[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lou, to do ciebie - powiedziała, a uwadze Amy nie uszła dziwna zmiana w jej głosie.- Powiedz, że pózniej oddzwonię - odpowiedziała Lou, odwracając się z uścisku Scotta.- Ale.to rozmowa międzynarodowa - powiedziała Marnie.- Z.z Australii.- Z Australii - szepnęła Lou, nagle pobladła.- To twój ojciec.- Przecież nie musisz z nim rozmawiad - wtrąciła szybko Amy.- Możesz.Ale Lou oderwała się już od Scotta i przejęła telefon.- Halo - powiedziała do słuchawki, ochrypniętym głosem.- Tata?Odwróciła się na pięcie i wyszła z kuchni, zamykając za sobą drzwi.Nikt z obecnych się nie odezwał.Amy spojrzała na dziadka - widziała, że czeka w napięciu.Po pięciu minutach otworzyły się drzwi i Lou weszła do kuchni.Amy spojrzała na twarz siostry - Lou była184jeszcze bledsza niż przedtem, a w jej niebieskich oczach widad było bezbrzeżne zdumienie.- Chce.chce rozmawiad z tobą - powiedziała drżącym głosem i podała Amy słuchawkę.Amy pokręciła gwałtownie głową, ale Lou włożyła jej telefon do ręki, a sama odeszła kilka kroków wkierunku zlewu.Przez chwilę Amy nie wiedziała, co ma zrobid.Potem podniosła słuchawkę bardzopowolnym ruchem i przyłożyła do ucha.- Halo? - szepnęła, odwracając się tyłem do stołu.- Cześd, Amy - po drugiej stronie słuchawki rozległ się głos z charakterystycznym brytyjskim akcentem.Wpierwszej chwili zabrzmiał zupełnie obco, ale wkrótce poruszył jakieś dalekie wspomnienieprzechowywane w zakamarkach pamięci.Amy chciała coś powiedzied, ale nie była w stanie wydobyd zsiebie ani słowa.- Pewnie niezbyt dobrze mnie pamiętasz.- Nie - powiedziała, czując jak łomocze jej serce,- Ale ja pamiętam ciebie - powiedział ciepło jej ojciec.- Noszę w portfelu wasze zdjęcie - ty i Lou na plaży.Nigdy się z nim nie rozstaję.Amy nie miała pojęcia, co powinna powiedzied.Przez dwanaście lat ojciec był nieobecny w jej życiu i otonagle rozmawia z nim przez telefon.- Przepraszam, że dzwonię tak z zaskoczenia - powiedział tata, który musiał wyczud niezręcznośd sytuacji.- Wolałbym spotkad się z wami osobiście po tylu latach, ale kiedy dowiedziałem się od Carterów, że Lou185przyleciała do Anglii specjalnie po to, żeby mnie odnalezd, wiedziałem, że muszę zadzwonid z Australii iwytłumaczyd się.Amy nadal milczała.- Mieszkam tu na dużej farmie - kontynuował ojciec - i hoduję konie.Lou pisała, że konie cię fascynują, zpewnością by ci się tu podobało.Amy nie odezwała się.Nagle usłyszała w tle głos płaczącego niemowlęcia.- To dziecko? - zapytała.- Tak - potwierdził ojciec i zamilkł na moment.-Moja żona urodziła tydzieo temu córeczkę.Zwiat zatrzymał się na kilka sekund dla Amy.%7łona? Córeczka? Spojrzała na Lou i od razu zrozumiała, skądwzięło się zszokowane spojrzenie siostry.- Właśnie mówiłem Lou, że to dlatego mogę się z wami zobaczyd dopiero w lutym - wyjaśnił ojciec.-Teraz jestem tutaj potrzebny.To jest też powód, dla którego nie mówiłem wam o tym, że mieszkam wAustralii.Wolałem przekazad wam osobiście wiadomośd o tym, że ożeniłem się powtórnie i że macieprzyrodnią siostrę.- Rozumiem - szepnęła Amy i znowu zapadła cisza.Przerwał ją w koocu ojciec.- Wiesz co, dam wam trochę czasu na oswojenie się z tym, co powiedziałem.Mam wam dużo więcej dopowiedzenia, ale to może poczekad.Zadzwonię po świętach, jeśli nie macie nic przeciwko temu.A teraz,chciał-bym życzyd ci wszystkiego najlepszego, Amy.I już nie mogę się doczekad, kiedy się zobaczymy.- T-tak - wyjąkała.- Cześd, tato.Kiedy odłożyła słuchawkę, napotkała wzrok siostry.Po policzkach Lou płynęły łzy.- Co powiedział wasz ojciec? - niepokoił się dziadek.Amy odwróciła się, czując, że kręci jej się w głowie.- %7łe się ożenił i że ma córeczkę - odpowiedziała.Jej słowa zaskoczyły wszystkich obecnych.- Córeczkę! - powtórzył dziadek.Wstał od stołu, nagle pobladły.- Lou.- Nic mi nie jest - przerwała mu.Podniosła wzrok i otarła łzy.- Ja.ja się cieszę, że tata znalazł w koocuszczęście w życiu - dodała.Oczy nadal jej błyszczały od łez, ale uśmiechnęła się i wzięła głęboki oddech.-Nie wiem, jak wy, ale ja umieram z głodu.Mogę jedno jajko?Potrawy zostały błyskawicznie podgrzane i wkrótce wszyscy siedzieli przy stole, podawali sobie półmiski inakładali jedzenie na talerze.Amy przypomniała sobie wszystko to, co wydarzyło się w ciągu ostatnichsześciu miesięcy - tyle smutku, bólu, tyle wylanych łez.A jednak nie wszystko było takie do kooca złe, pomyślała, patrząc jak Ben, Marnie i Soraya zaśmiewająsię razem z czegoś.Zdobyła nowych przyjaciół, wzmocniły się stare więzi.Nie tylko przyjacielskie,pomyślała i spojrzała na Lou.Przez większośd jej życia Lou by-187ła niemal obca, jednak ostatnie pól roku przyniosło wielką siostrzaną więz - teraz nie tylko się kochały,ale także rozumiały i były sobie wzajemnie potrzebne.Kiedy Amy skooczyła jeśd, poczuła, że Treg trąca ją w ramię.- Powinniśmy chyba wprowadzid Jutrzenkę i Melodię do stajni, żeby mała znowu się nie przeziębiła -usłyszała.Skinęła głową i wstała od stołu.- Chyba nie wracacie jeszcze do pracy? - zaniepokoiła się Lou.- Właśnie chciałam zrobid kawę.- Zaraz wrócimy - uśmiechnęła się Amy.- Tylko odstawimy Melodię i Jutrzenkę do boksu.Ubrali się z Tregiem i wyszli z ciepłego domu na mrozne powietrze.Po gwarze panującym w kuchni,podwórze powitało ich błogą ciszą.Tylko od czasu do czasu słychad było parskanie któregoś z koni.- Zobacz - powiedział Treg i pokazał ręką w kierunku wybiegu.Amy uśmiechnęła się.Melodia i Jutrzenka stały przy korycie z wodą.Klaczka piła mleko, a jej puszystyogon kiwał się w obie strony, podczas gdy Melodia trącała pyskiem jej zad.Grzbiety obu koni mieniły sięw promieniach zimowego słooca.Amy i Treg zatrzymali się przy wejściu na wybieg.- Jaki kojący widok - powiedział Treg.Amy skinęła głową na potwierdzenie i oparła się o ogrodzenie.188- Wszędzie dookoła tak cicho - szepnęła.- Chociaż raz - powiedział i popatrzył jej w oczy.-To było ciężkie pół roku, Amy.- Tak.ale w sumie dobre pół roku - odpowiedziała.- Lou się tutaj przeprowadziła, z dziadkiem jest corazlepiej, Heartland nadal pomaga koniom, a ja wiem, że mam najwspanialszych przyjaciół i najwspanialsząrodzinę pod słoocem - powiedziała i spojrzała na Tre-ga.Wiedziała, że ją zrozumie.- Nadal bardzobrakuje mi mamy i Pegaza - zawsze będzie mi ich brakowad -ale oni już nie wrócą.Czas iśd do przodu -dodała i zamilkła na chwilę, obserwując klacz i zrebaka na wybiegu.Kiedy odezwała się ponownie,mówiła dużo ciszej.- Pamiętasz, co mama zawsze mówiła? Ze kiedyś zrozumiem, że oto nadeszły dobrechwile?Treg przytaknął, więc kontynuowała.- Zycie z mamą było wspaniałe - powiedziała powoli.Ale wiem, że muszę sama znalezd swoje własnedobre chwile.Mama.Mama tego właśnie by chciała.- Tak - powiedział cicho Treg.- Właśnie tak.Spojrzała mu w oczy.Co ona by bez niego zrobiław ciągu tych ostatnich sześciu miesięcy?- Dziękuję ci - powiedziała nieoczekiwanie.- Za co? - Treg nie krył zdziwienia.- Za to, że tu jesteś [ Pobierz całość w formacie PDF ]