[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz nie wiedziała do końca, gdzie się znajduje.— Nie potępiaj mnie za to, Carmen.Jesteśmy zdesperowani.— Okay — powiedziała i ruszyła w dół po schodach.Gubernator i młody prawnik siedzieli samotnie w wielkim gabinecie, na wygodnych skórzanych fotelach, z założonymi nogami, tak że ich stopy stykały się niemal ze sobą.Goodman odprowadzał Carmen na lot do Dallas.Mony Stark nie było nigdzie w pobliżu.— Wiesz, to dziwne, jesteś jego wnukiem, a znasz go dopiero od miesiąca.— McAllister mówił wolno, niemal z wysiłkiem.— Ale ja znam go od wielu lat.W rzeczy samej, przez wiele lat był częścią mojego życia.I zawsze wydawało roi się, że będę z utęsknieniem czekał na ten dzień.Chciałem, żeby umarł, żeby został ukarany za zabicie tych dwóch chłopców.— Odgarnął kosmyk włosów z czoła i delikatnie pomasował sobie powieki.Mówił tak otwarcie, jakby plotkował ze starym przyjacielem.— Ale teraz nic jestem już tak pewien.Muszę ci powiedzieć, Adamie, że napięcie zaczyna mi się udzielać.Był albo człowiekiem brutalnie szczerym, albo utalentowanym aktorem.Adam nie potrafił stwierdzić, jak jest naprawdę.— Czego dowiedzie państwo, jeśli on umrze? — zapytał.— Czy świat będzie lepszy, kiedy słońce wzejdzie w środę rano i Sam będzie martwy?— Nie.Ale ty nie wierzysz w karę śmierci.Ja tak.— Dlaczego?— Ponieważ musi istnieć właściwa kara za morderstwo.Postaw się w sytuacji Ruth Kramer, a zmienisz zdanie.Problem leży w tym, że ty, Adamie, i ludzie tacy jak ty zapominacie o ofiarach.— Moglibyśmy spierać się godzinami o słuszność kary śmierci.— Masz rację.Zostawmy to.Czy Sam powiedział ci cokolwiek nowego na temat zamachu?— Nie mogę zdradzić, co Sam mi powiedział.Ale nie, nie dowiedziałem się nic nowego na temat zamachu.— Być może działał w pojedynkę, nie wiem.— Jakie to ma znaczenie teraz, na jeden dzień przed egzekucją?— Szczerze mówiąc, nie jestem pewien.Ale gdybym wiedział, że działał tylko jako wspólnik, że ktoś inny był odpowiedzialny za zbrodnię, wtedy musiałbym wstrzymać jego egzekucję.Mógłbym ją wstrzymać, wiesz o tym.Mógłbym to zrobić.Oberwałbym za to cięgi.Moja pozycja polityczna uległaby pogorszeniu.Straty mogłyby być nieodwracalne, ale nie obchodzi mnie to.Zaczynam mieć dość polityki.I nie podoba mi się, że muszę podejmować decyzje na temat czyjegoś życia.Ale mógłbym ułaskawić Sama, gdybym znał prawdę.— Wierzy pan, że ktoś mu pomagał.Powiedział mi to pan.Agent FBI prowadzący śledztwo również w to wierzy.Dlaczego nie ułaskawi go pan na podstawie tej wiary?— Ponieważ nie mamy pewności.— A więc wystarczy jedno słowo Sama, jedno nazwisko rzucone w powietrze na parędziesiąt godzin przed egzekucją, a pan chwyci za pióro i ułaskawi go?— Nie, ale mógłbym odroczyć egzekucję, żeby to nazwisko zostało zbadane.— Nie dojdzie do tego, panie gubernatorze.Próbowałem już.Pytałem tak często, a on zaprzeczał tak twardo, że w ogóle przestaliśmy już poruszać ten temat.— Kogo on ochrania?— Nie mam pojęcia.— Być może mylimy się więc.Czy kiedykolwiek podał ci szczegóły zamachu?— Powtarzam, nie mogę zdradzać treści naszych rozmów.W każdym razie Sam bierze pełną odpowiedzialność za zamach.— A więc dlaczego miałbym go ułaskawiać? Jeśli przestępca twierdzi, że popełnił zbrodnię i że działał sam, to jak miałbym mu pomóc?— Niech pan mu pomoże, ponieważ to stary człowiek, który i tak niedługo umrze.Ponieważ to słuszna decyzja, a w głębi ducha chce ją pan podjąć.Będzie to wymagało odwagi.— On mnie nienawidzi, prawda?— Tak.Ale mógłby się zmienić.Niech go pan ułaskawi, a on stanie się pana najzagorzalszym zwolennikiem.McAllister uśmiechnął się i odwinął miętową gumę do żucia.— Czy on naprawdę zwariował? ‘— Nasz ekspert mówi, że tak.Zrobimy wszystko, co się da, żeby przekonać sędziego Slattery’ego.— Wiem, ale jak jest naprawdę? Spędziłeś z nim wiele godzin.Czy on wie, co go czeka?W tym momencie Adam postanowił odrzucić szczerość.McAllister nie był przyjacielem, a już na pewno nie człowiekiem godnym zaufania.— Jest przygnębiony — przyznał.— Szczerze mówiąc, dziwi mnie, jak można nie oszaleć po kilku miesiącach w celi śmierci.Sam był starym człowiekiem, kiedy został tam zamknięty, i jego stan pogarszał się stopniowo.To jeden z powodów, dla których odmawiał udzielania jakichkolwiek wywiadów.Sprawia całkiem żałosne wrażenie.Adam nie umiał ocenić, czy gubernator mu wierzy, ale widział, że słucha go uważnie.— Jakie masz plany na jutro? — zapytał McAllister.— Jeszcze żadnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]