[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RADOMIR Kiedy mi jejmość przerywasz, a właśnie to chciałem powiedzieć.(po chwili) Bógnas doświadczył ciężko, ale dowód błogosławieństwa jego pozostał nam w tych dwóchdzieweczkach& Jest to cały nasz skarb, którego połowę oddajemy tobie.Wszak go bę-dziesz, panie dobrodzieju, szanował i strzegł jak oka w głowie?STEFAN (z zapałem, całując go w ramię) Panie poruczniku, gdyby nadzieja otrzymania rękipanny Karoliny nie była dla mnie najwyższym szczęściem, czyżbym ubiegał się o jej zisz-czenie tak usilnie?IZYDORA No, i bezinteresownie, to musimy panu przyznać.STEFAN Więc już z tego samego powodu powinniście państwo być spokojni o przyszłośćpanny Karoliny.(całuje Karolinę w rękę)RADOMIR Zatem piję za pomyślność waszą! (upija trochę z kieliszka) Co to za wino? (wą-cha i upija jeszcze) Zdaje mi się, że& Ciotko! (ciszej do Izydory, patrząc na żonę, któraściska Stefana i Karolinę) Wszak to to samo, co zostało od ślubu ich rodziców? Myślałem,że nam wypili wszystko tego dnia, jak&IZYDORA (prędko) Została cudem jedna butelka.(na stornie) Ach, dlaboga, żeby sobie abynie przypomniał, że to jutro właśnie&RADOMIR Jedna butelka, (kiwa głową) ostatni świadek lepszych czasów; (wypija pozostałewino z kieliszka) zakorkować tę resztę i zachować do zaręczyn Różyczki.(zamyśla się)Mój Boże& (po chwili) Kociuba!KOCIUBA Jestem.RADOMIR Fajka mi zgasła.(zapala i pogrąża się w myślach, Radomirowa i Izydora piją ka-wę)KAROLINA (do Stefana, z którym przechadza się) Czy to prawda, że hrabia Zciborzycki jestpańskim kuzynem?216STEFAN (z pewnym zakłopotaniem) Istotnie& jakkolwiek dalekim& właściwie jest to tylkopowinowactwo.KAROLINA Nie mówiłeś mi pan nigdy o tym.STEFAN Nie przyszło mi na myśl& Mój kuzyn tak niedawno osiadł w naszej okolicy.KAROLINA Zdaje mi się, że to nie powód.Po kimże to on odziedziczył Zciborzyce?STEFAN Po dziadku, a raczej po wuju, które je miał pod dożywociem.KAROLINA Pan często tam bywasz?STEFAN Nie bardzo& zwłaszcza, że nie mieszka jeszcze stale.Ale te pytania zdają się miećjakiś cel, którego nie mogę się domyśleć.KAROLINA Miałam jedno życzenie, to jest prośbę do pana, którą, jak teraz widzę, trudniejmi będzie wypowiedzieć, niż myślałam.STEFAN (gorąco) Aż prośbę?& dosyć by było życzenia& Wątpię, żeby było tego rodzaju,abym nie mógł go spełnić.(Rózia wstaje z palcem na ustach, wskazując na dziadka, który zaczyna drzemać)RADOMIROWA (do męża) Jesteś śpiący, kochaneczku?RADOMIR Troszeczkę.RADOMIROWA (do Izydory) Moja Izydorciu&IZYDORA (idąc do Radomira) Jegomość nie powinieneś się tak rozsypiać po krzesłach&Nie lepiej to, wstawszy od stołu, od razu położyć się na swojej sofce? Tak niezdrowo.RADOMIR Moja ciotko, co mnie tam już lepiej albo nie lepiej& Wszystko jedno& aby tylkodobić do końca.IZYDORA No, no, nie wiedzieć co& Grzech tak mówić.(Izydora wraz z Rózią wyprowa-dzają Radomira na lewo; Radomirowa wychodzi z nimi, a Dorota i Kociuba na prawo)SCENA IVKAROLINA, STEFAN.STEFAN (całując jej ręce) Panno Karolino, jakie pani miałaś życzenie?KAROLINA Dajesz pan słowo, że je spełnisz?STEFAN Czyż potrafiłbym pani czego odmówić&217KAROLINA A gdyby to było nad pańskie siły?STEFAN Znajdę je dla pani.KAROLINA Więc czy możesz pan dla miłości mojej zdobyć się na taką ofiarę, jak zupełnezerwanie stosunków z panem hrabią?STEFAN (zmięszany) Z jakiejże przyczyny?KAROLINA Bardzo prostej, iż nie potrafiłabym odgrywać roli uprzejmej gospodyni domuwzględem osoby, która, obrawszy nas sobie za cel niezasłużonego prześladowania, nieprzebiera w środkach, byle dopiąć swojego.STEFAN Kto? On?! (na stronie) Tego się obawiałem& Ach! ten Brunon& (głośno, z zakło-potaniem) Ale, droga pani, czy jesteś pewną, że tak się ma rzecz istotnie?KAROLINA Pomijam to, że sam nie poczuwał się do obowiązku zabrania znajomości z przy-szłymi swoimi powinowatymi, ale nawet wiem na pewno, że nie wahał się z powodu na-szego stosunku rozsiewać wieści ubliżających nam w najwyższym stopniu.STEFAN Co pani mówisz!& W jakim rodzaju?KAROLINA Wieści, przypisujących nam brudne wyrachowanie, zastawianie na pana sideł.STEFAN I pani temu wierzysz!KAROLINA Nie broń go pan; wszakże pan hrabia postawił sobie podobno za zadanie prze-szkodzić w jaki bądz sposób naszemu związkowi.STEFAN (zmięszany, z irytacją) Alboż jestem pod jego kuratelą?KAROLINA Być może, że rości sobie prawo do niej.STEFAN Nie ma najmniejszego! (całując jej ręce) Panno Karolino, nie uwierzysz pani, jakąprzykrość sprawiasz mi tymi podejrzeniami.KAROLINA To nie są podejrzenia& mam dowody.STEFAN Dowody!& Jakież?KAROLINA Ostrzeżenia osób dobrze mi życzących.STEFAN Czy możesz pani wymienić te osoby?KAROLINA Nie mogę.STEFAN Dlaczego?& czy proszono o tajemnicę?218KAROLINA Nie mówmy zresztą o tym.Jest jeszcze inna przyczyna, dla której nie życzyła-bym sobie przyjmować w naszym domu pana hrabiego& nie idzie tu już tylko o mnie&moje sympatie lub antypatie, jakkolwiek te ostatnie są aż nadto usprawiedliwione.STEFAN A o kogoż?KAROLINA O moją siostrę.STEFAN O pannę Różę! Jak to? Mój kuzyn może mieć swoje wady, ale w każdym razie jestczłowiekiem zanadto przyzwoitym, aby pozwolił sobie&KAROLINA Panie Stefanie, posłuchaj mnie pan.Powierzam panu domową tajemnicę, o któ-rej powinieneś wiedzieć.Wyobraz pan sobie, jest nim tak zajętą, że byłoby dla niej praw-dziwym niebezpieczeństwem, gdyby mieli sposobność spotykania się.STEFAN Czy podobna! Wszakże się nie znają.KAROLINA Widziała go raz jeden przypadkiem i& podobał jej się.STEFAN A, już to szczęście do kobiet ma szczególniejsze.KAROLINA Szczęście, które dla nich staje się często fatalnym& nieprawdaż?STEFAN Bo go psują& ale grunt w nim najlepszy, wierzaj mi pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]