RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przeszłość istniała przed ich narodzinami, rozwijała się i podupadała bez ich ingerencji.Przeszłość jest rzeczywista, a więc autentyczna.I to właśnie czyni ją niewiarygodnie atrakcyjną.Tylko przeszłość jest alternatywą dla kształtowanej przez korporacje teraźniejszości.Co zatem przyciągnie ludzi? To, co już dzisiaj jest wielką atrakcją.Najszybciej rozwijająca się gałąź turystyki, podróże kulturoznawcze.Ludzie nie chcą już zwiedzać świata, wolą odwiedzać inne epoki.Zagłębiają się w labirynty średniowiecznych miast otoczonych warownymi murami, poznają buddyjskie świątynie, miasta-piramidy Majów, egipskie nekropolie.Pragną znaleźć się w świecie przeszłości, który zniknął na zawsze.W dodatku nie chcą być oszukiwani.Nie zależy im na pięknych, starannie wysprzątanych wnętrzach.Żądają autentyczności.A kto może im ją zagwarantować? Jaki będzie znak firmowy żywej przeszłości? ITC.Chcę państwa zapoznać z naszymi planami rozwoju turystyki kulturoznawczej na całym świecie.Skoncentruję się na jednym obiekcie we Francji, ale dysponujemy też wieloma innymi.W każdym wypadku zabytek pozostaje własnością rządu danego kraju, ale to my jesteśmy właścicielami otaczających go terenów, a to oznacza, że możemy tam zbudować hotele, restauracje i sklepy, stworzyć całą infrastrukturę turystyczną.Nie wspomnę już o albumach, filmach wideo, przewodnikach, strojach regionalnych, zabawkach i tak dalej.Jeśli za wstęp do obiektu turyści będą płacili tylko dziesięć dolarów, to w naszej bazie będą musieli wydać pięćset.Wszystko pozostanie pod naszą kontrolą.- Uśmiechnął się.- Oczywiście po to, aby dostarczyć ludziom satysfakcji.Za nim na ekranie wyświetlił się wykres.- Szacujemy, że każdy nasz obiekt przyniesie ponad dwa miliardy dolarów rocznego zysku, odliczając koszty reklamy.Szacujemy też, że w drugim dziesięcioleciu realizacji projektu całkowity roczny zysk firmy przekroczy sto miliardów dolarów.To jeden z głównych powodów, dla których warto w nas zainwestować.Drugi powód jest jeszcze ważniejszy.Staniemy się potentatem w dziedzinie turystyki, wyrobimy sobie markę.Takie znaki firmowe istnieją w dziedzinie oprogramowania kompute­rowego, ale nie ma ich w historii.A przecież historia jest najpotężniejszym intelektualnym narzędziem, jakim dysponuje ludzkość.Powiedzmy sobie szczerze.Historia to nie tylko nud­ny zapis minionych dziejów ani też pole do popisu wyłącznie dla naukowców rozmiłowa­nych w bezproduktywnych dyskusjach.Głównym zadaniem historii jest tłumaczenie teraźniejszoś­ci, wyjaśnianie, dlaczego otaczający nas świat jest taki, a nie inny.Historia mówi nam, co jest ważne w naszym świecie i dlaczego nabrało takiej wagi.Mówi też, co należy ignorować, a co odrzucać.To prawdziwa potęga, do tego potęga absolutna, bo definiująca kształt całej cywilizacji.Nasza przyszłość leży w przeszłości, a więc w rękach tego, kto przeszłość kontroluje.Dotąd jakakolwiek kontrola nie była możliwa.Teraz już jest.ITC pragnie służyć swoim klientom pomocą w kształtowaniu świata, w którym wszyscy żyjemy, pracujemy i tworzymy.To jest główny cel, dla którego, mam nadzieję, uzyskamy wasze pełne poparcie.Nie było żadnego aplauzu, odpowiedziała mu całkowita cisza.Ale Doniger nie spodziewał się innej reakcji.Ludzie potrzebowali czasu, aby w pełni pojąć znaczenie jego słów.- Dziękuję państwu za uwagę - rzekł i zszedł z podwyższenia.* * *- Mam nadzieję, że to coś ważnego - warknął.- Nie znoszę, gdy mi się przerywa takie spotkania.- To bardzo ważne - odparł Gordon.Szli korytarzem w kierunku sekcji tranzytowej.- Wrócili?- Tak.Osłony wytrzymały i wrócili bezpiecznie.- Kiedy?- Jakieś piętnaście minut temu.- I co?- Wiele przeszli.Jedna osoba jest poważnie ranna, wymaga hospitalizacji.Dwie pozostałe odniosły tylko lekkie obrażenia.- Więc o co chodzi?Minęli przeszklone drzwi.- Chcą wiedzieć - rzekł Gordon z ociąganiem - dlaczego nie powiedziałeś im o planach ITC.- Bo to nie ich sprawa - rzucił ostro Doniger.- Ryzykowali życie.- Zgłosili się na ochotnika.- Ale.- Mam ich wszystkich w dupie! Skąd ten cały rwetes? Kogo to obchodzi? Przecież to tylko banda tępych historyków.I tak wszyscy niedługo znajdą się na bruku, chyba że zaczną pracować dla mnie.Gordon nie odpowiedział, wpatrywał się w coś ponad jego ramieniem.Doniger odwrócił się powoli.Tuż za nim stał Johnston, nieco dalej dziewczyna z krótko obciętymi włosami, a obok niej Hughes.Wszyscy byli zakrwawieni.Ekran najbliższego monitora pokazywał trzy kabiny w zaciemnionej sali konferencyjnej, puste podwyższenie i trzech inwestorów zbierających się właśnie do wyjścia.Słyszeli jego wypowiedź, a przynajmniej ostatnie słowa.- No cóż.- Doniger uśmiechnął się niespodziewanie.- Bardzo się cieszę, że wróciliście.- My też się cieszymy - odparł Johnston sucho.Przez chwilę panowała cisza.Wszyscy wpatrywali się w Donigera.- Odpieprzcie się ode mnie! - rzucił i spojrzał na Gordona.- Po co mnie tu ściągnąłeś? Tylko dlatego, że państwo historycy są niezadowoleni? Taka jest przyszłość, bez względu na to, czy im się podoba.Nie mam czasu na bzdury.Czekają na mnie bardzo ważne sprawy.Gordon uniósł trzymany w ręku cylindryczny pojemnik.- Wiele dyskutowaliśmy na ten temat, Bob - odparł - i doszliśmy do wniosku, że firmie przydałby się prezes o bardziej umiarkowanych poglądach.Coś głośno syknęło.Doniger poczuł ostry zapach podobny do woni eteru.Kiedy się ocknął, otaczał go basowy szum i zgrzyt wyginanego metalu.Znajdował się wewnątrz maszyny.Od razu spostrzegł całą grupę.Spoglądali na niego zza szklanych osłon.Wiedział, że jest już za późno, aby wyjść z klatki.- Nic wam z tego nie przyjdzie! - zawołał.Rozbłysły lasery, oślepił go niebieskawy blask [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl