzik otwierajÄ…cy drzwi, ale winda akurat majestatycznie ruszyÅ‚a do góry.NienawidziÅ‚a wind.NienawidziÅ‚a ciasnych zamkniÄ™tych pomieszczeÅ„.%7Å‚aÅ‚owaÅ‚a, że nieposzÅ‚a schodami.SzukaÅ‚a wzrokiem guzika alarmu, lecz nie byÅ‚o tu czegoÅ› takiego.SekundymijaÅ‚y, a wedÅ‚ug Å›wiateÅ‚ka nad jej gÅ‚owÄ… minęła dopiero pierwsze piÄ™tro.Nacisnęła dwójkÄ™,pragnÄ…c skrócić wycieczkÄ™, ale przycisk pokruszyÅ‚ siÄ™ pod jej palcem.Przerażona, pozbieraÅ‚a cowiÄ™ksze kawaÅ‚ki i zaczęła wciskać je na miejsce niczym ukÅ‚adankÄ™.Z dwoma jej siÄ™ udaÅ‚o, jedenwpadÅ‚ do dziury, inne wylÄ…dowaÅ‚y z powrotem na podÅ‚odze.Winda zachwiaÅ‚a siÄ™ i zatrzymaÅ‚a,drzwi zaskrzypiaÅ‚y i otworzyÅ‚y siÄ™.Christine przecisnęła siÄ™ przez nie, zanim otworzyÅ‚y siÄ™ dokoÅ„ca.Przystanęła, opierajÄ…c siÄ™ o brudnÄ… Å›cianÄ™.Przyćmione Å›wiatÅ‚o padaÅ‚o na wykÅ‚adzinÄ™ jeszczebardziej poplamionÄ… niż ta w windzie.I znów ten odór psiej uryny wymieszany z jakimiÅ›zleżaÅ‚ymi, spleÅ›niaÅ‚ymi gazetami i przypalonym obiadem.Jak można żyć w takiej norze?Mieszkanie numer 410 znajdowaÅ‚o siÄ™ w koÅ„cu korytarza.Przed sponiewieranymi drzwiamileżaÅ‚a rÄ™cznie wypleciona wycieraczka.Czysta, bez jednej plamy.Christine zapukaÅ‚a, wstrzymujÄ…c oddech, żeby nie wdychać korytarzowych smrodów.WewnÄ…trz szczÄ™knęło parÄ™ zamków, w drzwiach pojawiÅ‚a siÄ™ szpara [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]