[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbował podnieść się z podłogi, ale zrobiło mu się niedobrze.Usiłował usiąść i wtedystwierdził, że nie może oddychać.Mieszkanie płonęło i pokój wypełniał gryzący dym.Natychmiast wróciła mu pełna świadomość.Z powrotem opadł na podłogę.Tuż nadnią pozostała jeszcze warstwa powietrza.Zaczął pełznąć w kierunku, z którego docho-dziły krzyki.Znalazł panią Drobinę w przedpokoju.Rozpaczliwie starała się dotrzeć dodrzwi wyjściowych, ale na nogach zapaliły się jej kapcie.Podskakiwała szaleńczo, pró-bując je ściągnąć.Neef zobaczył płomienie ogarniające hall.Droga ucieczki z mieszkania została od-cięta.Pociągnął rozhisteryzowaną kobietę na podłogę i zerwał z jej nóg kapcie.Zawlókłją do pokoju, byle dalej od szalejącego w hallu ognia.Opierała się uważając najwidocz-niej, że jedyną szansą ratunku są drzwi wyjściowe. Niech pani się nie podnosi! wrzasnął jej do ucha Neef przekrzykując trzaskpłomieni. Tu na dole można jeszcze oddychać! Przycisnął jej twarz do podłogi.Zciągnął ze stojaka jakieś ubranie i zanurzył je w dzbanku z wodą służącą kobieciedo napełniania zbiornika żelazka.Zarzucił sobie mokry materiał na głowę i chroniąctwarz podczołgał się do drzwi pokoju.Stały już w ogniu, ale zatrzasnął je, by odgrodzićsię od pożaru w przedpokoju.Pani Drobina była w szoku.Rozglądała się nieprzytom-nie szeroko otwartymi, niewidzącymi oczami.Leżała na podłodze wstrząsana drgaw-kami i zagryzała sweter przyciśnięty do ust. Wszystko będzie dobrze starał się ją pocieszyć Neef. Straż pożarna na pewnojest już w drodze.Musimy tylko trochę zaczekać.Spojrzał w górę zastanawiając się, czy nie wybić szyby w oknie.Bał się jednak, żenagły ciąg powietrza podsyci pożar i płomienie ogarną cały pokój.Skoro już tyle wy-trzymali, lepiej było poczekać jeszcze trochę.%7łar stawał się nie do zniesienia.Gorące powietrze zapierało dech w płucach.Neefowiwydało się nagle, że poprzez szum ognia słyszy odległe zawodzenie syren. Boże! Spraw, żebym się nie mylił! szepnął.Mimo dymu czuł swąd spalonych włosów i skóry.Spojrzał na panią Drobinę i do-strzegł, że tlą się jej włosy.Musiał wybić szybę zanim oboje spłoną żywcem.Kiedy przy-gotowywał się do skoku w kierunku okna, zauważył wazony stojące po obu stronachkominka.Sterczące z nich kwiaty dawno zwiędły od gorąca, ale jego interesowało to,w czym są zanurzone.Podczołgał się na brzuchu do kominka i zagłębił rękę w pierw-szym wazonie.Pod palcami poczuł wodę.Przyciągnął oba naczynia do okna i wylał za-wartość jednego z nich na głowę kobiety.Potem oblał wodą siebie i wypił łyk płynu.Biorąc pod uwagę okoliczności, napój wydawał się chłodny i smaczny.243Syreny wyły teraz bardzo głośno.Neef usłyszał, że coś trze o mur na zewnątrz bu-dynku.Nadchodziła pomoc.Wiedział, że jeśli mają przeżyć, decydujące będą najbliższesekundy.Strażacy wspinający się po drabinie wybiją szybę w oknie.On i pani Drobinaznajdą się w niebezpieczeństwie, gdyż wokół rozprysną się kawałki szkła, a nagły ciągpowietrza spowoduje, że przez pokój przetoczy się gwałtowna fala ognia.Rozważał, czynie powinien wstać i pokazać się strażakom.Bał się jednak, że go nie dostrzegą i przyj-mie na siebie rozpryski szyby.Szkło uderzy go w twarz, a zewsząd otoczą płomieniei stanie się mimowolną ofiarą akcji ratowniczej.Pozostał więc na podłodze razem z panią Drobiną.Jedyną deską ratunku było osło-nięcie się czymś.Wzrok Neefa padł na stojak z ubraniami.Podpełzł do niego, przewró-cił go na bok i przyciągnął do siebie całą wiszącą na nim odzież.Potem nakrył nią siebiei kobietę i przywarł do niej całym ciałem.W pokoju nagle zrobiło się ciemniej.Czyjaśpostać przesłoniła okno.Neef zamknął oczy i zasłonił ręką twarz kobiety.Szyba rozprysła się i nagły, gorący podmuch zaparł Neefowi dech w piersi.Rozpaczliwie próbował się podnieść, gdy pokój zalały strumienie wody.Przywarł dościany obok okna, by nie zmiótł go silny prąd tryskający z węża.Gdyby woda pod takwielkim ciśnieniem uderzyła w niego, przeleciałby zapewne przez cały pokój i wylą-dował na płonących drzwiach do hallu.Gdy strumień przesunął się nieco, Neef wyło-nił się z ukrycia i pokazał się strażakowi stojącemu na drabinie.Między jej platformąa ścianą budynku pozostawała przepaść około dwumetrowej szerokości.Metalowakrata okienna została wygięta na zewnątrz, gdy tłuczono szybę.Nie było sposobu, aby przysunąć drabinę bliżej.18 Ile osób jest w mieszkaniu? zawołał strażak. Dwie. Obie w tym pokoju? Tak. Muszę tu ściągnąć sprzęt do cięcia! krzyknął mężczyzna przyłożywszy do ustdłonie zwinięte w trąbkę. Inaczej nie podejdę bliżej! wskazał pogiętą kratę. Nie ma czasu! odkrzyknął Neef.Obaj spojrzeli w dół na dzielącą ich odległość.Dystans nie wyglądał zachęcająco. Wezmę kobietę zaproponował Neef. Nie jest ciężka.Zniknął na chwilę w głębi pokoju i przyciągnął panią Drobinę do okna.Zamierzałprzekazać kobietę strażakowi.Nie wydawało mu się to trudne.Nie opierała się, byław szoku.Nie miał problemu z uniesieniem jej.Podtrzymując ją jednym ramieniem wy-chylił się z okna.Wtedy kobieta nagle się ocknęła i uświadomiła sobie, co się wokół dzie-je.Wrzasnęła przerazliwie, gdy spojrzała w dół i zobaczyła pod sobą przepaść.Zaczęłaszarpać się i kopać, utrudniając Neefowi całą akcję.Nagle poczuł ten niewygodny cię-żar na swoich barkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]