[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta lśniąca skóra Barnatha, a nawet błyszczące ciała Ramoth i Mnementha — dopiero teraz zauważyła, jak bardzo pojaśniały — sugerowała, że wszystkie smoki na Pernie poczuły napływ nowych sił i poczucia sensu istnienia.Wzięła głęboki oddech.Teraz, jeśli nauczą się sprawnie posługiwać telekinezą…— Czy smoki i jeźdźcy wyzdrowieją? — spytał Larad, podchodząc do nich i ujmując ich dłonie.Uświadomiła sobie, że autentycznie się tym przejął.— Wyzdrowieją, choć tak naprawdę — powiedziała głośno, by słyszeli ją wszyscy żądni wiadomości gapie — gdyby nie bezcenne informacje, które Mistrz Oldive uzyskał od Assigi, utracilibyśmy ich obu.— Uratowani przez Assigi? — spytał Larad z wdzięcznością, również podnosząc głos.— Nie rozumiem tylko, jak te koty dostały się do Honsiu?— Nie weszły do weyru — odparł F’lar i podał uproszczoną wersję wydarzeń.— F’lessan i Tai polecieli na smokach nad rzekę, żeby się wykąpać.Tam zaatakowały ich drapieżniki.Do tej pory nie kręciły się w tamtej okolicy, ale gdy niedalekie gospodarstwa zaczęły chwytać i udomawiać coraz więcej bydła, przyciągnęło to kotowate.— F’lar wzruszył ramionami, jakby to było bez znaczenia.— Same zbiegi okoliczności.Odpowiednie miejsce, nieodpowiedni czas.Wyliżą się.— Och, wspaniale! Co za ulga — powiedziała lady Dulsay.Nagle na jej twarzy pojawiła się troska: — A ty, pani, musisz być na Radzie, kiedy pewnie pragnęłabyś siedzieć przy synu.Lessa odczuła pewne zaskoczenie.Mało kto mówił o F’lessanie jako o jej synu.Urodziła F’larowi tylko jedno dziecko i przez krótki czas gorąco żałowała, że nie może ich mieć więcej.Ale to było dawno temu.Weyr okazał się ważniejszy.Dziś, jako jego Władczyni, koniecznie musiała być na tym spotkaniu.— No cóż, bardzo tam o niego dbają, a ponieważ wychował się w weyrze, nie spodziewałby się, że opuszczę Radę.Lady Dulsay się cofnęła.— Przepraszam, zapomniałam.— Oto jedna z sytuacji, gdzie zwyczaje weyru są odmienne od zwyczajów Warowni — odparła Lessa uprzejmie, bo lady Dulsay chciała po prostu być miła.Nagle Larad podniósł lornetę do oczu.Ostatnio ludzie niemal się zrośli z tymi urządzeniami, pomyślała zirytowana Lessa.— Nadlatują N’ton z Margattą, z prawej mają niebieskiego smoka–strażnika z Bollu, na którym leci lady Janissian.— Opuścił instrument i uśmiechnął się wstydliwie: — Mam ją dopiero od siedmiodnia — wyjaśnił.— Przynajmniej na coś się przydaje — skomentowała sucho Lessa.— I będzie się przydawać coraz częściej — odparł z uśmiechem pełnym zadowolenia.Lessa przełknęła ślinę.Czyżby rozeszły się wieści o spotkaniu Władców Weyrów w Warowni nad Zatoczką? Nie, Larad chciał się po prostu pochwalić nowym nabytkiem.— Nadlatują nowe smoki, co widać nawet gołym okiem — powiedziała lady Dulsay, wskazując na niebo.— Czy któryś wiezie może konkurentów do władzy w Południowym Bollu? — zwróciła się do Lessy.— To bardzo niedobrze, że większość członków tego rodu, w tym czwórka synów lorda Sangela, zmarła w czasie zarazy.Ojciec twierdził, że byli to obiecujący młodzi ludzie.— Naturalnie teraz, gdy Cech Uzdrowicieli ma szczepionki, nie mielibyśmy takich potwornych strat — odparła Lessa.Zauważyła, że z pomiędzy wyleciała kolejna para smoków.— To pewnie G’bear i Neldama, lady Dulsay.Czy już ich poznałaś?— Och, tak.Przylecieli do nas już następnego dnia.— Lessa zaskoczona zauważyła, że lady Dulsay się rumieni.— Okazali nam wiele szacunku, powiadamiając o wyborze Władców Weyru.— Ładnie z ich strony, że tak szybko się przedstawili — odparła Lessa, kryjąc uśmieszek.Dlaczego ci ludzie zawsze są tacy zakłopotani na myśl o lotach godowych? Przecież Dulsay i Larad bylki ze sobą mocno związani na jakiś czas przed ślubem.— Czy zebrało się już wielu członków Rady?Zanim ktokolwiek zdążył jej odpowiedzieć, rozległo się trójtonowe trąbienie.Był to niepowtarzalny tenor Hetha, który w ten sposób ogłosił przybycie Władców Weyru Południowego.Ich smoki również pięknie lśnią, zauważyła Lessa, ruszając po niskich schodach ku wejściu.— Może chcecie się teraz przebrać? — zapytała Dulsay.— Chętnie skorzystam z propozycji, skoro poznałaś już G’beara i Neldamę.Dzięki, Dulsay — odparła Lessa i zanim Władczyni zdążyła ją zatrzymać, skierowała się w lewą stronę ogromnej Sali.W sekundę zdjęła skóry do latania, włożyła spódnicę i bardziej oficjalną tunikę, a potem położyła swoje skóry na przygotowanej uprzednio półce.W tym momencie weszła Menolly.— Czy ich stan w dalszym ciągu się poprawia? — spytała z niepokojem.Tuż za nią szedł Sebell, wyglądający niezwykle atrakcyjnie w harfiarskich błękitach, z szafirowym wisiorem oznaczającym jego rangę.Miał zmęczone oczy, ale malowała się w nich równie wielka troska jak u Menolly.— Tak, tak.Mieliśmy wielkie szczęście, że i Oldive, i Crivellan studiowali pliki Assigi o perforacjach układu trawiennego… takie przypadki zdarzają się na tyle często, że się tym zajęli — odparła.—Znów mamy szczęście, że odzyskaliśmy wiedzę, dzięki której możemy ratować ludzkie życie.Menolly zacisnęła usta.— Ci podli, ograniczeni, przewrotni bandyci [ Pobierz całość w formacie PDF ]