[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rolę.%7łegnaj, Elryku! Myshello! Czy ona umarła? spytał ptak żałosnym głosem. Tak odparł ze ściśniętym gardłem Elryk. Więc mogę ją zabrać do Kaneloon.Powoli Melnibonanin podniósł ciało Cesarzowej Zwitu.Jedną ręką przytrzy-mując zakrwawioną głowę, ułożył ją na wielkim siodle z onyksu.Wtedy ptakpowiedział do niego: Już nigdy więcej nie zobaczymy się, Książę Elryku.Moja śmierć nastąpi,gdy tylko dotrę do Kaneloon.Albinos pochylił głowę.Lśniące skrzydła załopotały i wspaniałe stworzeniewzbiło się w powietrze.Elryk odprowadzał je wzrokiem aż do chwili, gdy ptakstał się maleńkim punkcikiem na niebie.Wtedy schował twarz w dłoniach, alenie zapłakał.Czy wszystkim kobietom, które mógł pokochać, przeznaczone było113umrzeć? Czy Myshella żyłaby, gdyby pozwoliła mu zginąć, kiedy tego pragnął?Cała złość opuściła go.Czuł tylko rozpacz.Ktoś dotknął jego ramienia i Elryk odwrócił się.Zobaczył Moongluma i Rac-khira. Chorągwie zniknęły powiedział Czerwony Aucznik. Strzały także.Zostały tylko ciała tych stworzeń.Musimy je zaraz zakopać.Czy wrócisz z namido Tanelorn, Elryku? Tanelorn nie może dać mi tego, czego potrzebuję.Spokoju. Myślę, że masz rację.Mam jeszcze w domu płyn, który uśpi niektóre z two-ich wspomnień.Pomoże ci zapomnieć cząstkę tego, co wydarzyło się tutaj. Doceniłbym chyba twój płyn, ale wątpię czy. Pomoże ci.Obiecuję to.Każdemu innemu dałby zapomnienie.Ty będzieszmusiał zadowolić się wytarciem kilku wspomnień.Elryk zastanawiał się nad Corumem, Erekose, Jhary-a-Conelem i wszystkim,co wynikało z ich wspólnych przeżyć.Jeśli umrze, zostanie wskrzeszony pod no-wą postacią, aby znowu walczyć i cierpieć.Cała wieczność walki i cierpienia.Gdyby tylko mógł zapomnieć.Oparł się nagłej chęci odjechania z Tanelorngdzieś daleko i poświęcenia się zwyczajnym, ludzkim sprawom. Jestem tak zmęczony bogami i walkami między nimi szepnął wsiadającna konia, którego mu podprowadzono.Moonglum patrzył na pustynię. Ale kiedy bogowie także się tym zmęczą zauważył będzie to rado-sny dzień dla ludzi.Być może nasze problemy, cierpienia i walki mają jedynierozbawić Władców Górnych Poziomów.Być może dlatego, kiedy nas tworzyli,uczynili nas tak niedoskonałymi.Towarzysze skierowali wierzchowce ku Tanelorn.Wiatr smutno zawodziłi piasek zaczął przykrywać zwłoki tych, którzy wypowiedzieli wojnę wieczno-ści, aby spotkać się z inną wieczną rzeczą, jaką jest śmierć.Przez chwilę Elryk jechał obok swoich przyjaciół powtarzając po cichu jakieśsłowo.Nagle ruszył galopem i wyjął z pochwy miecz.Kary rumak pędził szybciejniż wiatr, podczas gdy jezdziec nie przestawał krzyczeć głosem przepełnionymgoryczą, wściekłością i żalem. Przeklęty! Przeklęty! Przeklęty!Ale ci co go słyszeli, również niektórzy spośród bogów, do których kiedyś sięzwracał, wiedzieli dobrze, że naprawdę przeklęty jest tylko Elryk z Melnibon [ Pobierz całość w formacie PDF ]