[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Lubi uważać się za uosobienie sprawiedliwości.-Oskarża mnie o zbrodnię.-Ciebie?-Podejrzewa, że to ja zabiłam mistrza Branira.-Dowody?-Nie ma, ale mi grozi.-Niewinny niczego nie ryzykuje.-Boję się Pazera, Kema i tego policyjnego pawiana.Potrzebuję pomocy.-Nie wiem, jak ja.-Jesteś bogaty i możny.Ludzie szepczą, że to jeszcze nie koniec twojej kariery.Chciałabym zostać twoją sojuszniczką.-Jakim sposobem?-Panuję nad handlem tkaninami.Szlachetne damy, jak twoja, są na nie bardzo łase.Wiem, jak uzyskać najlepsze warunki zakupu i sprzedaży.Proszę mi wierzyć, zyski są warte zachodu.-Duże obroty?-Przy twoich talentach zwiększysz je bez trudu.A ja obiecuję, że będę szkodzić temu przeklętemu wezyrowi.-To precyzyjny plan?-Jeszcze nie, ale możesz na mnie liczyć.-Zgoda, damo Tapeni.Możesz się uważać za moją protegowaną.ROZDZIAŁ 7Połykacz cieni, który wzbogacił się na zbrodniach w służbie spiskowców, był perfekcjonistą.Obiecał wyeliminować Pazera, nie udało się, ale teraz się uda.Szef policji, który długi czas tropił jego ścieżki, musiał wreszcie przyznać się do porażki.Nigdy nie uda się zidentyfikować człowieka mroku, który pracuje sam, bez żadnej pomocy.Płacono mu złotem, więc już niebawem korzystać będzie ze spokojnej emerytury jako właściciel willi na wsi.Połykacz cieni nie utrzymywał już żadnych kontaktów ze swymi pracodawcami.Trzech z nich umarło, Bel-Tran i Silkis stali się niedostępni.A przecież ona nie okazała się płochliwa podczas ostatniego spotkania, kiedy poleciła mu uczynić Pazera inwalidą.Nie jęczała ani nie wzywała pomocy, ulegając jego pragnieniom.Niebawem Bel-Tran i Silkis wstąpią na tron Egiptu, więc połykacz cieni uznał, że winien im ofiarować głowę ich największego wroga, wezyra.Wyciągając nauki z poprzednich porażek, nie zaatakuje wprost.Kem i jego pawian okazali się nazbyt sprawni.Małpa była niebezpieczna, Nubijczyk nieustannie czuwał nad Pazerem.Połykacz cieni postanowił więc działać pośrednio, zastawiając pułapki.W środku nocy przesadził mur głównego szpitala w Memfisie, wdrapał się na dach i po drabince zszedł do środka.Korytarzem, który ładnie pachniał maściami i pomadami, przemknął do magazynów niebezpiecznych produktów.W kilku laboratoriach składowano plwociny, ekskrementy i mocz ropuch, nietoperzy, truciznę węży, skorpionów i os oraz toksyczne substancje roślinne, z których farmaceuci przygotowują bardzo silnie działające środki.Połykaczowi cieni nie przeszkodziła obecność strażnika.Ogłuszył go, porwał fiolkę trucizny i jedną czarną żmiję, zamkniętą w koszyku.Zanim zdruzgotana Neferet przystąpiła do inspekcji laboratorium, zapytała o stan zdrowia strażnika.Mężczyzna nie był ciężko ranny.Otrzymał silny cios w kark i nawet nie zdążył zauważyć agresora.-Jaki jest zasięg kradzieży? -zapytała Neferet naczelnego lekarza szpitala.-Prawie nic.Czarna żmija w koszyku.-Trucizny.-Trudno powiedzieć.Właśnie otrzymaliśmy nową partię, którą miałem zinwentaryzować dziś rano.Złodziej niczego nie stłukł.-Od dziś podwoimy nocną straż.Sama powiadomię szefa policji.Pełnej niepokoju młodej kobiecie przyszły na myśl dotychczasowe próby zabójstwa męża.Czy ten niecodzienny epizod nie był wstępem do nowego dramatu?Chmurny i jakby zamroczony wezyr stawił się u bram Skarbu w towarzystwie Kema i policyjnego pawiana.Po raz pierwszy od czasu intronizacji przeprowadzał inspekcję rezerw cennych metali.Zbudzony przed świtem przez posłańca ze szpitala, nie zdążył nawet wymienić kilku słów z Neferet, która spieszyła na miejsce zdarzenia.Nie mogąc ponownie zasnąć, wziął gorący prysznic, nim udał się do centrum Memfisu i pokonał policyjne kordony, które zamykały nie upoważnionym dostęp do dzielnicy Skarbu.Wezyr przybił swą pieczęć na rejestrze, który przedstawił mu strażnik Skarbu, starszy już człowiek, powolny i dokładny -choć znał twarz Pazera, sprawdził zgodność odcisku z tym, który przekazano mu z pałacu po nominacji nowego wezyra.-Co pragniesz obejrzeć?-Całość rezerw.-To zabierze sporo czasu.-Ale należy do moich obowiązków.-Jak rozkażesz.Pazer zaczął od olbrzymiego budynku, gdzie składowano sztaby złota i srebra, pochodzące z Nubii i wschodniej pustyni.Każda z nich miała kolejny numer, a ułożone były nienagannie.Niebawem ładunek wyruszy do świątyni w Karnaku, gdzie złotnicy będą obrabiać metal, żeby zdobić nim dwoje wielkich odrzwi.Kiedy minęło olśnienie, Pazer stwierdził, że lokal jest w połowie pusty.-Nasze rezerwy są niewielkie -wyjaśnił strażnik Skarbu.-Dlaczego?-Rozkaz z góry.-Skąd?-Z Podwójnego Białego Domu.-Proszę o dokumenty.Strażnik Skarbu nie popełnił żadnego błędu [ Pobierz całość w formacie PDF ]