[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przekonałam w kilka sekund, choć przyszła tylko po to, aby zabrać swoją walizkę.Było to zresztą śmieszne: wzięłam Elzę “na muszkę", dostrzegłam od razu jej słaby punkt i dobrze mierzyłam, zanim zaczęłam mówić.Po raz pierwszy w życiu poznałam tę niezwykłą rozkosz: przeniknąć kogoś, przejrzeć, obnażyć i.trafić.Tak jak ktoś lekko dotyka sprężyny, która w tym samym momencie odskakuje, spróbowałam z największą ostrożnością zgłębić drugiego człowieka i nagle wszystko w nim stało się dla mnie jasne.Trafiłam! Nie znałam dotąd tego uczucia, zawsze byłam zbyt impulsywna.Jeśli udało mi się trafić kogoś, to tylko przez nieuwagę.Nagle pojęłam, jak wspaniały jest mechanizm ludzkich reakcji, jak wielka potęga słowa!.Szkoda, że uczyniłam to odkrycie posługując się kłamstwem.Pewnego dnia pokocham może kogoś namiętnie i będę szukała drogi do niego tak właśnie, ostrożnie, delikatnie, drżącą ręką.3Nazajutrz, idąc w stronę willi Cyryla, czułam się o wiele mniej pewna moich “możliwości intelektualnych".Chcąc uczcić odmianę, która się we mnie dokonała, piłam dużo przy kolacji i byłam więcej niż wesoła.Tłumaczyłam ojcu, że zamierzam zrobić magisterium z filozofii, spotykać się z ludźmi wykształconymi, że chcę być sławna i piekielnie nudna.A on będzie musiał użyć całej potęgi swojej reklamy, aż do skandalu włącznie, aby mnie lansować.Mieliśmy najdziwaczniejsze pomysły, z których zaśmiewaliśmy się oboje.Anna śmiała się również, choć mniej głośno, z pewną wyrozumiałością.Chwilami nie śmiała się wcale, gdy moje projekty reklamowe wykraczały nie tylko poza ramy literatury; ale nawet prostej przyzwoitości.Lecz ojciec był tak wyraźnie szczęśliwy, iż znów mogliśmy sobie opowiadać głupie kawały, że Anna nie reagowała na to.W końcu położyli mnie do łóżka, otulili kołdrą.Podziękowałam im wylewnie, pytając:.“Co ja bym bez was robiła?" Ojciec powiedział, że naprawdę nie wie, a Anna zdawała się mieć na języku ostrą odpowiedź, lecz gdy błagałam, żeby mi ją zdradziła, i gdy pochyliła się nade mną – ogarnął mnie nagle sen.Wśród nocy źle się poczułam.Nigdy jeszcze nie obudziłam się z tak przykrym uczuciem jak tego ranka.Idąc w stronę sosnowego lasku, w głowie miałam chaos, serce ledwie mi biło; nie widziałam nawet morza w porannym słońcu i unoszących się nad nim niespokojnie mew.Spotkałam Cyryla przy wejściu do ogrodu.Rzucił się ku mnie, objął, przytulił mocno do siebie, szepcząc bezładnie:– Moje kochanie, byłem taki niespokojny.Tak długo.Nie wiedziałem, co się z tobą dzieje, czy ta kobieta cię nie krzywdzi.Nie przypuszczałem, że mogę być taki nieszczęśliwy.Co dzień po południu przejeżdżałem wzdłuż zatoczki raz, dwa razy.Nie wiedziałem, że cię tak kocham.– Ja też nie wiedziałam – szepnęłam.Rzeczywiście zaskoczyło mnie to i wzruszyło jednocześnie.Niestety, tak mnie mdliło, że nie mogłam mu okazać mego wzruszenia, choć bardzo chciałam.– Jakaś ty blada! – powiedział.– Teraz ja będę się tobą opiekował, nie pozwolę cię dłużej maltretować.Wyczułam w tych słowach bujną wyobraźnię Elzy.Spytałam Cyryla, co sądzi o niej jego matka.– Przedstawiłem ją jako przyjaciółkę, sierotę – odpowiedział Cyryl.– Ona jest zresztą miła.Opowiedziała mi wszystko o tej kobiecie, To dziwne, taka subtelna, rasowa twarz.i te intryganckie sztuczki.– Elza bardzo przesadziła – spróbowałam słabo zaprzeczyć.– Chciałam ci właśnie powiedzieć, że.– Ja też chciałem ci coś powiedzieć – przerwał Cyryl.– Cecylko, chcę się z tobą ożenić.W pierwszej chwili przeraziłam się.Trzeba było coś zrobić, coś powiedzieć.Gdyby mnie jeszcze tak okropnie nie mdliło.– Kocham cię – szeptał Cyryl z ustami wtulonymi w moje włosy.– Rzucam prawo, proponują mi korzystną posadę.mój wujek [ Pobierz całość w formacie PDF ]