[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chciał uwierzyć,że ich miłość nie zdołała przetrwać rozłąki i zrzucał winę na opieszałość poczty.Wrócił do Anglii w styczniu tysiąc dziewięćset osiemnastego roku -na noszach.Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, gdy uznano, że jest zdrówi przyznano mu urlop, było udanie się do rezydencji Beckbridge.Znowu ujrzał ten majestatyczny budynek, ale nie było w nim jużoficerów popijających herbatę i zażywających kąpieli.Zatrzymał sięw połowie podjazdu, żeby przyjrzeć się domowi, tak jak czynił to w tejchwili, i zastanawiał się, czy Helen go widzi.Wyobrażał sobie, że stałaprzy którymś z okien i starał się przewidzieć, jak zareaguje na jegoprzybycie.Jednak nie dostrzegł żadnego znaku jej obecności i nikt niewyszedł z domu, wziął więc głęboki wdech i ruszył w stronę drzwi.Wpuścił go znany mu lokaj, który oznajmił wyniośle, że sprawdzi, czyjaśnie pan jest w domu.Oliver oświadczył, że nie przyszedł naspotkanie z hrabią, lecz z Helen, ale lokaj zignorował tę informację.Sposób, w jaki jaśnie pan go przywitał, powinien był dać mu domyślenia.- Co pan tutaj robi?- Chciałbym zobaczyć się z lady Helen.- Nie ma jej tutaj i będę wdzięczny, jeśli się pan stąd wyniesie.-Nie trzeba było być jasnowidzem, żeby dostrzec, że hrabia był wściekłyi tylko jego wychowanie powstrzymywało go przed podniesieniemgłosu.- Nadużył pan mojej gościnności, uprzykrzył pan życie mniei mojej córce, wiedząc, że jest mężatką, a teraz ma pan czelnośćpojawiać się znowu nieproszony.- Pan nic nie rozumie.To nie było tak.- Och, rozumiem wszystko.To pan nie pojmuje.Moja córka niechce pana oglądać.- Nie wierzę w to.Proszę pozwolić mi się z nią zobaczyć.Chcę tousłyszeć od niej.- Helen tu nie ma.Wyjechała, by dołączyć do swojego męża.Bezwątpienia będą szukali domu dla siebie, gdy wojna się skończy.Proszę teraz odejść albo będę musiał kazać pana wyrzucić.342Oliver udał się do pubu Jolly Brewers, gdzie pił na umór.Nicdziwnego, że wkrótce był pijany w sztok.Od barmanki Valerie, którąznał, gdyż niegdyś pracowała jako służąca w rezydencji, dowiedziałsię, że Helen rzeczywiście wyjechała. Mam tu lepsze zarobki i więcejuciechy", stwierdziła, śmiejąc się.W pubie nie było wielu gościi dlatego długo ze sobą rozmawiali, choć on był zbyt pijany, żebywyrażać się spójnie i nie pamiętał nic z tego, co jej powiedział.Następnego ranka obudził się na sianie w jakiejś stodole z Valerieu boku; oboje byli nagusieńcy jak w dniu narodzin.Nie pamiętał anijak się tam znalazł, ani też żadnych innych szczegółów z minionegowieczoru, ale było oczywiste, co między nimi zaszło.I oto znowu stał na podjezdzie, patrząc na dom.Była inna wojna,więc miał na sobie inny mundur i zastanawiał się, po co tu właściwieprzyszedł.Czy naprawdę chciał rozdrapywać stare rany? Lecz czyone kiedykolwiek się zagoiły? Helen z pewnością mogła odpisać muna listy, choćby tylko po to, żeby potwierdzić słowa jej ojca: że niechce go już nigdy więcej widzieć.Zresztą - było, minęło.PoślubiłValerie, bo powiedziała mu, że jest w ciąży i od tej pory robiłwszystko, żeby jego małżeństwo było udane.I przypuszczał, że było.Nie powinien zatem nawet myśleć o Helen: to był tylko wojennyromans, który musiał zakończyć się łzami którejś ze stron.Zamierzałsię spotkać z Laurą, aby ustrzec swego syna przed powtórzeniemwłasnego błędu z młodości.Nie chciał, żeby Wayne został skrzywdzony, ale jego ostatni list dał mu sporo do myślenia.Dostali go przedwieloma miesiącami i od tamtej pory nie mieli żadnych wieści odsyna.Jeżeli dziewczyna odesłała Wayne'a z kwitkiem, jak niegdyśzostał potraktowany on sam, to jego chłopak nie był we właściwymnastroju, żeby walczyć.Czy dlatego się nie odzywał? Syn był dlaOlivera wszystkim.Wyrzucił niedopałek papierosa i ruszył w stronę domu.* * *Helen włożyła pluszowego pieska do pudełka i wypchała przestrzeńwokół bibułą, po czym zamknęła przykrywką i owinęła prezentkrepiną, uśmiechając się na myśl o minie Robby'ego, gdy otworzy gopierwszego dnia świąt.343Tak wiele wydarzyło się od śmierci Anne, a mimo to nic się niezmieniło.%7łycie toczyło się dalej i Laura dawała jej mnóstwo radości,chociaż prawda o jej pochodzeniu wywołała między nimi tak silnenapięcie, że obie poczuły się nieszczęśliwe.Sprawy przyjęły jednakkorzystny obrót i Helen miała nadzieję, że być może w czasie świątodzyskają spokój, którego zaznawały przed pojawieniem się w ichżyciu Wayne'a.W odzyskaniu równowagi pomagał im mały Robby -obie go ubóstwiały.Nie był jeszcze na tyle duży, by opowiedzieć muo łączących ich więzach krwi.To od Laury zależało, kiedy, i czyw ogóle, mu o tym powie.Wprawdzie chłopiec nie odziedziczy tytułuhrabiowskiego, ale był jej potomkiem i pózniej, gdy ta potwornawojna się skończy i Robby dorośnie, Helen uwzględni go w swoimtestamencie.Jeśli Robby postanowi zatrzymać rezydencję, wypadałobywziąć to pod uwagę, ale zastanawiała się, czy będzie to możliwe,zważywszy na wysokie koszty jej utrzymania i brak służby.Westchnęła i pomyślała, jak inaczej by wszystko wyglądało, gdybynie poznała i nie poślubiła Richarda albo gdyby Laura była jegocórką; gdyby jej rodzice żyli dłużej i Anne nie umarłaby w tym czasie,w którym odeszła; gdyby Oliver dowiedział się, że Helen jest w ciąży,zanim wyjechał.Gdyby tylko odpisał na jej listy [ Pobierz całość w formacie PDF ]