[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mnieto wystarcza, by traktować ją z naprawdę dużym szacunkiem.W tym momencieuświadomiłem sobie, że ponownie zachowałem się jak ostatni wsiok siedzęi gapię się na niego jak wrona w drewnianego imperiala.Wstałem, ukłoniłem się uprzejmie i powiedziałem: Lordzie Morrolan, jestem Vladimir Taltos.Czuję się zaszczycony, że ze-chciał się pan ze mną zobaczyć.Jestem też dobrym kłamcą jakby co.Skinął mi głową i dał znak, żebym usiadł.W tym czasie do salonu weszłaTeldra i nalała mu wina.Usiadł naprzeciw mnie, a gdy wychodziła, powiedział: Dziękuję, lady Teldro.Tytuł mnie zaskoczył i odruchowo zacząłem się zastanawiać, jaki rodzajzwiązku ich łączy: pracodawca-pracownik, czy też bardziej osobisty.Morrolanzaś przyglądał mi się w sposób, w jaki ja zwykle oglądam ciekawostkę jubilerską.Nawet pijąc, nie spuszczał ze mnie wzroku, więc też mu się przyglądałem.Miałciemną karnację, choć jaśniejszą niż członkowie Domu Sokoła lub Valisty.Się-gające ramion włosy wykazywały pewne skłonności do skręcania się i sprawiaływrażenie z lekka zapomnianych.Siedział nieco sztywno, jakby był gotów do akcjilub też nie do końca czuł się swobodnie.Głową poruszał szybko i energicznie.W końcu odstawił kielich i odezwał się. No dobrze, Jheregu.Wiesz, dlaczego tu jesteś?Sądząc po tonie, uznał, że będzie to bardziej obrazliwe od Wąsatego. Sądziłem, że wiem odparłem. Mogłem oczywiście zostać wprowa-dzony w błąd. Wysoce prawdopodobne. Skoro tak, to może będzie pan łaskaw mnie oświecić. Mam taki zamiar oznajmił i umilkł.Nadal się na mnie gapił i zaczynałem mieć wrażenie, że robi to głównie po to,by mnie zirytować.Albo wypróbować, co w moim wypadku daje dokładnie takisam efekt.26Jeżeli jest się człowiekiem i należy się do Domu Jherega, trzeba się spodzie-wać, że od czasu do czasu będzie się obrażanym.Jeżeli chce się pozostać wśródżywych, nie na wszystkie obelgi należy reagować.Co nie jest równoznaczne z nie-reagowaniem na żadną.Ponieważ sytuacja zaczynała mi działać na nerwy, powie-działem: Wygląda na to, szlachetny Smoku, że chcesz mi coś powiedzieć.Prawie uśmiechnął się półgębkiem, nim odparł: Owszem.Pewien twój pracownik pojawił się w Górze Dzur.Jak się dowie-działeś, jakiś czas temu złożył mi wizytę w związku z negocjacjami dotyczącyminiewielkiej transakcji dotyczącej pewnej nieruchomości.Chciałbyś dowiedziećsię, gdzie on przebywa, bo wygląda na to, że jak to mówią, prysnął ze srebramirodowymi. Wygląda na to, że to wszystko już wiem. Zgadza się.Chcesz go zabić, tylko nie znalazłeś nikogo, kto byłby gotówudać się do Góry Dzur.Pomyślałeś więc, żeby złożyć mi wizytę i dowiedzieć się,co wiem na temat Sethry Lavode.Poza legendami i plotkami, które już znasz.Poza tym, że mnie zirytował, także zaniepokoił przenikliwością.Nadęty du-pek, ale bez dwóch zdań inteligentny i dysponujący doskonałymi zródłami infor-macji.Nie wspominając już o tym, że mag, i to noszący naprawdę potężną broń.No i znajdowałem się w jego zamku.Zdecydowałem się pozostać uprzejmym: Rzeczywiście jego postępowanie zmusiło mnie do działania, a w tych oko-licznościach moje zainteresowanie Górą Dzur jest raczej zrozumiałe.Byłbymwdzięczny za wszelkie informacje dotyczące zarówno jej, jak i jej mieszkańców.Morrolan przyglądał mi się z miną, która była czymś pomiędzy ironicznymuśmieszkiem, a zirytowanym grymasem. Doskonale.Odpowiedz mi więc na jedno pytanie: chcesz odnalezć swegopracownika?Przez moment analizowałem możliwe dwuznaczności kryjące się w pytaniu,nim odpowiedziałem zwięzle: Tak. Pięknie.W takim razie poszukajmy go.I wstał.Zrobiłem to samo.Podszedł do mnie i skoncentrował się przez moment.Mia-łem dwie możliwości: wykorzystać okazję, która mogła się nie powtórzyć, lubwycofać się.W tym interesie trzeba ryzykować, więc wykorzystałem okazję.Mójżołądek wywinął kozła i ściany salonu zniknęły [ Pobierz całość w formacie PDF ]