[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każda wizyta w sądowym kiblu była niezwykle traumatycznymprzeżyciem śmierdziało tam tak, jakby wszystkie rury były zapchane.Oryński porzucił te myśli, skupiając się na tym, co powie podczas rozprawy.Kilkaprzesłuchań nie napawało go grozą.Gorsza była świadomość wygłoszenia mowykońcowej.To od niej wszystko będzie zależało.Sakrata Tatarnikowa ani Ekiela nie udało się odnalezć.Stanowili dwa enigmatycznepodmioty, które Kordian mógł przedstawić jako inkarnacje samego diabła o ile udamu się odpowiednio to rozegrać.Prokurator będzie starał się wykazać, że owszem,mają coś wspólnego z przemycaniem tytoniu, ale nie z zaginięciem Nikoli.Mowykońcowe przeważą szalę na korzyść którejś ze stron.Sklejone wydruki komputerowe zostały dołączone do materiału dowodowegoi poddane skrupulatnej analizie biegłych.Zawczasu oczywiście zapoznali się z nimiMcVay i Kordian.Niestety, nie okazały się zbyt pomocne.Były to informacje o tym, jak zdobyćbiałoruską wizę, więc prawnicy wiedzieli jedynie, dokąd skierowało się dwóchuciekinierów.Ustalenie czegokolwiek więcej wymagałoby wizyty na Białorusi lubzwrócenia się do znajomej sekretarz stanu w MSW.Po ostatnich wybrykach pewnegokomisarza w tamtym kraju, ministerialne relacje były jednak chłodne. Będzie dobrze odezwał się McVay po jakimś czasie, gdy parkował pod budynkiemsądu. Masz tę sprawę w garści.Z każdą upływającą minutą Kordian był tego coraz mniej pewien.Wcześniejrzeczywiście wydawało mu się, że fundament, który wzniosła Chyłka, pozwoli muwygrać sprawę z niewielkim wkładem własnym.Wystarczyło tylko kontynuowaćpodróż drogą nakreśloną przez patronkę.Teraz jednak miał wątpliwości.Zbigniew Aronowicz był prokuratorskim wygą, niezawsze grał czysto i lubował się w wyciąganiu asów z rękawa.Nie przypominałRejcherta, z którym Joanna i Kordian ścierali się podczas obrony Langera.To byłwiększy kaliber.Oryński wysiadł z lexusa i od razu wyciągnął papierosy. Jak się obudzi, będzie wściekła, że przez dwa tygodnie paliłeś, kiedy ona formalnienadal trwała w postanowieniu zauważył Harry. Wiem.Będę musiał to odpokutować. Albo czym prędzej ponownie rzucić i nie wspominać o tym słowem.Była to jakaś myśl.Nie najlepsza, biorąc pod uwagę, że Kordian nie tylko wrócił dopalenia, ale też bił wszystkie swoje wcześniejsze rekordy.Dziennie wypalał dwie paczki,w dodatku robił to niemal bezwiednie. Zawsze uważałem, że papieros przed rozprawą to niedobry pomysł. Wezmę gumę. Właśnie dlatego to niedobry pomysł wyjaśnił McVay. Guma wprawdzie zwiększaprodukcję śliny, ale jest ona bardziej stężona.Przekonasz się, o czym mowa, jak tylkousiądziesz na swoim miejscu.Oryński wyrzucił niedopałek i w duchu podziękował Brytyjczykowi za okazywanewsparcie.Chwilę pózniej stał na korytarzu sądowym, zamiast gumy zabijając zapach nikotynysokiem pomarańczowym.Awit i Angelika niepewnie do niego skinęli. Wszystko w porządku? zapytał Szlezyngier. Dawno cię nie widzieliśmy. Byłem zakopany w materiałach. I jesteśmy dobrej myśli? Tak odparł Oryński bez przesadnego entuzjazmu.Wciąż echem w głowie odbijałymu się pouczenia Joanny o tym, że nigdy nie powinien gwarantować klientowi wygranejsprawy.Najlepiej zachowywać uprzejmą obojętność, niczego nie sugerując. Angelika ma być przesłuchiwana? drążył Awit. Tak, prokurator chce jeszcze zapytać o Tatarnikowa. Wszystko już powiedziała zaoponował biznesmen. I to bynajmniej nie oględnie.Spojrzał na żonę, ale ta odwróciła wzrok.Była wyraznie zirytowana, co niespecjalniepodobało się Kordianowi.Dla ławników będzie istotne, jak zachowują się oskarżeni.Dla sędziów zresztą też. Nie wiem, o co będzie pytać odparł. Ale poradzimy sobie z tym.Awit skinął głową, a potem poklepał aplikanta po ramieniu. Wierzę, że tak będzie powiedział.Oryński nie wiedział dlaczego, ale zabrzmiało to naprawdę pokrzepiająco.Po chwiliuznał, że coś było w oczach Szlezyngiera.Zaufanie, a może nadzieja.Kordian todoceniał, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że niełatwo powierzyć swój losniedoświadczonemu prawnikowi.Zasadniczo oskarżeni mogli wypowiedzieć stosunekobrończy, nic nie stało temu na przeszkodzie.Mimo to zdali się na niego.Nie miał czasu, by się nad tym zastanowić, bo sprawa została wywołana.Tym razemzajęli miejsca w największej sali rozpraw, co było całkowicie zrozumiałe, biorąc poduwagę liczbę kamer.Sędzia przewodniczący wyraził zgodę na nagrywanie, a potemoperatorzy sprzętu rozstawili się za publicznością.Zwietnie, pomyślał Kordian, samodzielny debiut nie tylko przed sądem, ale teżogólnokrajową telewizją.Zaczerpnął tchu i zajął miejsce obok dwójki oskarżonych.Rozłożył przed sobą dwie kartki i przeczesał wzrokiem najważniejsze punkty, któremusi omówić.Potem podniósł wzrok i zobaczył, że Aronowicz się do niego szczerzy.Rzadki widok, biorąc pod uwagę, jaki był z niego ponurak.Prokurator skinął mu głową z zadowoleniem, a Oryński spróbował odpowiedziećrównie nonszalanckim gestem.Przypuszczał, że poniósł klęskę.Oskarżyciel miał powody do radości.Jeśli ten wyścig będzie jednym z tych, gdziedecydują ostatnie metry, ma szansę.Kordian wprawdzie nie był kompletnymżółtodziobem, ale z pewnością istniał szereg zagrywek na sali sądowej, których nie znał.Po chwili rozległ się dzwięk informujący o tym, że skład sędziowski wejdzie dopomieszczenia.Wszyscy powstali, a potem pięć osób dumnie wkroczyło z zapleczai zajęło swoje miejsca.Przewodniczący poprawił łańcuch z orłem i spojrzał nieprzychylnie na Oryńskiego.Aplikant przez moment sądził, że sędzia zapyta oskarżonych, czy aby na pewno chcąpozostawić swój los w rękach chłopaka.Tak się jednak nie stało.Przewodniczący otworzył rozprawę, a potem przystąpiono do przesłuchiwaniaświadków.Od początku wszystko szło sprawnie, więc Kordian przypuszczał, żesędziowie zamierzają zamknąć całą sprawę na tym posiedzeniu.Jeszcze dziś zamierzaliwydać wyrok.Po długich namowach i zachęcie w postaci siedmiu tysięcy złotych Oryńskiemu udałosię przekonać Wita, by stawił się w sądzie w charakterze świadka.Nic mu nie groziło,a odpowiadać na pytania miał tylko w takim zakresie, w jakim nie obciążał samegosiebie mimo to oznajmił, że zgodzi się tylko, jeśli otrzyma piętnaście tysięcy.Kordianwiedział, że po pierwsze McVay nie wyłoży takich pieniędzy, a po drugie jest tonielegalne.Z tego względu ustalono, że Wito dostanie tylko siedem tysięcy, a płatnośćzostanie dokonana kilka miesięcy po procesie. Staje świadek Witold T. oznajmił sędzia. Lat trzydzieści sześć, z zawodumechanik samochodowy, niekarany, w stosunku do oskarżonych: obcy.Kordianowi trudno było uwierzyć, że policja nigdy nie dopadła go choćby za jazdępod wpływem. Wie pan, w jakiej sprawie jest pan świadkiem? Wiem, wysoki sądzie odparł Wito. W sprawie zaginięcia Nikoli Szlezyngier [ Pobierz całość w formacie PDF ]