[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A zebrał, gwarantuję.Wystarczyło wymyślić sposób, by znaleźć się w zamku na jego zaproszenie.Przepraszam cię, Morrolan, ale w niektórych sprawach naprawdę łatwo jest przewidzieć twoje zachowanie.Posłał mi nieżyczliwe spojrzenie, ale nie wydawał się urażony.Na szczęście.Zauważyłem, że Sethra gładzi łagodnie pochwę broni, i wstrząsnął mną dreszcz.Oczy Aliery stały się szare.Morrolan zaś wyglądał na ponurego i zdecydowanego.Wstał, przespacerował się w tę i z powrotem ze trzy razy i spytał:- Jesteś pewien, że wiedział, iż jest ścigany?- Doskonale wiedział.- I jesteś też pewien, że wiedział o tym, gdy się ze mną skontaktował?- Morrolan, on to w ten sposób zaplanował.Powiem więcej: z tego co wiem, planował to wszystko co najmniej od dziesięciu lat.- Rozumiem.- potrząsnął powoli głową i oparł dłoń na rękojeści Blackwanda.Tym razem wstrząsnął mną mocniejszy dreszcz.Zapadła długa cisza.- Wiesz, jak podchodzę do traktowania i bezpieczeństwa moich gości? - spytał w końcu.Przytaknąłem.- W takim razie wiesz także, że nie możemy go w żaden sposób skrzywdzić, dopóki nie upłynie ten siedemnastodniowy termin.Przytaknąłem ponownie i dodałem:- Chyba że dobrowolnie opuści Czarny Zamek.Morrolan przyjrzał mi się podejrzliwie.- Nie zamierzasz chyba mu na to pozwolić? - spytała w tym momencie Aliera.Słysząc jej leciutko wyzywający ton, zacząłem nagle żałować, że nie posiadam daru Kragara do pozostawania niewidzialnym.- Dziś, jak i przez najbliższych trzynaście dni, moja droga kuzynko, nasz gość jest całkowicie bezpieczny - odparł Morrolan i dodał zupełnie innym tonem: - Zaraz potem będzie martwy i pozostanie martwy.- Nie mogę wam podać szczegółów - wtrąciłem - ale on wyrządzi nieodwracalne szkody dla całego Domu Jherega i to znacznie szybciej niż w trzynaście dni.Morrolan wzruszył ramionami, Aliera tylko machnęła ręką.Pewnie, kogo by obchodziło to, co stanie się z Domem Jherega.Niespodziewanie zauważyłem milczące przytaknięcie Sethry - zdawała się rozumieć, o co mi chodziło.- Poza tym za trzynaście dni dawno już go tu nie będzie - powiedziała.Aliera wstała, poprawiła suknię i poklepała Pathfindera.- Niech no tylko spróbuje się ukryć - zapowiedziała.- Nie rozumiesz w czym rzecz.- Sethra potrząsnęła głową.- Nie wątpię, że przy pomocy Pathfindera zdołasz go odszukać.Mówię, że mając tyle czasu, będzie w stanie poważnie ci to utrudnić, na przykład udając się na Wschód.A poza tym nie należy go lekceważyć: już mu się udało posłużyć Smokiem, by ukryć się przed Jheregiem.To trafiło do nich obojga i żadnemu się nie spodobało.To, co miałem im jeszcze do powiedzenia, z pewnością wywoła znacznie gorszą reakcję.- Aliero, jesteś pewna, że nie ma sposobu, by uniemożliwić ci odnalezienie kogoś nawet przy pomocy Pathfindera? Tak staranne zaplanowanie całej operacji i pozwolenie, byście na koniec odszukali go i zabili, byłoby bez sensu.- Pathfindera, jak wiesz, mam zaledwie od paru miesięcy, a mało kto wie, że należy on do Wielkiej Broni.To coś, czego nie mógł przewidzieć, a gdybym go nie miała, Mellar prawdopodobnie byłby w stanie nam uciec.To było możliwe, jako że niezależnie od tego, jak starannie i długo planowałoby się jakąś akcję, zawsze istniała szansa ominięcia czegoś istotnego albo zajścia nieprzewidzianych okoliczności.Ot, ryzyko zawodowe.Aliera tymczasem ponownie skupiła uwagę na kuzynie.- Nie sądzę - oświadczyła - że powinniśmy czekać przez te trzynaście dni.Morrolan zatrzymał się w miejscu.Zaczyna się, szefie.Wiem, Loiosh.Jedyna nadzieja, że Sethra zdoła ich powstrzymać.i że będzie chciała.- Nie rozumiesz, że ten.ten Jhereg próbuje zrobić z ciebie zwykłego ochroniarza i to na dodatek osłaniającego go przed jego własnym domem? - spytała.- Zapewniam cię, że doskonale zdaję sobie z tego sprawę - odpowiedział niebezpiecznie miękko.- I to ci nie przeszkadza?! On ośmiesza i okrywa hańbą cały Dom Smoka! - Aliera zaczynała się rozpędzać.- Jak on śmie manipulować lordem z Domu Smoka?- Jak to, jak on śmie? Przecież właśnie się dowiedziałaś, jak to zrobił i to skutecznie na dodatek - odparł Morrolan, nie spuszczając z niej wzroku.Albo ją wyzywał, albo sprawdzał, czy ona jego wyzwie - w sumie dla końcowego efektu nie miało to nie tylko większego, ale żadnego znaczenia.- Jeszcze mu się nie udało - oceniła ponuro.- Co konkretnie chcesz przez to powiedzieć? - spytał nieco ostrożniej Morrolan.- To co słyszysz.Jak dotąd sprawa dopiero się wydała, a zaczęła stosunkowo niedawno, więc wszystko da się naprawić.On sobie założył, że tylko dlatego, że stał się gościem, może cię do woli obrażać i nikt go za to nie ukarze.- I ma w tej kwestii rację.- Tak? - spytała słodziutko.- Jesteś tego pewien?- Całkowicie.Przez moment spoglądała mu w milczeniu w oczy, nim odezwała się ponownie.A kiedy to zrobiła, mówiła już zupełnie innym tonem.Takim, od którego w komnacie zrobiło się zimniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]