RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy na przykład kogoś powali atak paskudnej grypy, sądzi on, że to samo powinno się przytrafić każdemu, kto właśnie dokonywał zakupów w ruchliwym sklepie czy podróżował stojąc w zatłoczonym autobusie albo też przeciskał się przez tłum ludzi na jakimś przyjęciu, gdzie nieustannie słychać było kasłanie i kichanie, rozsiewające chorobotwórcze bakterie.Fakty nie potwierdzają jednak słuszności takiego poglądu.Wiele osób w podobny sposób wystawionych na zarażenie nawet podczas największego nasilenia epidemii grypy nie zapada na tę chorobę.Jak to się dzieje, że udaje się im uniknąć infekcji? Dlaczego zwłaszcza osobom pracującym w lecznictwie tak znakomicie udaje się zachować dobry stan zdrowia? Są oni przecież codziennie, bardziej niż ktokolwiek inny, i to nieustannie, masowo wystawieni na możliwość zarażenia się, a jednak chorują chyba nieproporcjonalnie rzadko.Pomniejsze dolegliwości nie są więc, jak się zdaje, kwestią nieszczęśliwego trafu.We współczesnym mieście wszędzie czyhają na nas złośliwe mikroby.Niemal codziennie i prawie wszędzie, chodząc i oddychając, stykamy się z nimi w ilości wystarczającej do wywołania w nas jakiegoś rodzaju infekcji.Jeśli udaje nam się nie ulec im, to nie dlatego, że zdołaliśmy uniknąć zarazków, lecz dlatego, że nasze ciało jest wyposażone w bardzo skuteczny system obronny, pozwalający nam każdego tygodnia unicestwić całe ich zastępy.Jeśli się im poddajemy, to nie dlatego, że przypadkowo zostaliśmy wystawieni na ich działanie, lecz dlatego, że z jakichś przyczyn uległa osłabieniu obronność naszego organizmu.Jednym z powodów takiego stanu rzeczy (poza przesadnym przestrzeganiem higieny osobistej!) jest uleganie nadmiernym stresom i napięciom wynikającym z życia w wielkim mieście.Taki stan osłabienia wydaje nas na pastwę nieprzyjaznych drobnoustrojów, które w licznych odmianach i w wielkich ilościach zamieszkują nasze środowisko.Na szczęście choroba leczy się sama, gdyż kładąc nas do łóżka, dostarcza nam tych właśnie wygód, których nam przedtem brakowało.Można to określić jako zespół "niemowlęctwa w proszku"."Kiepsko" czujący się mężczyzna przybiera wygląd człowieka słabego i bezbronnego i zaczyna wysyłać żonie silnie działające sygnały pseudoniemowlęce.Ona zaś odpowiada odruchowo "rodzicielstwem w proszku" i zaczyna mu matkować, otulając go w łóżku (kołysce) oraz podając mu gorący bulion i lekarstwa (papki dla niemowląt).Jej głos staje się miękki (matczyne gruchanie), a ona krząta się koło niego, kładzie mu rękę na czole i obdarza go różnymi innymi przejawami intymności, których mu brakowało przedtem, gdy był zdrowy i silny, a których wówczas tak samo potrzebował.Lecznicze działanie tych kojących czynności czyni cuda i wkrótce mężczyzna wraca do zwykłej aktywności, stawiając czoło nieprzyjaznemu światu zewnętrznemu.Ten opis nie insynuuje żadnego symulanctwa.Dla pacjenta liczy się przede wszystkim to, że jest naprawdę, w sposób widoczny, chory i może pobudzić inną osobę do okazania tak mu potrzebnej pseudomacierzyńskiej troski.Tym tłumaczy się częste występowanie bardzo osłabiających, ale stosunkowo łagodnie przebiegających schorzeń wywołanych czynnikami emocjonalnymi.Ważne jest nie tylko to, że się jest chorym, ale też to, że inni to widzą.Ktoś może uznać, że jestem cyniczny, ale nie jest to moją intencją.Życiowy stres, który rodzi w nas zwiększoną potrzebę pociechy i intymności ze strony naszych najbliższych i popycha nas w ciepłe objęcia "dziecinnego łóżeczka", jest cennym mechanizmem społecznym i nie należy z niego kpić.Mechanizm ten jest w istocie tak pożyteczny, że dzięki niemu zaczął się rozwijać jeden z najważniejszych przemysłów.Mimo całego wspaniałego rozwoju technicznego współczesnej medycyny i tak zwanego ujarzmienia natury wciąż zdumiewająco często zapadamy na zdrowiu.Większość ofiar choroby nie trafia na oddziały szpitalne.Są pacjentami przychodni, klientami aptek lub po prostu leczą się domowymi sposobami.Cierpią na wiele różnych pospolitych schorzeń, takich jak kaszel, katar, grypa, ból głowy, alergie, bóle pleców, angina, zapalenie krtani, bóle żołądka, owrzodzenie dwunastnicy, biegunka, wysypki i tym podobne.Moda zmienia się z pokolenia na pokolenie -dawniej mieliśmy" wapory", a dziś mamy" wirusa" -ale zasadniczo lista wciąż pozostaje niezmienna.Biorąc pod uwagę częstość występowania, takie właśnie przypadki stanowią znakomitą większość wszystkich współczesnych chorób.Na przykład w Wielkiej Brytanii, w celu leczenia drobnych schorzeń dokonuje się ponad 500 milionów zakupów farmaceutycznych rocznie, co daje w przeliczeniu około dziesięciu schorzeń rocznie na głowę ludności.Na produkty te wydaje się rocznie około 100 milionów funtów.Ponad dwie trzecie tych incydentów chorobowych nie wymaga interwencji lekarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl