[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dążyliśmy do doskonałości, przekraczaliśmy barieryciała, materii i umysłu.Aż nadszedł czas, że wszystkie jazniemojej rasy połączyły się w jedno.Porzuciliśmy nasze ciała.Jakże dawno to było.Zamarły nagle, a na ich obliczach pojawiła się zaduma.- Nie pamiętam nawet swojej pierwotnej materialnej for-my.Teraz jednakże jest to nieistotne.Mojry powróciły do pracy.- Ale wszystkie rasy najbardziej pragnęły zespolenia zeStwórcą.Ewoluowaliśmy, pokonując czas i przestrzeń, aż niebyło dla nas już żadnych ograniczeń.Czekało nas złączenie zOjcem, zatopienie się w Jego blasku.To było nasze przezna-czenie.Wszyscy dostąpili tego zaszczytu oprócz mnie.- Zrodził się we mnie zamysł - powiedziała Lachesis.- Zły zamysł - powiedziała Kloto.- Zamysł tworzenia! - ryknęła w żalu Atropos.Zettenberg cofnął się o krok, czując namacalną wściekłośćbijącą od Mojr.- Byłem najzdolniejszym dzieckiem Stwórcy - ich dudnią-cy głos wypełniał wnętrze katedry.- W swojej pysze starałemsię Mu dorównać i również powołać do życia istoty.Ale On niechciał nauczyć mnie aktu tworzenia.Zabronił czynić to na wła-sną rękę.A mnie wypełniała potencja i choć mogłem stwarzaćcałe galaktyki, zmieniać prawa fizyki, kształtować czasoprze-strzeń, nie wolno mi było kreować istot żywych.Niemożnośćspełnienia napawała mnie bólem, wściekłością i zazdrością.Dlaczego miało to być zarezerwowane tylko dla Niego? Kusiłojak zakazany owoc i w końcu pragnienie wzięło górę nad suro-wym zakazem.Mojry zamilkły na chwilę.- Błąd - westchnęła Lachesis.- Błąd - westchnęła Kloto.- Błąd - westchnęła Atropos.- Powołałem do życia kruche, białkowe istoty - znowumówiły wszystkie razem.- To wy, ludzie, jesteście moimidziećmi.Mojry roześmiały się gorzko.Zaraz jednak spoważniały.- Niestety, nie wyszło mi.Wasza rasa posiadała skazę.Da-jąc życie, stworzyciel dzieli się ułamkiem siebie ze swoimidziećmi.Wraz z życiem tchnąłem w was cząstkę czegoś, cozawsze było głęboko we mnie.A nie było to dobre.Gdy Ojcieczobaczył, co uczyniłem, zapłakał nad waszym i moim losem,bo każdy rodzic odpowiada za swoje dzieci.Spotkała mnie zato.- Kara - szepnęła Lachesis.- Kara - szepnęła Kloto.- Kara - szepnęła Atropos.- Stwórca odszedł z tego wszechświata, bowiem tak musia-ło być, a wraz z Nim zespolone w Nim Jego dzieci.Wszystkieoprócz mnie.Pozostałem sam w tej pustce wypełniającejwszechświat, pustce wypełniającej mnie, nie odczuwając obec-ności istot mi podobnych ani radości świadomego życia.Od-bywam karę wiecznej samotności.Przed odejściem Stwórcaotoczył was strefą mocy, abym nie mógł do was dotrzeć i po-nownie się zespolić.Pragnął, żeby zło zostało odizolowane izgniło we własnym brudzie.- Zło - wyszeptała Lachesis.- Zło - wyszeptała Kloto.- Zło - wyszeptała Atropos.- Cierpiałem podwójnie.Z powodu odrzucenia i samotno-ści oraz z powodu straty cząstki siebie, którą wam oddałem.- Jesteśmy dziećmi Demiurga - stwierdził raczej, niż zapy-tał Hubert.Nie mógł uwierzyć w to wszystko, co usłyszał, pod-świadomie jednak wiedział, że to prawda.Stał twarzą w twarzze stwórcą ludzkości, rozmawiał z nim niczym biblijni patriar-chowie z Jahwe i dowiadywał się, że jego gatunek jest owocemnieudanego, zakazanego eksperymentu.Absurdalność tej sytuacji spowodowała, że Zettenberg za-czął się opętańczo śmiać.Mojry nie przerywały, cierpliwie musię przyglądając.Z ich karykaturalnych twarzy nie sposób byłowyczytać jakichkolwiek emocji.Wreszcie, gdy się opanował,trzy postacie z obrazu Goi przemówiły ponownie:- Tak.Jesteście trzecią generacją.Najpierw był On, Stwór-ca, najmłodsze dziecko gwiazd.Narodził się z pierwszym krzy-kiem wszechświata, pierwszym promieniem światła, z którymrozkwitł blask Jego mocy.Pózniej stworzył nas, a początkiembyło Słowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]