RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.tworzy­my mikroskopijne czasowe singularności w przypadkowo wy­branych domach i kradniemy portfele, kluczyki do samocho­dów, domowe drobiazgi.W międzyczasie niektórzy z nas sięga­ją w głąb snów śpiących kobiet i mężczyzn; tych, którzy najle­piej poddają się snom.Pracujemy, a Gryffinloch nagłaśnia audycję radiową.Bawi nas ta idiotyczna naukowa gadanina o „przedmiotach pozosta­wionych przez obcych".Co za idiotyzm! Nie tworzymy w twar­dej, nieustępliwej materii!Nigdy w życiu nie trzymałem w dłoni butelki po Coca-coli.Nie możemy dotknąć czegoś, co zrodziło się w płomieniu.Na-vet te ludzkie dzieci, które kradniemy, by wychować między linami, cierpią stykając się z utajonym ogniem w szkle i metalu.Człowiek wybudował swą próżną, nową cywilizację wokół czegoś tak nędznego! I po co? Przecież miał nas! Czy żelazo potrafi rozgrzać kogoś tak, jak my? Ciekawi nas inne ciepło.To, które rozpala serca.***Tak, jasne.Dla tych z was, którzy nie czytają magazynu Enąuirer, wyjaśniam: słuchacz pyta mnie o najsłynniejszą z opowieści na temat UFO.opowieść o statku, który miał rozbić się w Nowym Meksyku tuż po zakończeniu drugiej wojny świa­towej.Przez czterdzieści lat „oni" studiowali ten statek, ukryty w Bazie Wojsk Lotniczych Wright-Paterson.Ludzie, czy w zwykłych, szarych obywatelach krew nie wrze aż do dziś! Oto mamy Te Obrzydliwe Władze, po raz kolejny nie dopuszczające nas do swych sekretów!Momencik, kolego.Załóżmy, że mamy tu to, co pozostało z rewelacyjnego nadprzestrzennego statku kosmicznego gości z Algerdeberon Szesnaście.Czy ty sam dostrzegasz dziś rewela­cyjne technologie rodem z Ohio, przypominające jakieś, choćby najprostsze, techniki kosmiczne? No, może oprócz automatycz­nych kas w supermarketach, niech ci będzie.Daj spokój, czyżby nasz budżet wyglądał tak jak wygląda, gdyby.Ach, tak.Top secret, tajemnica państwowa? No, to mam " kolejne pytanie.Jak myślisz, kto przez ten cały czas studiował w sekrecie statek Obcych?.rządowi inżynierowie? Jasne, jasne.A czy ty kiedyś w ogóle spotkałeś inżyniera, przyjacielu? To nie pozbawiony twa­rzy robot z jakiegoś kretyńskiego filmu; przynajmniej większość z nich wygląda zupełnie inaczej.To inteligentni Amerykanie jak ty i ja; mają żony, mężów i dzieci.Ile tysięcy inżynierów pracowałoby nad tym statkiem Ob­cych od 1948 roku? Wyobraź sobie wszystkich tych staruszków grających w golfa, grzebiących w silnikach samochodów, wy­stępujących na balach dobroczynnych.i w każdej chwili wal­czących z pokusą wychlapania dziennikarzom najlepszego ma­teriału wszechczasów!Każdy z nich? W dzisiejszej Ameryce? Daj spokój, przyjacie­lu.Dajmy sobie spokój z tą bzdurą z hangaru 18 i wróćmy do UFO, o to przynajmniej warto się kłócić!***Marzę o tym, by spaść z nieba i pokazać temu radiowemu „naukowcowi" co to naprawdę znaczy dowód.Zwarzę mleko, które stawiają na progu jego domu i sprawię, że w nocy będzie cierpiał koszmary.Sprawię, że zginie mu portfel i długopisy.Sprawię.Nic nie sprawię.Dziś już jest nas za mało; me stać nas na samobójcze ryzyko.Nie mam najmniejszej chęci, by nasze złote statki znikły jak rosa w świetle poranka.Fyrfalcon zdecydował: Mogą nas zobaczyć tylko ci, którzy są w stanie nas zobaczyć.Mogą nas zobaczyć tylko ci mający giętkie umysły; umysły wykształcone w starej szkole.Spojrzałem na surową, nierówną powierzchnię Księżyca.Miejsce naszego wygnania, nasz azyl.I nawet tam ścigają nas oni, ci Nowi Ludzie.Przezroczysta ściana ektoplazy pozostaje po tych z nas, którzy odważyli się stanąć im na drodze.Nauczy­liśmy się wiele tego dnia.nauczono nas, że astronauci w ni­czym nie przypominają dawnych argonautów.Oczy, oczy ich astronautów promieniowały szalonym, scep­tycznym blaskiem i nikt się mu nie oparł.***Najwyraźniej nasz następny rozmówca pragnie powiedzieć coś o gościach, którzy odwiedzili nas przed wiekami.Doskonale.Do­kupuję.Pogadajmy o tych „bogach" w ich słynnych „rydwanach".Ach tak, nauczyli starożytnych Egipcjan budować piramidy? Rany Julek, zmusili peruwiańskich Inków do wydrapania na skalistej równinie tych ich postaci? Żeby statki kosmiczne mo­gły sobie znaleźć lądowiska, tak? Moim zdaniem można by w to nawet wierzyć.do chwili, gdy zapytasz się, człowieku, po co?Po jaką cholerę komuś potrzebne były takie lądowiska? Prze­cież mógłby mieć więcej! Czemu nie otworzyć maleńkiej polite­chniki i czemu nie nauczyć naszych przodków jak mieszać ce­ment? Kilka lekcji elektroniki i moglibyśmy stworzyć lampy łukowe i radar, przeprowadzający Ich statki przez wszystko, od deszczu do szarańczy!!!.Co? Pojawili się, żeby nam pomóc? No, to wielkie dzięki, wy cholerni bogowie! Dzięki wam za to, że nie wspomnieliście o spłukiwanych toaletach, prasie drukarskiej, demokracji i mikrobiologicznej teorii chorób!Dzięki wam za to, że zapomnieliście o ekologii i musieliśmy prawie zrujnować tę naszą Ziemię nim skapowaliśmy o co cho­dzi.Niech was diabli.gdyby tylko któryś z was pokazał nam, jak wytworzyć proste soczewki, to z resztą poradzilibyśmy sobie sami! Ilu nieszczęść, wynikających z prostej niewiedzy, mogli­śmy uniknąć dzięki wam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl