RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociaż jej reakcja na Ann dała mu pewną nadzieję, nadal obawiał się,że jego rewelacje zrażą do niego Juliannę nieodwracalnie.Zasłużyła nakogoś znacznie lepszego, chociaż wizja Julii w ramionach innegomężczyzny sprawiła, że jego serce na chwilę wstrzymało bieg.– Czy masz sumienie?– Co to za pytanie? – mruknął gniewnie.– Wierzysz, że istnieje różnica między dobrem a złem?– Oczywiście!– Znasz tę różnicę?Gabriel potarł twarz i ukrył ją w dłoniach.– Julianno, nie jestem socjopatą.To nie wiedza, lecz czynystanowią problem.– W takim razie nie straciłeś duszy.Tylko istota nią obdarzonapotrafi odróżnić dobro od zła.Tak, popełniałeś błędy, ale czujesz sięwinny.Odczuwasz skruchę.A skoro nadal masz duszę, niezaprzepaściłeś swojej szansy na zbawienie.Gabriel uśmiechnął się smutno i pocałował ją.– Mówisz jak Grace.– Grace była bardzo mądrą kobietą.– Tak jak ty, panno Mitchell.Kto by pomyślał – zażartował.– Właśnie że jestem mądra.Z małą pomocą Tomasza z Akwinu,profesorze.Gabriel podwinął jej koszulkę i połaskotał nagi brzuch.– Aua! Gabriel! Przestań! – Julia zachichotała i zaczęła się wić,usiłując wyswobodzić się z jego uścisku.Łaskotał ją jeszcze przez chwilę, napawając się dźwiękiem jejśmiechu w ciemnościach.– Dziękuję, Julianno – powiedział, puszczając ją wreszcie igładząc po policzku.– Sprawiłaś, że niemal w to uwierzyłem.Julia objęła go ramieniem w pasie i wtuliła się w niego,wdychając jego zapach.– Zawsze pachniesz tak pięknie.– Możesz za to podziękować Rachel i Grace.Zaczęły mikupować Aramisa dawno temu, a ja kontynuowałem, z nawyku.–Uśmiechnął się szeroko.– Sądzisz, że powinienem spróbować czegośnowego?– Jeżeli Grace to wybrała, to nie.Gabriel spoważniał.– W takim razie dobrze, że nie kupiła mi Bruta – powiedziałcicho, całując ją w czoło z zamyśleniem.Julia roześmiała się.Leżeli tak przez kilka minut, zanimwyszeptała mu do ucha:– Jest coś, co chcę ci powiedzieć.Gabriel zacisnął lekko usta i skinął głową przyzwalająco.Pomimo ciemności dziewczyna odwróciła wzrok, nagle onieśmielona.– Mogłeś mnie mieć, tam w sadzie.Pozwoliłabym ci.– Wiem.– Pogładził palcem jej policzek.– Wiesz?– Umiem doskonale odczytywać mowę kobiecego ciała,Julianno.Tamtej nocy byłaś bardzo… otwarta.– Zatem wiedziałeś, że ja…? – zamilkła zdziwiona.– Tak.– Ale nic nie…– Nie.– Powiesz mi dlaczego?Gabriel zamyślił się na krótką chwilę.– Uważałem, że to nie w porządku.Poza tym byłem takszczęśliwy, że cię znalazłem i mogłem cię trzymać w ramionach… towystarczyło.To wszystko, czego było mi trzeba.Julia pochyliła się i pocałowała go w szyję.– To była idealna chwila.– Kiedy pojedziemy do domu na Święto Dziękczynienia,chciałbym cię znów zabrać do sadu.Zgodzisz się?– Oczywiście.– Ucałowała go tuż nad tatuażem, nie dotykającjednak liter.Czuła, że gdy to robiła, Gabriel wzdrygał się za każdymrazem.– Pocałuj mnie – szepnął.Julia spełniła jego prośbę, przyciskając rozchylone wargi do jegoust, smakując go tak długo, dopóki nie westchnął i nie odsunął się.Zasmuciła ją ta nagła utrata kontaktu i natychmiast odezwały się w niejdawne kompleksy.Gabriel poczuł, że dziewczyna sztywnieje.– Nie myl mojej wstrzemięźliwości z brakiem pożądania,Julianno.Pragnę cię niewypowiedzianie.– Przesunął ją lekko, tak żeleżała teraz na boku.Sam ułożył się za nią, dopasowując się do łukówjej ciała.Schował twarz w jej włosach.– Cieszę się, że tu jesteś –szepnął.Julia chciała mu powiedzieć, że w jego ramionach śpi lepiej niżsamotnie.Że chciałaby zasypiać z nim każdej nocy i że pragnie go zcałego serca.Ale nie powiedziała.Obudziła się sama.Spojrzała na starodawny zegar, stojący naszafce nocnej Gabriela, i odkryła ze zdziwieniem, że jest już południe.Spała zdecydowanie zbyt długo.Zostawił jej śniadanie kontynentalne i liścik oparty o kieliszek zsokiem pomarańczowym.Julia zaczęła od pain au chocolat,jednocześnie czytając wiadomość.Z gabinetu profesora Gabriela O.EmersonaKochanie,Spałaś tak mocno, że nie chciałem Cię budzić.Poszedłemzałatwić kilka spraw.Zadzwoń do mnie, kiedy wstaniesz.Jestem wdzięczny, że spędziłaś tę noc w moich ramionach… i zaTwoje słowa.Jeżeli mam duszę, należy ona do Ciebie.GabrielJulia uśmiechnęła się szeroko i niespiesznie zajęła sięśniadaniem.Słowa Gabriela wydały jej się radosne, i to napełniło ją toszczęściem.Odświeżyła się w łazience i właśnie zamierzała wyjść zsypialni, kiedy potknęła się o coś.Odwróciła się z przekleństwem naustach i spostrzegła, że na przeszkodzie stoją trzy białe torby na zakupy opatrzone napisem „Holt Renfrew”.Odepchnęła je na bok ipowędrowała do kuchni.Zdziwiła się, kiedy zastała Gabriela przy barze, popijającegokawę i czytającego gazetę.Miał na sobie jasnoniebieską koszulę, którapodkreślała błękit jego oczu, a do tego czarne spodnie.Do czytaniazałożył okulary.Wyglądał jak zwykle bardzo atrakcyjnie.W koszulce iszortach Julia poczuła się jak uboga krewna.– Ach, witam panią.– Gabriel złożył gazetę i odstawił filiżankę zkawą.Rozłożył ręce, przyzywając ją.Podeszła blisko i schowała się wjego ciepłych ramionach.– Jak spałaś? – wyszeptał w jej włosy.– Naprawdę dobrze.– Musiałaś być wykończona.– Pocałował ją lekko.– Jak sięczujesz? – Spojrzał na nią z troską.– Dobrze.– Zrobię ci lunch, jeżeli chcesz.– A ty? Jadłeś już?– Przekąsiłem co nieco przy mojej pierwszej kawie.Czekałem nalunch z tobą.Pocałował ją jeszcze raz, tym razem bardziej namiętnie.Julianieśmiało powiodła dłońmi wzdłuż jego pleców i zanurzyła palce wewłosach.Gabriel skubnął jej dolną wargę i odsunął się z lekkimuśmiechem.– Bałem się trochę, że cię tu nie będzie, kiedy się obudzę.– Nigdzie się nie wybieram, Gabrielu.Nadal bolą mnie stopy pocałym dniu chodzenia na obcasach.Nie sądzę, żebym zdołała dojść wnich dzisiaj do domu, nawet gdybym chciała.– Możemy to naprawić, z małą pomocą gorącej kąpieli.–Poruszył sugestywnie brwiami.Julia zaczerwieniła się i szybko zmieniła temat.– Jak długo chcesz, żebym została?– Na zawsze.– Gabrielu, bądź poważny.– Potrząsnęła głową, uśmiechając się.– Do poniedziałku rano.– Mam zmianę ubrań tylko na dzisiaj.Muszę pójść do domu i cośsobie przynieść.Gabriel uśmiechnął się do niej zadowolony.– Skoro nalegasz, zabiorę cię do domu albo pożyczę ci mojeauto.Ale zanim pójdziemy, w sypialni czeka na ciebie parę rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl