RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mam nadzieję, że to panu nie przeszkadza. No.Nie, raczej nie.Ale nie powinieneś siedzieć w jakiejś szafie? Kiedybyłym dzieckiem, tam właśnie czaiły się strachy. Niełatwo jest znalezć dobrą szafę, panie Poons.Windle westchnął. Zgoda.Dolna strona łóżka jest twoja.Czuj się jak w domu czy co tam. Wolałbym wrócić do czajenia się za drzwiami, panie Poons, jeśli nie mapan nic przeciw temu. No dobrze. Czy mógłby pan na chwilę zamknąć oczy?Windle posłusznie zamknął oczy i znowu wyczuł ruch powietrza. Może pan już patrzeć, panie Poons.Windle otworzył oczy. O rany  odezwał się głos Schleppela. Ma pan tu nawet hak na płaszczi wszystko.Windle patrzył, jak mosiężne gałki z jego łóżka odkręcają się powoli.Drżenie wstrząsnęło podłogą. Co się dzieje, Schleppel?  zapytał. Wzbiera siła życiowa, panie Poons. To znaczy, że ty wiesz? Oczywiście.Hej, zaraz.Tu jest zamek i klamka, i mosiężna płytka,i w ogóle. Co to znaczy, że wzbiera siła życiowa?.i zawiasy, prawdziwe szarniery! Nigdy nie miałem drzwi. Schleppel! Po prostu siła życiowa.No, wie pan.To taka siła, którą ma pan w rzeczach,które są żywe.Myślałem, że magowie wiedzą o takich sprawach.Windle Poons otworzył już usta, by powiedzieć coś w stylu  Oczywiście, żewiemy , po czym dyplomatycznie próbować ustalić, o czym ten strach opowiada,ale przypomniał sobie, że teraz nie musi się już tak zachowywać.Tak by postąpił,gdyby był żywy, ale mimo wszystkich sloganów Rega Shoe trudno być dumnym,kiedy jest się martwym.Trochę sztywnym, owszem, ale nie dumnym. Nigdy o tym nie słyszałem  przyznał. Po co ona wzbiera? Nie wiem.To całkiem nieodpowiednia pora  wyjaśnił Schleppel. Te-raz powinna raczej wygasać.Podłoga znów zadygotała.Potem wyjęta deska, która skrywała niewielką for-tunę Windle a, zatrzeszczała i wypuściła młode pędy. Co to znaczy nieodpowiednia pora?  zdziwił się Windle. Dużo jej płynie na wiosnę  odpowiedział mu głos zza drzwi. Wypychaz ziemi żonkile i takie rzeczy.93  Pierwsze słyszę. Windle był zafascynowany. Myślałem, że wy, magowie, wiecie wszystko o wszystkim.Windle spojrzał na swój kapelusz maga.Pochówek i przekopywanie się przezziemię nie obeszły się z nim łagodnie, ale po przeszło stuleciu noszenia i tak niebył już ostatnim krzykiem mody. Nigdy nie jest za pózno na naukę  stwierdził Windle.* * *Nadszedł kolejny świt.Kogut Cyryl wyprostował się na grzędzie.Wypisane kredą słowa lśniły w półmroku.Skoncentrował się.Nabrał tchu. Dawa-duo-jes!Teraz, kiedy problem pamięci został rozwiązany, martwił się tylko dysleksją.* * *Na zboczu wiatr dmuchał mocno, a słońce było bliskie i gorące.Bill Bramachodził tam i z powrotem pośród ściętej trawy niczym krosno po zielonym splocie.Zastanawiał się, czy kiedyś czuł już wiatr i ciepło słońca.Tak, czuł, na pewno.Ale nigdy ich w ten sposób nie doświadczał: tego, jak wiatr go popychał, jaksłońce grzało.Tego, jak mijał Czas.Mijał i niósł go ze sobą.* * *Ktoś zapukał delikatnie we wrota stodoły.TAK? Zejdz tu, Billu Bramo.W ciemności zszedł po drabinie i wyjrzał ostrożnie.Panna Flitworth osłaniaładłonią płomyk świecy. Ehm. powiedziała.94 SAUCHAM? Jeśli chcesz, możesz zajrzeć do domu.Na wieczór.Nie na noc, ma sięrozumieć.To znaczy, szkoda, żebyś tak tu siedział sam przez cały wieczór, kiedyu mnie jest ogień i w ogóle.Bill Brama nie radził sobie najlepiej z odczytaniem wyrazu twarzy.Ta sztu-ka nigdy nie była mu potrzebna.Patrzył na nieruchomy, zakłopotany, proszącyuśmiech panny Flitworth niczym pawian szukający znaczeń na kamieniu z Roset-ty.DZIKUJ, powiedział w końcu.Odbiegła.Kiedy dotarł do domu, nie znalazł jej w kuchni.Zgrzytliwe odgłosy kazałymu przejść przez wąski korytarz i niskie drzwi  panna Flitworth klęczała napodłodze w małym pokoiku, gorączkowo rozpalając ogień w kominku.Zarumieniona podniosła głowę, kiedy grzecznie zastukał w otwarte drzwi. Dla jednej osoby szkoda na to zapałki  wymamrotała zakłopotana.Siadaj.Zaraz przygotuję herbatę.Bill Brama złożył się na jednym z wąskich foteli przy kominku i rozejrzał popokoju.Nie był to zwykły pokój.Jakiekolwiek miał funkcje, mieszkanie w nim wy-raznie do nich nie należało.Kuchnia stanowiła rodzaj zadaszonej przestrzeni ze-wnętrznej i ośrodek działań farmy, ale ten pokój najbardziej przypominał mauzo-leum [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl