[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pewnie w ogóle nie przyjdzie; albo wrócił do swoich czasów, albo łazi Bóg wiegdzie. Kto? krzyknął Hurley, z rosnącym przejęciem wydmuchując dym z cygara. Co tu się dzieje?35 Pewien mężczyzna zapukał do moich drzwi wyjaśnił zwięzle Courtland. Mówił coś o jakimś urządzeniu, o którym nigdy w życiu nie słyszałem.O czymś, conosi nazwę swibbl.Obecni wymienili puste spojrzenia. Spróbujmy zgadnąć, co to jest swibbl zakomenderował ponuro Courtland. Andersen, zaczynaj.Czym jest według ciebie swibbl? Haczyk, który goni rybę podsunął z krzywym uśmieszkiem Anderson. Angielski samochód z jednym kołem rzucił Parkinson. Coś głupiego oznajmił posępnie Hurley. Klatka na niegrzeczne zwierzętadomowe. Nowy, plastikowy biustonosz zasugerowała stenotypistka. Nie mam pojęcia powiedział z urazą MacDowell. Nigdy o czymś takim niesłyszałem. No dobrze odparł Courtland, spoglądając na zegarek.Powoli ogarniała go hi-steria; minęła godzina, a mechanika ani śladu. Nie wiemy; nie możemy nawet zga-dywać.Lecz pewnego dnia, za dziewięć lat, człowiek o nazwisku Wright wymyśli swib-bla i rozkręci spory interes.Ludzie go wyprodukują, inni będą go sprzedawać i kupo-wać, a mechanicy naprawiać.Otworzyły się drzwi i do środka wszedł Pesbroke z płaszczem przewieszonym przezramię i w kowbojskim kapeluszu na głowie. Przyszedł? zapytał, strzelając oczami po pokoju. Wyglądacie, jakbyście szy-kowali się do wyjścia. Ani widu, ani słychu odrzekł ponuro Courtland. Cholera.sam go odesła-łem; zorientowałem się dopiero po jego wyjściu. Pokazał Pesbroke owi wymiętą kart-kę. Rozumiem powiedział Pesbroke, oddając mu świstek. Jeśli wróci, sfotogra-fujesz jego sprzęt i nagrasz wszystko, co powie.Wskazał na Andersena i MacDowella. A co z resztą? Po co oni są tu potrzebni? Chciałem ludzi, którzy potrafią zadać odpowiednie pytania wyjaśnił Courtland. Inaczej nie zdobędziemy odpowiedzi.Ten człowiek, o ile w ogóle się zjawi, pozosta-nie tu tylko przez krótką chwilę.W tym czasie musimy się dowiedzieć. Urwał, gdyżżona stanęła u jego boku. O co chodzi? Chłopcy chcą popatrzeć powiedziała Fay. Mogą? Obiecali, że nie będą hała-sować. Dodała tęsknie: Ja również bym chętnie popatrzyła. No to sobie patrz rzucił niezachęcająco Courtland. Może wcale nie będzienic do oglądania.Fay podała kawę, tymczasem Courtland przeszedł do dalszych wyjaśnień.36 Przede wszystkim, chcemy się dowiedzieć, czy on nie udaje.Pierwsze pytaniamają na celu podważyć jego wiarygodność, to zadanie dla specjalistów.Jeśli to oszust,na pewno się zdradzi. A jeśli nie? zapytał z nagłym zainteresowaniem Anderson. Jeśli nie jestoszustem, tak jak mówisz. Jeśli nie jest oszustem, to przybył z następnej dekady i moim celem jest wydusićz niego jak najwięcej informacji.Ale. Courtland zamilkł. Wątpię, czy uzyskamywiele teorii.Odniosłem wrażenie, że to tylko płotka.Prawdopodobnie najlepsze, co udanam się wyciągnąć, to opis wykonywanej przez niego pracy.Za pomocą tego będziemyzmuszeni sami zmontować pełen obraz i wyciągnąć wnioski. Myślisz, że powie nam, w jaki sposób zarabia na życie wtrącił piskliwiePesbroke. I to wszystko. Będziemy mieli szczęście, jak w ogóle przyjdzie skwitował Courtland.Usiadłna kanapie i zaczął metodycznie postukiwać fajką o popielniczkę. Możemy jedynieczekać.Spróbujcie wymyślić ewentualne pytania, które moglibyście zadać.Zastanówciesię, czego chcielibyście dowiedzieć się od wysłannika z przyszłości, który na dodatek niema pojęcia, że nim jest i chce naprawić nieistniejący sprzęt. Boję się powiedziała pobladła na twarzy telefonistka, otwierając szeroko oczy.Filiżanka zadrżała jej w dłoni. Jestem wykończony mruknął Hurley, wlepiając ponure spojrzenie w podłogę. Duszno tu.W tym momencie nadszedł mechanik i ponownie nieśmiało zadzwonił do drzwi.Był wzburzony.I wyraznie zdezorientowany. Przykro mi, sir zaczął bez ogródek. Widzę, że ma pan gości, ale jeszcze razsprawdziłem adres i jestem przekonany, że to tu.Próbowałem w innych mieszkaniachi nikt nie wiedział, o co mi chodzi dodał płaczliwie. Proszę wejść wydusił Courtland.Ustąpił z przejścia, wcisnął się pomiędzy me-chanika i drzwi, po czym wprowadził go do salonu. Czy to ten człowiek? zapytał z powątpiewaniem Pesbroke, mrużąc oczy.Courtland zignorował go. Niech pan usiądzie polecił mechanikowi.Kątek oka dostrzegł, że Andersen,Hurley i MacDowell przysuwają się bliżej; Parkinson rzucił Fortune i zerwał sięz miejsca.Z kuchni dobiegł szelest włączonej do nagrywania taśmy.całe pomieszcze-nie ożyło. Mogę przyjść kiedy indziej zająknął się lękliwie mechanik, bacznie spoglądającna zacieśniający się wokół niego krąg [ Pobierz całość w formacie PDF ]