[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokonała kilku zmian na własną rękę.- Zebraliśmy się tutaj w pogoni za prawdą i sprawiedliwością, która się nie skończy, dopóki Elaida, fałszywa Zasiadająca na Tronie Amyrlin, nie zrezygnuje z tytułu, który przywłaszczyła sobie całkiem bezprawnie.- Jedyną zmianą było podstawienie frazy „która się nie skończy” w miejsce „która nie może się skończyć”, ale uznała, że tak ujmie rzecz dosadniej i zgrabniej.- Jako Amyrlin pokieruję wami w tej pogoni i nie ugnę się, tak jak wy się nie ugniecie.- Stwierdziła, że na tym już może zakończyć kazanie; w każdym razie nie zamierzała pozostawać tam w górce dostatecznie długo, żeby powtórzyć każde słowo, które one kazały jej wygłosić.Wszystko zresztą sprowadzało się do tego, co już powiedziała.- Moją Opiekunką Kronik mianuję Sheriam Bayanar.Zareagowali znacznie cichszymi wiwatami; Opiekunka to ostatecznie nie Amyrlin.Egwene zerkała ukradkiem na dół, aż doczekała się Sheriam, która wybiegła z Małej Wieży, drapując na ramionach błękitnej barwy stułę Opiekunki, chcąc nią zaznaczyć, że została wyniesiona z Błękitnych Ajah.Postanowiły nie robić kopii laski Amyrlin, zwieńczonej złotym płomieniem, którą zwykła nosić Opiekunka; miały się bez niej obywać, dopóki nie odzyskają oryginalnej laski z Białej Wieży.Sheriam spodziewała się znacznie dłuższego oczekiwania, toteż popatrzyła na Egwene z jawnym rozdrażnieniem.Twarze stojących w szeregu Opiekunek Romandy i Lelaine pozostały nie poruszone; każda wyraziła, bardzo dobitnie swoje sugestie odnośnie wyboru Opiekunki Kronik, i rzecz jasna w żadnym razie nie dotyczyły one Sheriam.Egwene zrobiła głęboki wdech i odwróciła się plecami do wyczekującego tłumu.- Żeby uczcić ten dzień, niniejszym ogłaszam dekret, na mocy którego wszystkie Przyjęte i nowicjuszki są dzisiaj wolne od wszelkich pokut i kar.- Tak nakazywał obyczaj; wywołał okrzyki radości jedynie z ust odzianych na biało dziewcząt oraz kilku Przyjętych.- Żeby uczcić ten dzień, niniejszym ogłaszam dekret, na mocy którego Theodrin Dabei, Faolain Orande, Nynaeve al’Meara i Elayne Trakand wraz z tą chwilą zostają wyniesione do szala, jako pełne siostry i Aes Sedai.- To z kolei powitano czymś w rodzaju pytającego milczenia, a także pomrukiem, tu i ówdzie.Ten dekret był niezupełnie zgodny z obyczajem, a nawet dalece od niego odbiegał.Niemniej jednak został ogłoszony; całe szczęście, że Morvrin przypadkiem napomknęła o Theodrin i Faolain.Czas powrócić do tego, co one dla niej sprokurowały.Niniejszym ogłaszam ten dzień dniem święta i zabawy.Nie będzie się wykonywało żadnych prac, oprócz takich, które są niezbędne dla rozrywek.Oby Światłość opromieniła was wszystkich! Oby chroniła was ręka Stwórcy! - Ostatnie słowa zagłuszył potężny ryk, który wziął górę nad splotem niosącym jej głos.Niektórzy ludzie zaczęli tańczyć na ulicy, właśnie tam i w tej chwili, mimo że brakowało im miejsca.Platforma z Powietrza opuściła się jakby odrobinkę szybciej niż została uniesiona.Opiekunki wpatrywały się srogo w Egwene, kiedy z niej schodziła; łuny saidara zaczęły gasnąć, zanim zdążyła na dobre stanąć na ziemi.Sheriam przypadła do Egwene i ujęła ją pod ramię, uśmiechając się jednocześnie do kamiennych obliczy Opiekunek.- Muszę pokazać Amyrlin jej gabinet.Wybaczcie mi.Egwene nie powiedziałaby, że Sheriam zagnała ją do środka, ale z kolei nie przyznałaby też, że tego nie zrobiła.Nie przypuszczała, że Sheriam jest w stanie ją tam zawlec, ale uznała, że lepiej tego nie sprawdzać, tylko podkasać spódnice wolną dłonią i wydłużyć krok.Gabinet, urządzony na tyłach poczekalni, okazał się nieco mniejszy od izby sypialnej; był wyposażony w dwa okna, stolik do pisania, jedno krzesło z prostym oparciem ustawione za nim i dwa takie same przed nim.I nic więcej ponad to.Przeżarte przez korniki drewniane panele ścian zostały nawoskowane do połysku, ale na blacie stolika było całkiem pusto.Na posadzce leżał mały dywanik w kwietny wzór.- Wybacz mi, jeśli moje zachowanie było nieco raptowne, Matko - powiedziała Sheriam, uwalniając jej ramię - ale uznałam, że powinnyśmy spotkać się na osobności, zanim się rozmówisz z którąś z Opiekunek.One wszystkie miały swój udział w pisaniu twego przemówienia i.- Wiem, że wprowadziłam kilka zmian - odparła Egwene z promiennym uśmiechem - ale coś mnie korciło, kiedy tak tam stałam.-One wszystkie miały w tym swój udział? Nic dziwnego, że brzmiało to jak perora jakiejś starej kobiety, która nie umie przestać gadać.Omal nie wybuchnęła śmiechem.- W każdym razie na pewno powiedziałam to, co należało, samo sedno.Trzeba się pozbyć Elaidy i ja ich ku temu poprowadzę.- No.tak.- powoli powiedziała Sheriam - ale może paść kilka pytań co do niektórych innych.zmian.Theodrin i Faolain zostaną z pewnością wyniesione do Aes Sedai, kiedy już odzyskamy Wieżę i Różdżkę Przysiąg.i zapewne również Elayne.ale Nynaeve nadal nie potrafi nawet zapalić świecy, chyba że pierwej zacznie szarpać warkocz.- To jest właśnie sprawa, którą chciałam poruszyć - oznajmiła Romanda, która weszła do środka bez pukania.- Matko - dodała po zauważalnej pauzie.Lelaine zatrzasnęła drzwi za sobą i Romandą, niemalże uderzając w twarze siedmiu innych Opiekunek.- A ja uznałam, że to konieczne-odrzekła Egwene, otwierając szeroko oczy.- Przemyślałam tę kwestię ubiegłej nocy.Zostałam wyniesiona na Tron Amyrlin, mimo iż ani nie przeszłam sprawdzianów, ani nie złożyłam Trzech Przysiąg, i gdybym była jedyna taka, to bym się wyróżniała.A razem z czterema innymi już nie będę.Przynajmniej nie dla ludzi stąd.Elaida mogłaby próbować jakoś to wykorzystać, kiedy to odkryje, ale większość ludzi wie tak mało o Aes Sedai, że nie będą pewni, w co wierzyć.To ludzie stąd liczą się przede wszystkim i dlatego muszą pokładać we mnie zaufanie.Wszyscy oprócz Aes Sedai wytrzeszczyliby na nią oczy.Romanda tylko zrobiła taką minę, jakby chciała splunąć.- Może i tak jest-zaczęła ostrym tonem Lelaine, gwałtownie miętosząc swój szal z błękitnymi frędzlami, po czym urwała.Tak było.Co więcej, Zasiadająca na Tronie Amyrlin ogłosiła publicznie, że te kobiety są Aes Sedai.Komnata mogła uznać, że są nadal tylko Przyjętymi, niemniej jednak nie potrafiła cofnąć wypowiedzianych już słów.Pamiętano by o tym, że oto sprzeciwiły się Amyrlin już pierwszego dnia piastowania przez nią tego stanowiska.Dużo by z tego przyszło w dziele umacniania zaufania!- Mam nadzieję, Matko - powiedziała zduszonym głosem Romanda - że następnym razem skonsultujesz się najpierw z Komnatą.Naruszenie obyczaju może mieć nieprzewidziane konsekwencje.- A jeśli naruszone zostaje prawo, to konsekwencje mogą być wręcz zgubne - dopowiedziała tonem przygany Lelaine, dołączając spóźnione: - Matko.To już zakrawało na absurd albo coś bardzo mu bliskiego.Prawo określało warunki, jakie należało spełniać, by móc zostać wyniesioną do godności Aes Sedai, to prawda, ale Amyrlin mogła wydać każde rozporządzenie, jakie jej się podobało.Niemniej jednak rozsądna Amyrlin nie wdawała się w kłótnie z Komnatą, jeśli mogła tego uniknąć.- Och, w przyszłości na pewno będę się konsultowała zapewniła je gorliwie Egwene.-Po prostu uznałam, że postępuję właściwie.Czy zechcecie mi teraz wybaczyć? Naprawdę muszę porozmawiać z Opiekunką.Prawie się zatrzęsły.Dygnęły przed nią nieznacznie, a ich pożegnalne słowa były doskonale poprawne, o ile chodziło o sam dobór, przy czym Romanda je wymruczała, w przypadku Lelaine zaś zabrzmiały niezwykle ostro.- Bardzo dobrze sobie z nimi poradziłaś - pochwaliła ją Sheriam po ich wyjściu.Ton jej głosu wskazywał, że jest zaskoczona [ Pobierz całość w formacie PDF ]