RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A wielki dziób otwierał się coraz szerzej i szerzej, aż w końcu jego haczykowate zakończenie stało się ostatnim stopniem.Kiedy Weldyn postawił nogę na pierwszym stopniu, oczy sokoła ożyły.Były ciemnoczerwone, matowe, usiane czarnymi plamami.Taki sam czerwony blask zamigotał w głębi ogromnej kamiennej gardzieli.III— Nie! — Eirran chciała krzyknąć, ale mogła tylko szeptać.Dysząc ciężko, gdyż wymagało to ogromnego wysiłku, odwróciła się i popatrzyła na swoich towarzyszy.Wszyscy mężczyźni patrzyli na niesamowity posąg, który zdawał się wywierać na nich niemal taki sam wpływ jak na Sokolników.Jeden po drugim ruszyli sztywno, jakby kierowani obcą wolą do miejsca, w którym Yareth czekał, aż nadejdzie jego kolej, by pójść w stronę monstrualnego posągu.Eirran przeczuwała niejasno, że nie może — nie może, choć bardzo tego pragnęła — spojrzeć za siebie na to, co rzuciło czar na jej męża, na towarzyszących mu mężczyzn i na dzieci…Dzieci!Prawie nie śmiała się poruszyć, żeby moc Wielkiego Sokoła nie zmusiła jej do odwrócenia głowy i spojrzenia w jego straszne, kamienne oczy.Wiedziała, że prędzej czy później podda mu się, a wtedy ona też postawi pierwszy krok na drodze, która wiodła nie wiadomo gdzie.Dziewczynki stały zbite w gromadkę tuż za Myszką, która wpatrywała się w Klejnot.— Myszko…Zwracając się do córki, rozproszyła jej uwagę.Myszka spojrzała na matkę.I w tej samej chwili gdzieś w głębi Eirran pękło coś, co powstrzymywało ją od patrzenia na Wielkiego Sokoła.Odwróciła się bezwolnie i potykając się zajęła swoje miejsce tuż za Lorikiem.Jakiś dźwięk napełnił jej uszy, dźwięk, którego nie słyszała, dopóki nie wpatrzyła się w monstrualny posąg.Pulsującej czerwonej poświacie wydobywającej się z olbrzymiej gardzieli towarzyszyło coś w rodzaju bębnienia.Weldyn dotarł już do połowy kamiennych schodów.W doskonałej harmonii z niesamowitą muzyką, nie śpiesząc się, zrobił jeszcze jeden krok, a potem następny.Czekający na swoją kolej Estcarpianie kołysali się w takt dziwnej melodii.Buum — buum, śpiewały bębny, pulsując niczym gigantyczne serce.Buum — buum.Inny dźwięk przedarł się przez bębnienie.Próbowała wymazać go ze świadomości, zagłuszyć, ale trwał, piskliwy i irytujący niczym brzęczenie komara.Buum — buum.Weldyn postawił stopę na ostatnim stopniu utworzonym z piór Wielkiego Sokoła.Doszedł już do dzioba.Zatrzymał się na chwilę.Eirran zobaczyła jego ciemną sylwetkę na tle czerwonego bloku.Dumnie wyprostowany, zrobił krok do przodu i zniknął.Krwawa poświata rozjarzyła się.Smużka czarnego dymu i słaby zapach palonych piór rozeszły się w powietrzu.Buum — buum.Yareth ruszył drogą prowadzącą do świątyni Wielkiego Sokoła.Na jego twarzy malowało się takie samo uniesienie jak przedtem na obliczu Weldyna.Wyciągnął przed siebie zaciśniętą w pięść lewą rękę, jakby siedział na niej niewidzialny sokół, duch Śmiałego Wojownika.Postąpił jeden krok, a potem drugi.Buum — buum.Nagle Eirran zdała sobie sprawę, czym był irytujący brzęk.Dochodził z miejsca, w którym zgromadziły się małe czarownice, Myszka i jej towarzyszki.Nie.Docierał z Klejnotu.Czy one nie rozumieją, że przeszkadzają, pomyślała.Gdybym miała czas, odwróciłabym się i zobaczyła, co robią.I zmusiła je do zaprzestania.Buum — buum.Yareth doszedł do podnóża kamiennych stopni.Wielki Sokół zechciał uchylić rąbka tajemnicy przed tymi, którzy pragnęli ją poznać.Hirl szedł za Yarethem, właśnie przechodził przez bramę, a Dunnis postawił nogę na ciemnym kamieniu na zewnątrz świątynnego kręgu.Ranal i Loric szli jeden tuż za drugim — jakby każdy z nich obawiał się, że ten drugi zostanie dopuszczony przed nim.Gdyby Eirran miała dość sił, wyminęłaby obu gwardzistów.Ale w bębnieniu pobrzmiewał tajemniczy nakaz zachowania kolejności.Ten teraz, tamten później, a ty na końcu, dlatego Eirran musi zaczekać, aż nadejdzie jej kolej.Buum — buum.Krok za krokiem, Yareth z wdziękiem piął się po schodach.Hirl znalazł się prawie u ich podnóża.Ranal przeszedł przez bramę, Loric zaś postawił stopę ciemnej drodze.Dziwny dreszcz wstrząsnął Eirran.Za chwilę, już chwilę, ona także pójdzie drogą, powolnym, majestatycznym krokiem do miejsca, w którym wszystkie tajemnicw, jakie życie ma do zaoferowania, zostaną odkryte [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl