[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Codziennie przez cały dzień i pół nocy macham łopatąi wrzucam węgiel do pieców co ogrzewają baraki.Dowódcą kompanii jest taki starszy gość,który zachowuje się jakby wszystko miał w nosie.Jak przyjechałem na miejsce powiedział mi,że do końca służby zostały mi już tylko dwa lata,więc żebym trzymał się w ryzach, a wszystko będzie dobrze.I właśnie to robię: trzymam się w ryzach.Często myślę o mamie,o Bubbie, o hodowli krewetków, o Jenny Curran, a w przerwach gram sobie trochę w ping-ponga.Potem nadchodzi wiosna.Któregoś dnia czytam na tablicy ogłoszeń kartkę,że wojsko organizuje zawody pingpongowe i zwycięzca pojedziedo Waszyngtonu na mistrzostwa.No więc zgłaszam sięi wygrywam jak po maśle, gównie dlatego żejedyny facet w bazieco się jako tako zna na ping-pongu ma trzy palce,bo dwa stracił na wojnie i ciągle upuszcza rakietkę.Tydzień pózniej jadę do Waszyngtonu.Zawody odbywają się w szpitalu dla kombatantów;ranni żołnierze gromadzą się w sali i nam kibicują.Pierszą rundę wygrywambez trudu, drugą też, ale w trzeciej trafiam na takiego małego knypkaco to podkręca piłkę na różne sposoby i porządnie łoi mi skórę.Wygrał już dwa sety, prowadzi w trzecim i wygląda na to,że mnie zaraz wykosi, ale nagle spoglądam na tłum gapiówi zgadnijcie kogo widzę na wózku? Porucznika Dana ze szpitala w Da Nang!W trakcie krótkiej przerwy podchodzę do Dana i patrzę, a on nie ma ani jednej nogi. Musieli je amputować, Forrest mówi mi ale poza tym czuję się dobrze.Zdjęli mu z twarzy bandaże, ale po tym wypadku ze spalonym czołgiemskórę ma całą poparzoną i pokrytą bliznami.I wciąż mawetkniętą w siebie rurkę tyle że już tylko jedną.Rurka idzie od butelki, która wisi z dołu wózka. Lekarze twierdzą, że nie będą jej wyjmować mówi. Podobno jest mi z nią do twarzy.Potem pochyla się i patrzy mi prosto w oczy. Słuchaj, Forrest.Musisz w siebie uwierzyć, wtedy nic nie stanie ci na przeszkodzie.Obserwuję twoją grę i wiem, że możesz pobić tego kurdupla.Jesteś najlepszy, zwycięstwo jest ci pisane.Kiwam łepetyną że kapuję i wracam do stołui od tej pory nie tracę ani jednego punktu.Dochodzę do finału i wygrywam mistrzostwa.Byłem w Waszyngtonie ze trzy dni.Sporo czasu spędzałem z Danem.W dzień spacerowaliśmy, to znaczy on siedziała ja pchałem wózek, czasem szliśmy do ogrodu,żeby Dan pobył trochę na słońcu,a wieczorem grałem mu na harmonijce tak jak kiedyś Bubbie.Najbardziej ze wszystkiego Dan lubił rozmawiać na różne tematy, ale gównie na temat historii i filozofii.Któregoś dnia opowiadał mi o teorii względności Einsteinai o jej zastosowaniu, więc wyciągłem z kieszeni świstek papierui wyprowadziłem mu po kolei całe równanie, bo to była jedna z rzeczy,które przerabialiśmy na zajęciach z optyki kwantowej.Dan popatrzył na kartkę. Forrest, ty mnie nigdy nie przestaniesz zadziwiać! zawołał.dzień 121.15-30 minut doskonalenia antycypacji z wykorzystaniem linijki2.podkreśl liczbę3.czego brakuje4 [ Pobierz całość w formacie PDF ]