[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A nawet gdybyśmy założyli istnienie kogoś trzeciego, to czy badanie takiego wypadku byłoby tak ważne?- Nie będziemy tego wiedzieli, dopóki sprawa się nie wyjaśni - odparłem, po czym dodałem poirytowanym tonem: - Nie martw się konkluzją.Skoncentruj się raczej na danych.Myślę, że przydałby się nam dokładny plan pokoju kobiety.- Tego nie rozumiem.W jaki sposób pomoże to w prognozowaniu?- Powiedziałem już.Nie będziemy wiedzieli, dopóki nie spróbujemy.- Od razu pożałowałem wybuchu gniewu.- Omówimy to razem nieco później, kiedy nie będziemy tak zajęci.Jestem niecierpliwy, ponieważ nie mamy czasu.Przypominam jeszcze raz: Strzeż się dziennikarzy.Bo jeśli nie, będzie to ostatnia posługa dla komisji.Istotnie, sprawy się komplikowały.Zamiast tworzyć plan, który przekonałby komisję, muszę zająć się tym, jak mam się wybronić.Mam wrażenie, że im bardziej się staram, tym głębiej się pogrążam.15Gdy odłożyłem słuchawkę i obejrzałem się, na ekranie spostrzegłem postać żywego Tsuchidy Susumu sprzed dwudziestu czterech godzin.Znów poczułem się dumny z precyzji działania maszyny.Gdy pokręciłem tarczą współrzędnych, mężczyzna zwrócił się w moją stronę wraz z całym tłem.Mogłem teraz zobaczyć także to, co on wtedy widział.Reszta obrazu była nieregularna, pokrzywiona i zamazana, a miejsca, w których powinienem być widoczny razem z Tanomogim, pozostawały ciemne, jakby tam nic nie istniało.Lody na stole zupełnie się roztopiły.Mężczyzna włożył łyżeczkę w roztopione lody i siorbał je przez zaokrąglone, na wpół otwarte usta.Jednocześnie nie odrywał wzroku od drzwi.Tak, to się stało w tym momencie - przypomniałem sobie wytężywszy pamięć.Już za chwilę rozlegnie się głos szafy grającej i mężczyzna zwróci się w tamtą stronę.Poczekam i zobaczę.W końcu, tak jak się spodziewałem, zabrzmiała muzyka i mężczyzna się odwrócił.Aby sprawdzić, w jaki sposób odzwierciedliliśmy się w jego oczach, obróciłem tarczą współrzędnych o sto osiemdziesiąt stopni.Szafa grająca i dziewczyna w minispódniczce ukazały się z niezwykłą wyrazistością, natomiast nasze sylwetki, znajdujące się przed nimi, przypominały cienie.(A zatem nie ma obawy, by ktokolwiek nas oskarżał).Następnie przesunąłem czas o dwie godziny do przodu.Mężczyzna szedł ulicą.Przesunąłem o następne dwie godziny.Mężczyzna stał przed telefonem publicznym.Teraz postarałem się skondensować bieg czasu do jednej dziesiątej.Jak na przyspieszonym filmie, mężczyzna nagle wskoczył do tramwaju, potem wyskoczył, pobiegł w górę ulicy i znalazł się przed domem, w którym mieszkała kobieta.Tu przestawiłem na normalny bieg czasu.Odtąd zaczęła się część mi nie znana.Jeśli się uda, to nie tylko wykryję prawdziwego przestępcę, ale także zbiorę cenne dane, które będę mógł przedstawić komisji i od razu sprawy wezmą dobry obrót.Niespokojnie śledziłem ruchy mężczyzny.Wszedł na ciemne schody, zatrzymał się i popatrzył uważnie na koniec korytarza na piętrze.Opuścił nieco głowę i z wahaniem zaczął iść.Wolnym krokiem zbliżał się do przeznaczonej mu śmierci.Tanomogiego nie było widać na ekranie, musiał więc przypatrywać się mu spoza schodów.Mężczyzna wyjął klucz z wewnętrznej kieszeni, wierzchem dłoni otarł pot z czoła, pochylił się i otworzył zamek.Zgrzyt klucza był nienaturalnie ostry, jakby sugerował stan ducha mężczyzny, który zdecydowanie pchnął drzwi, a następnie drugą ręką zamknął je za sobą.Chociaż wydało mi się, że ich nie domknął.W głębi ciemnego pokoju ukazało się szarzejące okno i jakieś odległe światło.Mężczyzna zdjął buty, lewą rękę wyciągnął w stronę ściany, przesunął nią i nacisnął włącznik.(No, nadchodzi śmierć!)Obraz się rozjaśnił, ukazał się mały pokój wielkości sześciu mat.Na pewno należał do kobiety.Jeden kąt zasłaniał jakiś przedmiot.Nikogo nie było.Panowała przejmująca cisza.Spojrzenie mężczyzny przesunęło się z prawa na lewo.I wtedy z tyłu rozległ się szmer.Zbliżyło się lekkie skrzypnięcie z nieokreślonego kierunku.Mężczyzna zwrócił wzrok w tamtą stronę i w tym momencie pochylił się bezwładnie.Wyglądało to, jakby podłoga uniosła się ukośnie i uderzyła go w twarz.Wielki cień, zagięty niczym hak, schylił się nad nim i opadł miękko, gasząc jednocześnie światło.Ekran pokrył się nieprzeniknioną ciemnością [ Pobierz całość w formacie PDF ]