RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę wyznać, że z serca spadł mi ogromny kamień.Wreszcie wiedziałam, kto spalił mi mieszkanie.I naprawdę wolałam, żeby to był Kiki.To lepsze niż mafia.I ten wariat, co odcina palce.- Widzę tu dwa słabe punkty - powiedział Morelli.- Raz: nie podoba mi się, że mój dom może się zmienić w płonący stos.Dwa: złapanie Kikiego nie na wiele się nam przyda, skoro nie możemy go o nic oskarżyć.- Spoko wodza - zapewnił go Sally.- Kiki opowiedział mi, że spalił miesz­kanie Stephanie i chciał sfajczyć także ten dom.- Zeznasz to w sądzie?- Mam coś lepszego.Jego pamiętnik.Pełen smakowitych szczegółów.Morelli oparł się o stół i splótł ręce na piersi.- Zgodzę się, ale tylko pod warunkiem że oboje się stąd wyniesiecie.Ty powiedz wszystkim, że u mnie mieszkasz, i dwa razy dziennie wchodź i wychodź frontowymi drzwiami, żeby to uprawdopodobnić.Przenocujecie w bezpiecznym miejscu.- Niech Sally przenocuje - powiedziałam.- Ja ci pomogę w obserwacji.- Nie ma mowy! - oburzył się Sally.- Nie dam się wyślizgać z takiego ubawu!- Jakie bezpieczne miejsce miałeś na myśli?Morelli zastanawiał się przez chwilę.- Pewnie mógłbym was umieścić u jakiegoś mojego krewnego.- O nie! Twoja babka mnie odnajdzie i rzuci na mnie złe oko!- Co to jest złe oko? - zaciekawił się Sally.- To takie przekleństwo.Włoskie.Sally zadrżał.- Nie lubię przekleństw.Raz przypadkiem przejechałem kurę jakiejś kobiety od wudu i ta kobieta powiedziała, że sprawi, żeby odleciał mi fajfus.- I co? - spytał Morelli.- Odleciał?- Jeszcze nie, ale mam wrażenie, że się kurczy,Morelli skrzywił się boleśnie.- Nie chcę słyszeć nic więcej na ten temat.- Przenocuję u rodziców - oznajmiłam.- Sally może pójść ze mną.Oboje spojrzeliśmy na jego spódniczkę.- Masz w samochodzie jakieś spodnie?- Nie wiem, spieszyłem się.Nie miałem ochoty czekać, aż Kiki wróci z nowym kanistrem.Morelli zgłosił zajście na policji, a potem wynieśliśmy rzeczy Sally'ego z jego samochodu.Zostawiliśmy porsche za buickiem i zaciągnęliśmy rolety w ok­nach na parterze.Potem Morelli zadzwonił do swego kuzyna Moocha, żeby zabrał Sally'ego i mnie o dziewiątej z zaułka na tyłach domu.Trzydzieści minut później Morelli otrzymał telefon z policji.Dwaj umundurowani policjanci pojechali sprawdzić mieszkanie Kikiego i zobaczyli pożar.Mieszkańcy budynku zostali ewakuowani.Nikt nie doznał obrażeń.A strażacy opanowali sytuację.- Pewnie wrócił zaraz potem - zauważył Sally.- Chybaby nie podpalił mieszkania, gdyby wiedział, że mnie nie ma.Nie miałby serca spalić tych wszystkich ciast i placków.- Rany, bardzo mi przykro - powiedziałam.- Mam z tobą pójść? Chcesz zobaczyć to mieszkanie?- Nie zbliżę się do niego, dopóki Kiki nie znajdzie się w wariatkowie.Poza tym ta chata nie jest moja.Ja tylko wynajmowałem pokój od Kikiego.Wszystkie meble należą do niego.- Widzisz, tak będzie o wiele lepiej - oznajmiła matka, otwierając drzwi.- Już przygotowałam sypialnię.Zmieniłam pościel, jak tylko zadzwoniłaś.- To bardzo miłe - wymamrotałam.- Jeśli pozwolicie, położę u siebie Sally'ego, a sama pójdę do babci.Tylko na parę dni.- Sally?- Zaraz tu będzie.Musiał wynieść torby z samochodu.Matka spojrzała ponad moim ramieniem i znieruchomiała.- Się ma, ludzie - przywitał się Sally.- Jak leci? - zareagowała babcia.- Jezusie Nazareński! - powiedział ojciec martwym głosem.Zaniosłam Rexa do kuchni i postawiłam go na stole.- Nikt nie powinien się dowiedzieć, że Sally i ja u was mieszkamy.Matka wyraźnie pobladła.- Nikomu nie powiem.I zabiję każdego, kto się wygada.Ojciec podniósł się powoli z fotela przed telewizorem.- Co to za strój? - spytał, wskazując na Sally'ego.- Czy to kilt? Jesteś Szko­tem?- A gdzie tam - wyrwała się babcia.- To nie Szkot, tylko transwestyta.Ale nie przypłaszcza sobie dzyndzla, bo dostaje od tego wysypki.Ojciec przyjrzał się Sally'emu.- To znaczy, że jesteś chłoptasiem? Sally wyprostował się na całą wysokość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl