[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy to wszystko, co ci zostało? – A Puchatek odpowiedział: – Wszystko – ponieważ tak było naprawdę.Więc Prosiaczek postawił garnek na dnie dołu, wylazł na górę i obydwaj razem z Puchatkiem poszli do domu.– No, dobranoc, Puchatku! – rzekł Prosiaczek, gdy doszli do mieszkania Misia.– Więc spotykamy się jutro o szóstej rano przy Sześciu Sosnach i sprawdzimy, ile Słoni jest w naszej pułapce.– Punkt szósta, Prosiaczku.Czy masz w domu sznurek?– Nie.A po co ci sznurek?– Żeby je związać i przyprowadzić z sobą do domu.– O, to zbyteczne.Sądzę, że Słonie idą, kiedy na nie gwizdać.– Są takie, co idą, a są takie, co nie idą.Ze słoniami nigdy nic nie wiadomo.No, dobranoc!– Dobranoc!I gdy Prosiaczek maszerował do domu.Kubuś Puchatek układał się do snu.W parę godzin później, gdy noc zbierała się do odejścia, Puchatek obudził się nagle z uczuciem dziwnego przygnębienia.To uczucie dziwnego przygnębienia miewał już nieraz i wiedział, co ono oznacza.Był głodny.Więc poszedł do spiżarni, wgramolił się na krzesełko, sięgnął na górną półkę, ale nic nie znalazł.“To zabawne – pomyślał.– Wiem, że miałem tu garnek miodu.Pełen garnek, pełen miodu aż po brzegi, a na nim było napisane MJUT, żebym wiedział, że to miód.To naprawdę bardzo dziwne”.Po czym zaczął spacerować tam i z powrotem, rozmyślając, gdzie też podział się garnek z miodem, i mrucząc do siebie małą Mruczankę:To po prostu niebywałe,Pełen garnek miodu miałem,A na garnku tak jak drutNapisane było MJUT.Garnek śliczny był, nowiutki,Kolorowe miał obwódki,Więc ogromnieTo mnieSmuci,Że mój garnek się zarzucił.Przemruczał to sobie pod nosem parę razy, nucąc przy tym, gdy nagle przypomniał sobie, że wsadził garnek do Strasznie Głębokiego Dołu, żeby złapać Słonia.– Masz ci los! – rzekł Puchatek.– Wszystko to przez nadmiar uprzejmości dla panów Słoni.– I wrócił do łóżka.Ale nie mógł zasnąć.I im bardziej się o to starał, tym bardziej nie mógł.Próbował liczyć owce, co czasem bardzo pomaga na uśnięcie, a gdy to nie pomogło, spróbował liczyć Słonie.Ale to było jeszcze gorsze.Bo każdy Słoń, którego porachował, rzucał się od razu na garnek miodu i zjadał go.Przez kilka chwil leżał biedaczek spokojnie, ale gdy pięćset osiemdziesiąty siódmy Słoń oblizywał się, mówiąc do siebie: “Dobry miodek, już dawno takiego nie jadłem” – Puchatek nie mógł już wytrzymać, zerwał się z łóżka, wybiegł z domu i popędził prosto do Sześciu Sosen.Słońce leżało jeszcze w łóżeczku, lecz nad Stumilowym Lasem, na niebie, było światło, które wskazywało na to, że ono wkrótce rozkopie pościel i zacznie wstawać.Sosny w półświetle wyglądały smutno i samotnie.Strasznie Głęboki Dół zdawał się głębszy, niż był naprawdę, a garnek z miodem na jego dnie wyglądał dziwnie tajemniczo.Lecz gdy Puchatek podszedł bliżej, jego własny nos powiedział mu, że jest tam naprawdę miód, a jego własny język wysunął się na wierzch i zaczął mu lizać pyszczek, gotowy do łasowania.– Masz ci los! – rzekł Puchatek, gdy wsadził nos do garnka.– Jakiś Słoń tu się raczył.– Potem pomyślał przez chwilkę i powiedział: – Ach, nie, to przecież ja sam.Zapomniałem.I było tak naprawdę.Puchatek wyjadł prawie cały miód.Tylko na spodzie garnka zostało go trochę, więc wsadził łebek do środka i zaczął wylizywać resztę.Tymczasem obudził się i Prosiaczek.Gdy tylko otworzył oczy, powiedział sam do siebie: “Och!” Potem rzekł odważnie: “Tak!”, a potem jeszcze odważniej: “Właśnie tak!” Ale widocznie nie czuł w sobie wiele odwagi, bo po głowie chodził mu tylko jeden wyraz: “Słonie.”Jak też wygląda Słoń?Czy jest Dziki i Groźny?Czy przychodzi, kiedy na niego gwizdnąć? I jak przychodzi?Czy na ogół lubi prosiaczki?A jeśli lubi, to czy nie robi mu różnicy, jaki to jest rodzaj prosiaczka?Teraz przypuśćmy, że jest on groźny dla prosiaczków, to czy jest mu obojętne, że jeden Prosiaczek miał dziadka, który nazywał się Wstęp Bronisław?Nikt mu nie odpowiedział na żadne z tych pytań.a już za godzinę miał ujrzeć pierwszego Słonia w swoim życiu [ Pobierz całość w formacie PDF ]