RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Być może wstydzi sięswojej poprzedniej panikarskiej reakcji.Niewykluczone, żewidzi w tym szansę _napisania się w historii.- A może robi tak jak my wtrąciłem i również pijéwhisky.- Być może.W tej chwili naradza się z członkami gabi-netu.Mówi, że jeśli to spisek komunistyczny, to on za żadneskarby się nie ugnie.Jeżeli za tym stoją komuniści, wówczasjego zdaniem ostatnią rzeczą, na jaką moglibyśmy sobiepozwolić, to ulec, bo chociaż wSkutek odmowy zniszczeniaMordon wiele osób może stracić życie, to jednak spełnienieżądań przyniesie śmierć wszystkim.Według mnie to jedyna_możliwa do przyjęcia postawa i zgadzam się i premierem,kiedy mówi, że jest raczej gotów ewakuować Londyn niżulec.- Ewakuować Londyn? = zdziwił się Hardanger.Dzie-sięć milionów ludzi w ciągu dziesięciu godzin? Czysta fan-tazja.Ten człowiek oszalał.To niemożliwe.- Dzięki Bogu, nie jest tak źle.Wieczór mamy bezwietrz-ny, pada silny desz.cz, a biuro_meteorologiczne przewiduje,ie w nocy też nie będzie wiało.Unoszące się wirusy opadną zdeszczem na ziemię, bo bardziej odpowiada im woda niżpowietrze.Eksperci wątpią, by w warunkach bezwietrznej ideszczowej pogody wirusy rozprzestrzeniły się dalej niż nakilkaset metrów od miejsca rozbicie fiolki.W razie potrzebyproponują ewakuować obszar między Euston Road aTamizą, od Portland Street i Regent Street na zachodzie doGrŐys lnn Road na wschodzie.- To się da zrobić - przyznał Hardanger.- W każdymrazie nocą jest tam praktycznie pusto.głównie biura,urzędy i sklepy.Ale te wirusy.Deszcz je rozniesie.SkażąTamizę.Mogą dostać się do wody pitnej.co.powiemyludziom, żeby przez dwanaście godzin powstrzymywali sięod mycia i nie pili wody, póki tlen nie zabije wirusów?Tak właśnie twierdzą eksperci.Chyba, że _zawczasu209przygotuje się zapasy wody.Mój Boże, co z tego wszystkiegowyniknie? Jeszcze nigdy w życiu nie czułem się tak cholerniebezradny.Nie dysponujemy żadnym śladem, który mógłbyzaprowadzić nas prosto do sprawcy.Choćby jakiś cieńpodejrzenia, najdrobniejsza wskazówka, kto za tym stoi.No, gdybyśmy go tylko dostali, to jak mi Bóg miły sam bymsię odwrócił tyłem i pozwolił Cavellowi nad nim popraco-wać.Wypiłem swoją whisky i odstawiłem szklankę.- Naprawdę, panie generale?- A jak myślisz? - odparł Generał.Podniósł wzrok znadszklanki i wbił we mnie swoje zmęczone szare oczy.- Co tytam knujesz, Cavell? Wymyśliłeś coś?- Więcej, panie generale.Ja wiem.Wiem, kto to jest.Bardzo się rozczarowałem reakcją Generała, choć onzawsze tak reaguje.Nie zatkało go, nie wytrzeszczył oczu,żadnej emocjonalnej pirotechniki.- Oddam pół królestwa, Pierre - mruknął.- Kto?- Jeszcze jeden dowód - odparłem.- Potrzebuję ostat=niego dowodu i wtedy powiem.Przegapiliśmy go, â rzucałsię w oczy.Przynajmniej ja miałem go przed nosem.I Har-danger.Pomyśleć, że tacy ludzie jak my stoją na strażyojczyzny.Ale z nas policjanci i detektywi.Nie wykryli-byśmy nawet dziur w serze szwajcarskim.- Zwróciłem się doHardangera - Dopiero co w miarę dokładnie przeszuka-liśmy ogród.Zgadza się?- Zgadza.No i co?- Sprawdziliśmy prawie każdy metr kwadratowy? = pyta-łem uporczywie.- Mówże! - huknął zniecierpliwiony.- Czy zauważyłeś, żeby tam coś budowano? Domek?Mur? Basen? A może jekieś kamienne dekoracje? Cokol-wiek.Przecząco pokręcił głową, patrząc na mnie podejrzliwie.Pewnie myślał, że zwariowałem.2I0- Nie - odparł.- Nic takiego tam nie było.W takim razie co się stało z cementem z tych pustychworków w szopie z narzędziami? Z tych, które widzieliśmykiedy znalazłem tam ten brezent? Przecież nie wyparował.Apamiętasz te cegły z żużlobetonu? To pewnie tylko resztka.Jeżeli roboty murarskie w ogrodzie nie były hobby MacDo-nalda, to gdzie najprawdopodobniej mógłby się w to bawić?W stołowym? W sypialni?- Może w końcu mi powiesz, Cavell?= Zrobię więcej.Ja ci to pokażę.Zostawiłem ich samych, poszedłem do szopy z narzę-dziami i zacząłem szukać łomu albo kilofa.Nie znalazłemani jednego, ani drugiego.Najbardziej zbliżonym narzę-dziem okazał się średniej wielkości młot kowalski.Musiwystarczyć.Zabrałem go ze sobą wraz z wiadrem poszedłemdo kuchni, gdzie już czekali na mnie Generał i Hardanger zkranu nad zlewem nabrałem wody i zaprowadziłem ich dopiwnicy.- Co chcesz nam pokazać, Cavell, jak się robi brykiety.-ospale spytał Hardanger, najwyraźniej niepomny obecnościtrupa dyndającego pod sufitem.I wtedy w hallu na górze zadzwonił telefon [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl