[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na bryczce zebraÅ‚em jednak myÅ›li i przypomniaÅ‚em sobie caÅ‚Ä… rzecztak, jakem jÄ… panu opowiedziaÅ‚.SkleiÅ‚em w gÅ‚owie tytuÅ‚y wierszy i ten napis matki autora.We Lwowie przepÄ™dziÅ‚em dwa tygodnie w jakimÅ› oszoÅ‚omieniu.PamiÄ™tam tylko chwilo-we, takie silne napady rozpaczy, że chciaÅ‚em siÄ™ topić.Ale mi Bóg Å‚askawy wiary zupeÅ‚nienie odjÄ…Å‚.ZrozumiaÅ‚em wkrótce, że jeżeli dotychczas szukać byÅ‚a to moja dobra wola, to terazjest obowiÄ…zek.PamiÄ™ta pan, jak tam byÅ‚o napisane: Ten ostatni zostaÅ‚y mi egzemplarz ?WiÄ™c matka musiaÅ‚a mieć ich wiÄ™cej.A przecież przesÅ‚aÅ‚ pewno jeden i tej Chloi, skoro jÄ…jeszcze w wojsku wspominaÅ‚.Egzemplarz może jeszcze gdzieÅ› być tylko gdzie?Ja, widzisz pan, szukam też od blisko trzech lat.Ale jestem stary.Dopóki żyjÄ™, niech pan otym nie mówi nikomu.To już jest moja ostatnia próżność na Å›wiecie, nie chcÄ™, żeby ludziewiedzieli, com zawiniÅ‚.Ale jak siÄ™ pan dowie, że Sztremer umarÅ‚, niech pan nie żaÅ‚uje czasu iniech pan coÅ› zrobi dla sprawy.WyspowiadaÅ‚em siÄ™ przed panem z caÅ‚ej nÄ™dzy mego życia,niechaj mi pan teraz przyrzeknie, że i pan bÄ™dzie szukaÅ‚.Aatwiej mi bÄ™dzie umrzeć.Bóg miprÄ™dzej przebaczy.GoÅ›ciszewski wstaÅ‚ z krzesÅ‚a i podaÅ‚ starcowi rÄ™kÄ™, ale nie powiedziaÅ‚ ani sÅ‚owa, bo szczÄ™-ki mu drżaÅ‚y i nie chciaÅ‚ siÄ™ rozpÅ‚akać.VPo wyjezdzie Sztremera bibliotekarz rozpoczÄ…Å‚ metodyczny przeglÄ…d caÅ‚ego józefpolskie-go ksiÄ™gozbioru, zarówno rÄ™kopisów, jak druków.Nie znalazÅ‚ nic.ZabraÅ‚ siÄ™ wiÄ™c, chociaż zniechÄ™ciÄ…, do dawnej swojej pracy, ale mu wÅ›ród pisania strzelaÅ‚o ciÄ…gle do gÅ‚owy, że na tejpółce albo w owej pace mógÅ‚by siÄ™ tomik znalezć.I wtedy odkÅ‚adaÅ‚ robotÄ™ na bok, a szperaÅ‚.262Czasem budziÅ‚ siÄ™ w nim dawny czÅ‚owiek.WyrzucaÅ‚ sobie, że to zajÄ™cie siÄ™ cudzÄ… sprawÄ… jesttylko formÄ… próżniactwa, gniewaÅ‚ siÄ™ na starego, któremu siÄ™ coÅ› przyÅ›niÅ‚o, i na siebie, że jakbaba snom wierzy.Kiedy siÄ™ tak nastrofowaÅ‚, praca szÅ‚a mu zazwyczaj przez kilka dni, ale gocoÅ› zawsze drÄ™czyÅ‚o.CzuÅ‚ sam, że pisze tylko mechanicznie, że pracuje tylko poÅ‚owÄ… swejmyÅ›li, że, gdy przestaje siÄ™ zmuszać, wybucha w nim z dawnÄ… siÅ‚Ä… ta jedyna istotna jego myÅ›l,co, jak podziemna rzeka, sÄ…czy mu siÄ™ nieustannie w gÅ‚Ä™bi, na dnie gÅ‚owy, myÅ›l, gdzie jest,czy jest gdzie tomik Sztremera? I, żeby sobie ulżyć, szedÅ‚ do półek, i znów siÄ™ zaczynaÅ‚o szu-kanie.Najgorzej byÅ‚o mu w lipcowe gorÄ…ca.PrzywykÅ‚ teraz do póznego wstawania i co dzieÅ„ po-stanawiaÅ‚ pisać w nocy, ale noc schodziÅ‚a potem na przeglÄ…daniu manuskryptów albo dawne-go inwentarza biblioteki, oprawnych i kartkowych katalogów.Dobrze mu byÅ‚o tylko z nimi;nocami miewaÅ‚ dobre, ufne chwile.Ale kiedy rano wstaÅ‚ i przekonaÅ‚ siÄ™, że książka znowu anina krok nie postÄ…piÅ‚a, ogarniaÅ‚a go zÅ‚ość i poczucie niemocy.PrzypominaÅ‚ sobie wiadomość,wyczytanÄ… przed laty w gazecie, że w Ameryce jest jakieÅ› miasteczko, w którym panujÄ… za-razliwe wariacje i gdzie mieszkaÅ„cy doznajÄ… po kolei tego samego obÅ‚Ä™du.UlgÄ™ zaczęły mu dopiero przynosić dÅ‚ugie spacery po okolicy.ChodziÅ‚ po górach, drapaÅ‚siÄ™ na szczyty, szukaÅ‚ jelenich tropów, mÄ™czyÅ‚ siÄ™ fizycznie, a uwagÄ™ jego pochÅ‚aniaÅ‚y stru-mienie, polany, stare Å›wierki, Å›cieżki, opasujÄ…ce skaÅ‚Ä™, caÅ‚a gÅ‚ucha natura, od której byÅ‚ od-wykÅ‚.W poczÄ…tku pazdziernika wszedÅ‚ raz do niego MikoÅ‚aj z wiadomoÅ›ciÄ…, że pan SztremerumarÅ‚ w PrzemyÅ›lu.Na dowód przynosiÅ‚ numer dziennika, gdzie nieboszczyk wystÄ™powaÅ‚jako znakomity historyk i ,,sÅ‚ynny archeolog.Po pierwszej chwili żalu GoÅ›ciszewski samsiÄ™ zadziwiÅ‚, że go ta wiadomość uspokaja.ZatelegrafowaÅ‚ do ksiÄ™cia z doniesieniem, żeskoÅ„czyÅ‚ pracÄ™, i z proÅ›bÄ… o natychmiastowÄ… dymisjÄ™.Nazajutrz przyszÅ‚a z Rzymu odpo-wiedz, w której książę w uprzejmych sÅ‚owach namawiaÅ‚ bibliotekarza do pozostania na sta-nowisku, dodawaÅ‚ jednak, że w razie naglÄ…cej potrzeby zwalnia go z obowiÄ…zków i prosi owrÄ™czenie kluczy i inwentarzy zarzÄ…dcy dóbr józefpolskich.Zajęło to jakiÅ› czas, po czymGoÅ›ciszewski odebraÅ‚ pensjÄ™, której od dawna nie pobieraÅ‚ z kasy.RobiÅ‚ to wszystko spokoj-nie, systematycznie, jak czÅ‚owiek, który nie potrzebuje siÄ™ namyÅ›lać, bo jest w zupeÅ‚nej zgo-dzie z samym sobÄ….CzuÅ‚, że nie ma co zwlekać, bo prÄ™dzej czy pózniej puÅ›ci siÄ™ w Å›wiat ibÄ™dzie szukaÅ‚, aż znajdzie.Jakoż, pożegnawszy siÄ™ z proboszczem i z MikoÅ‚ajem, wyjechaÅ‚ napociÄ…g tÄ… samÄ… furmankÄ…, która przed pół rokiem odwoziÅ‚a Sztremera.263MARIA RODZIEWICZÓWNA1863 1944Gdyby który z warszawiaków zawÄ™drowaÅ‚ podczas okupacji hitlerowskiej do kamienicyBlocha na rogu Królewskiej i MarszaÅ‚kowskiej i zaszedÅ‚ na jej trzecie piÄ™tro, do mieszkaniapaÅ„stwa Krauzów, znalazÅ‚by w tym mieszkaniu dwa skromne pokoiki sublokatorskie, a wnich blisko osiemdziesiÄ™cioletniÄ…, ale jeszcze peÅ‚nÄ… życia staruszkÄ™, której oryginalne oblicze,okolone siwÄ… grzywÄ… wÅ‚osów, miaÅ‚o w sobie jak powiadali jej znajomi coÅ› ze staregolwa.Maria Rodziewiczówna ona to bowiem byÅ‚a owÄ… staruszkÄ… schroniÅ‚a siÄ™ w tych poko-ikach dopiero na poczÄ…tku okupacji, Å›ciÄ…gnÄ…wszy tutaj aż z kraÅ„ców GrodzieÅ„szczyzny, gdzieprzez ponad pięćdziesiÄ…t lat gospodarowaÅ‚a w niewielkim majÄ…tku rodzinnym, dzielÄ…c czaspomiÄ™dzy zajÄ™cia rolnicze a wytężonÄ… i niezmiernie owocnÄ… pracÄ™ literackÄ…, która autorceprzyniosÅ‚a olbrzymiÄ… popularność, a czytelnikom kilkadziesiÄ…t rozchwytywanych w swoimczasie powieÅ›ci i utworów nowelistycznych.Owa gospodarka w Hruszowej nie byÅ‚a bynajmniej tak pospolitÄ… w owych czasach obszar-niczÄ… sielankÄ….Rodziewiczówna zabraÅ‚a siÄ™ do niej jako osiemnastoletnia panna, Å›wieżo wy-puszczona z klasztornej szkoÅ‚y u jazÅ‚owieckich niepokalanek, a zabraÅ‚a siÄ™ po to, aby zarobićna posag dla mÅ‚odszej siostry i aby spÅ‚acić dÅ‚ugi ojca, stryja oraz brata-hulaki.Bezustanna amozolna praca na roli, na którÄ… mÅ‚oda dziewczyna wychodziÅ‚a ubrana w juchtowe buty i wgrubÄ… kurtÄ™ z biaÅ‚oruskiego samodziaÅ‚u, zahartowaÅ‚a przyszÅ‚Ä… pisarkÄ™ i uczyniÅ‚a z niej kobietÄ™dzielnÄ… i odważnÄ…, wymagajÄ…cÄ… w stosunku do innych, ale przede wszystkim w stosunku dosiebie samej, a przy tym rozkochanÄ… w ziemi rodzinnej i w tradycjach drobnoszlacheckich.Nic też dziwnego, że takie wÅ‚aÅ›nie uczucia najsilniej odezwaÅ‚y siÄ™ w jej pierwszych utwo-rach powieÅ›ciowych, aby stać siÄ™ z czasem wyraznÄ… dominantÄ… wszystkich nastÄ™pnych, któ-rych bohaterami sÄ… prawie bez wyjÄ…tku ludzie mocni, twardzi i drapieżni, ale zarazem uczu-ciowi, ucieleÅ›niajÄ…cy dla Rodziewiczówny ideaÅ‚ jakichÅ› nowych rycerzy kresowych.Gdy Rodziewiczówna otrzymaÅ‚a nagrodÄ™ konkursowÄ… za swój pierwszy utwór literacki,powieść Straszny dziadunio, zakupiÅ‚a za te pieniÄ…dze obszerny ksiÄ™gozbiór i na dÅ‚uższy czaszatopiÅ‚a siÄ™ w lekturze, która staÅ‚a siÄ™ równoczeÅ›nie jej szkoÅ‚Ä… życia i jej uniwersytetem.GdyotrzymaÅ‚a z kolei nagrodÄ™ za swojÄ… drugÄ… a dodajmy: i najlepszÄ… powieść, Dewajtis, wy-jechaÅ‚a za granicÄ™, aby rozszerzyć swoje horyzonty myÅ›lowe i wzbogacić wyobrazniÄ™ pisar-skÄ….Obie podróże po książkach i po obczyznie wyraznie odbiÅ‚y siÄ™ na nastÄ™pnych utwo-rach mÅ‚odej autorki, ale nie uczyniÅ‚y ich ani gÅ‚Ä™bszymi pod wzglÄ™dem ideowym, ani wyższy-264mi pod wzglÄ™dem artystycznym od wspomnianych już pierwszych prób powieÅ›ciowych.NiezmieniÅ‚ siÄ™ również ich swoisty klimat emocjonalny, wypeÅ‚niajÄ…cy wszystkie dzieÅ‚a Rodzie-wiczówny przynajmniej w niektórych ich partiach jakimÅ› nieokreÅ›lonym nastrojem przy-gnÄ™bienia i melancholii [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]