[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy wychodzili, Keane Taylor zmagałsię z plastikową skrzynką zawierającą część z dużego zapasu alkoholu i papiero-sów, kupionych na lotnisku w Istambule. Hej, chłopaki zawołał. Czy ktoś z was zechce pomóc mi dzwigać topaskudztwo.Nikt nie odpowiedział.Wsiedli do autobusu. W takim razie niech was diabli porwą! krzyknął Taylor i oddał wszystkoportierowi hotelowemu.Po drodze do Gatwick usłyszeli w radiu, że Chiny dokonały inwazji na Wiet-nam Północny. To będzie nasze następne zadanie powiedział ktoś. Jasne rzucił Simons. Mogliby nas rzucić między obie armie.Wszyst-ko jedno.Wszystko jedno, w którą stronę byśmy strzelali i tak mielibyśmy rację.363Na lotnisku, idąc za swymi ludzmi, Perot zauważył, że inni pasażerowie od-suwają się, robiąc im miejsce.Nagle zdał sobie sprawę, jak okropnie wyglądają.Większość z nich od wielu dni nie myła się porządnie ani nie goliła, a ubrani byliw dziwaczny zestaw zle dopasowanej i bardzo brudnej odzieży.Prawdopodobnieteż mocno cuchnęli.Zapytał o oficera od spraw obsługi pasażerów.Braniff było linią lotnicząz Dallas i Perot latał nią wiele razy do Londynu, tak że większość personelu znałago. Czy mogę wynająć dla mojego towarzystwa cały górny pokład Boeinga747? spytał oficera.Oficer wytrzeszczył na nich oczy.Perot wiedział, o czym myśli towarzy-stwo pana Perota stanowiło zazwyczaj kilku spokojnych, dobrze ubranych biz-nesmenów, a teraz pojawił się z czymś, co wyglądało jak tłum mechaników sa-mochodowych, którzy właśnie skończyli robotę przy wyjątkowo zasmarowanymsilniku. Ehm.Nie możemy wynająć panu pokładu, sir, z powodu międzynarodo-wych przepisów lotniczych.Ale sądzę, że jeśli pańscy towarzysze wejdą na górnypokład, reszta pasażerów nie będzie wam zbytnio przeszkadzać brzmiała od-powiedz oficera.Perot zrozumiał.Wsiadając odezwał się do stewardesy. Chcę, by ci ludzie dostali wszystko, czego tylko zapragną.Przeszedł dalej,a stewardesa z szeroko otwartymi oczami odwróciła się do koleżanki.- A to ktou diabła?Koleżanka powiedziała jej.Miała być wyświetlana Gorączka sobotniej nocy , ale nie działał projektor.Boulware był rozczarowany widział już ten film i czekał na okazję do po-nownego obejrzenia.Zamiast tego usiadł więc obok Paula i uciął sobie z nimpogawędkę.Większość pozostałych poszła na górny pokład.Simons oraz Coburn znowuwyciągnęli się wygodnie i zasnęli.W połowie drogi przez Atlantyk Keane Taylor, który od tygodni obracał sumąokoło ćwierć miliona dolarów i rozdawał pieniądze pełnymi garściami, postanowiłzrobić podliczenie.Rozłożył na podłodze koc i zaczął zbierać banknoty.Członko-wie grupy podchodzili jeden po drugim, wyciągali zwitki banknotów z kieszeni,butów, czapek oraz rękawów koszul, rzucając je na podłogę.Kilku innych pasażerów z pierwszej klasy siedziało jednak na górnym po-kładzie pomimo nieprzyjemnego wyglądu towarzystwa Perota, ale gdy teraz tacuchnąca, łajdacko wyglądająca grupa brodaczy w wełnianych czapkach, brud-nych butach i jakichś piekielnych płaszczach wywaliła na podłogę kilkaset tysięcydolarów i zaczęła je liczyć, oni również zniknęli.364Kilka minut pózniej przyszła stewardesa i zbliżyła się do Perota. Niektórzy pasażerowie pytają, czy nie powinniśmy powiedzieć o pańskimtowarzystwie policji powiedziała. Czy zechciałby pan zejść na dół i rozpro-szyć ich obawy? Z przyjemnością.Zszedł do kabiny pierwszej klasy i przedstawił się pasażerom na przednichsiedzeniach.Jak się okazało, część z nich słyszała o nim.Zaczął opowiadać, cozdarzyło się Paulowi i Billowi.Gdy mówił, zbliżyli się inni pasażerowie.Obsługa kabiny przestała pracowaći stanęła w pobliżu, pózniej.podeszła część załogi z klasy turystycznej.Wkrótcezebrał się cały tłum.Perotowi przyszło do głowy, że jest to historia, którą świat będzie chciał usły-szeć.Na górze grupa po raz ostatni zabawiała się kosztem Keane a Taylora.W czasie zbierania pieniędzy upuścił on trzy zwitki, każdy po dziesięć tysięcydolarów i Bill niepostrzeżenie schował je do kieszeni.Oczywiście podliczanie sięnie zgadzało.Powstrzymując śmiech, wszyscy siedli indiańskim sposobem w kołona podłodze, a Taylor przeliczył wszystko jeszcze raz. Jak może mi brakować trzydziestu tysięcy dolarów? powiedział ze zło-ścią. Cholera, przecież to jest wszystko! Może coś pochrzaniłem? Co się zemną dzieje, do diabła?W tym momencie podszedł do niego Bill. Masz jakieś kłopoty, Keane? zapytał. Boże, brakuje nam trzydziestu tysięcy dolarów i nie mam pojęcia, co mo-głem z nimi zrobić.Bill wyjął z kieszeni trzy zwitki. Czy tego szukasz? spytał.Wszyscy ryknęli śmiechem. Daj mi to! ryknął ze złością Taylor. Do diabła, Gaylord, żałuję, żenie zostawiłem cię w pace!Roześmiali się jeszcze głośniej.* * *Samolot zbliżał się do Dallas.Ross Perot przysiadł się do Rashida i podawał mu nazwy miejsc, nad którymiprzelatywali.Rashid patrzył przez okno na płaską, brązową ziemię i duże, szero-kie, proste drogi, ciągnące się milami.Ameryka.Joe Poche czuł się wspaniale.Doświadczył już podobnego uczucia jako ka-pitan klubu rugby w Minnesocie, po długim meczu, który wygrała jego drużyna.365To samo towarzyszyło mu, gdy wrócił z Wietnamu.Należał do dobrego zespołu,przeżył, sporo się nauczył, dorósł.Jedyną rzeczą, której mu teraz brakowało dopełni szczęścia, była czysta bielizna.Ron Davis usiadł obok Jaya Coburna. Hej, Jay, co będziemy teraz robić? zapytał.Coburn uśmiechnął się. Nie wiem.Davis pomyślał, że dziwnie byłoby znowu usiąść za biurkiem.Nie był pewny,czy mu to odpowiadało.Przypomniał sobie nagle, że Marva jest w trzecim miesiącu ciąży.Niedługopowinno to już być widać.Zastanawiał się, jak będzie wyglądać z wydętym brzu-chem. Wiem, czego mi potrzeba pomyślał. Coca coli.w puszce.z auto-matu na stacji benzynowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]