RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skończyła się kolejna faza ludobójczej wojny, jaką Rosjanie prowadzą w Czeczenii, i Czeczenowie przeszli w góry.Czytałem właśnie sprzeczne relacje na temat Putina.Władimir Bukowski, ten od książki I powraca wiatr, który jest dziś obywatelem brytyjskim i ma wciąż kłopoty z rosyjską wizą, widzi w Putinie ekspozyturę resztek zesztywniałego postsowieckiego aparatu kagiebowskiego; bankier Borys Bieriezowski natomiast wyrażał się o nim całkiem pochlebnie.Porzućmy jednak materię polityczną, bo w przeciwnym razie nigdy tych rozmów nie skończymy.Chciałbym tu przedstawić kilka moich przekonań dotyczących przyszłych kierunków rozwoju świata.Po pierwsze: uważam, że rozpoczynający się obecnie rozbieg inżynierii genetycznej i inwazji w procesy życiowe, który już zyskał sobie nazwy takie, jak na przykład genomika itd., będzie szedł dalej.Na pytania, które otrzymuję z różnych stron, odpowiadam ze znacznym powściągiem, ze względu na to, że postęp — czyli przyspieszenie — zachodzący w rozpoznawaniu pewnych molekularnych mechanizmów, które do tej pory czyniły udatną klonację lub inne transgeniczne zabiegi czymś rzadkim i wyjątkowym, sprawia, że sytuacja w tej dziedzinie odmienia się gwałtownie.Częstotliwość sukcesów szybko wzrośnie i tym samym rozszerzy się bardzo zakres działania.A wielki kapitał czuwa: jest on jak cichy, ale zły pies czy drapieżnik, który siedzi, czeka i obserwuje, by w odpowiedniej chwili skoczyć tam, gdzie się będzie spodziewać największych łupów.Sami znajdujemy się w pewnym sensie pod jego władzą.Tym bardziej jednak nie powinniśmy mieć najmniejszych złudzeń co do aspektów moralnych jego działania.— I co do jego intencji…— Nie, nie — złudzeń żywić nie należy.Wielki kapitał wyciśnie złoto i z krwi, i z kamienia, jeśliby była taka potrzeba.Już dziś zachodzą dosyć niebezpieczne procesy.Ustawodawstwo zawsze intensywnie kulało, nie nadążając za frontem postępu biotechnologii.Zjawisko to dziś się nasila.Słychać czasem, że globalizacja ma same tylko wady.Wcale tak nie jest.Kiedy mamy „Europę ojczyzn”, oznacza to, że w jednej ojczyźnie nie wolno pewnych rzeczy robić, ale w drugiej już tak, bo ich nie zakazano; wystarczy przenieść się kilkaset kilometrów dalej.W niektórych stanach Ameryki robi się doświadczenia, które w innych stanach są zabronione; stan taki sprzyja rozmaitym nadużyciom.Mówiłem już panu o opatentowaniu genomu ludzkiego, co uważam za otwarcie wrót na nieprawdopodobnie wielką przestrzeń możliwych występków przeciwko integralności i godności człowieka.Skutki szczegółowe są nie do przewidzenia.Równocześnie, ze względu na wspomniane drapieżcze zachowanie się wielkiego kapitału, wszelka abominacja, nawet przez największe autorytety wyrażana, wszelkie retorsje czy moralizowanie typu kościelnego okażą się całkowicie nieskuteczne i bezradne.Zjawisko to wydaje mi się nieuniknione, co nie znaczy, że napawa mnie ono nadzwyczajną satysfakcją.Chcę to wyraźnie podkreślić, by uniknąć ewentualnych nieporozumień.Kiedyś Kołakowski nazwał mnie wybitnym ideologiem technokracji.Odpowiedziałem mu, że w takim razie epidemiologa, który wykłada o chorobach zakaźnych, z cholerą i dżumą na czele, nazwać by trzeba wybitnym ideologiem powszechnej pandemii.To jest po prostu nonsens! Ja tylko przewiduję niebezpieczeństwa i obawiam się, że będą one, niestety, owocowały trudnymi do przewidzenia skutkami.— A czy pokusiłby się pan o prognozy bardziej dokładne?— Uszczegółowienie prognoz jest niezwykle trudne — o tym też rozmawialiśmy.Angielski astronom królewski miał nieszczęście na progu XX wieku powiedzieć, że lot maszyny cięższej od powietrza nie jest możliwy; w pięć lat potem bracia Wright już latali… Gdyby ktoś jednak nawet wygłosił wtedy prognozę przewidującą możliwość lotu takich maszyn, na pewno nie zdołałby precyzyjnie przepowiedzieć, że za kilkadziesiąt lat będą istnieć samoloty śmigłowe i turbośmigłowe, i odrzutowce, i jumbo jety, które po pięćset osób wożą jednorazowo przez Atlantyk… Można postawić kierunkowskaz, ale nie da się wejść w szczegóły.Wracając do tematu: przeprowadza się już operacje mikroangioplastyczne, dokonywane przez roboty, choć oczywiście pod kontrolą ludzi.Każdemu człowiekowi, nawet najlepszemu chirurgowi, może o milimetr zadrżeć ręka — dobrze wykonane urządzenie automatyczne jest przed takimi uchybami zabezpieczone.Mówi się też o zupełnie nowych metodach chirurgicznych, i tak dalej — ale to już szczegóły.Jednak rozmaite nowe rodzaje interwencji w organizm ludzki, na czele z najtrudniejszym do osiągnięcia i wciąż nam tylko obiecywanym rozwinięciem frontu farmakopei molekularno–atomowej, która będzie za kołnierz łapała poszczególne wirusy, to jest jeszcze wciąż przyszłość.To nic, że gazety o tym piszą, jakby chodziło o rzecz dnia dzisiejszego.Nadmierna skłonność do sensacji cechuje także dziennikarzy pisujących o sprawach nauki.Może to być bolesne dla osób dotkniętych jakąś nieuleczalną chorobą albo mających chorego pośród najbliższych: obiecuje im się złote góry już za dziesięć lat, a oni wiedzą, że tego nie doczekają… Kupiłem specjalnie numer „Sterna” z wielkim tytułem: Koniec reumatyzmu.Owszem, ten koniec pewnie przyjdzie, ale jeszcze go nie widać.Oczywiście, postęp nauki nie jest równomierny, dokonuje się skokowo, czasem jakby wielkimi susami.Ostatnio mówi się — brzmi to moim zdaniem niebezpiecznie — o dokładnym określeniu różnicy między substancją dziedziczną człowieka i wyższych małp.Doświadczenia w tej materii robiono już trzydzieści lat temu w Związku Sowieckim, ale oni wtedy po prostu próbowali nasieniem ludzkim zapładniać małpy.Chwała Bogu, nic z tego nie wyszło, co jednak jeszcze się zdarzy — nie wiadomo, i należy tutaj zachować nadzwyczajną ostrożność.Podsumowując: chodzi o olbrzymi front, w którego kręte meandry zapuścić się nie śmiem, byłoby to zbyt dowolną akrobacją parterową.Druga natomiast kwestia, którą tutaj chciałem poruszyć, dotyczy współczesnej fizyki i mikrofizyki.Z kwestią poprzednią jakoś się ona wiąże, ponieważ zejście wielkiej syntezy farmaceutycznej na poziom molekuł i atomów w sposób oczywisty łączy biologię z fizyką — cząstki elementarne to przecież jej domena.Zachodzi więc tutaj zlewanie się różnokierunkowo płynących rzek badawczych i powstaje olbrzymie dorzecze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl