[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ma ogromną siłę perswazji.Potrafi znalezć twój słaby punkt, nawet jeśli sam nie masz o nim pojęcia.- A'brgail wyprostował się nieco, jakby walcząc z szalejącym w duszy gniewem.- Mamy więc problem.Twoikuzyni towarzyszą Hafyddowi, a Hafydd.On jest czarnoksiężnikiem.15Gość był siwowłosy i stary.Nosił ubranie skrojone według zapomnianej mody niczym mądry starzec zdawnych opowieści.Zakłopotany i zaniepokojony, usiadł na splecionym z wikliny fotelu przed Nann i Tuath.Do jego stóp tuliłsię mały, może trzyletni chłopczyk, który mierzył Tuath nieprzeniknionym i świdrującym spojrzeniem.Widywała już takie dzieci.Dzieci o oczach, które widziały zbyt wiele smutnych zdarzeń, a za mało radosnych.Tuath odwróciła wzrok i zobaczyła, że Nann ze smutkiem spogląda na chłopczyka.- Kiedy to się zaczęło? - zapytała.- Niedawno - odparł Eber.Pogładził syna po ramieniu.- Na mojej wyspie pojawiła się zjawa.Wyszła nocąz rzeki i przeszukiwała komnaty, strasząc służbę.Jednak mój syn, Llya, nie bał się jej.Zjawa uklękła irozmawiała z nim, a przynajmniej tak to wyglądało, i wkrótce potem Llya zaczął składać słowa rękami, uczącmnie tej mowy.- Nagar - powiedziała Nann.- Jesteś pewien? Skinął głową.- Tak.I nie była to jakaś poślednia zjawa.To była Sianon, jedyna córka Wyrra, która od wiekówzamieszkuje nad rzeką, w której spoczął jej ojciec, ale nie zaznał spokoju.Coś zakłóca teraz jego sny, więcnocami krzyczy.- Eber ze współczuciem spojrzał na synka.- Właśnie te wołania słyszy Llya.Koszmarymartwego czarodzieja.- A czego szukała w twoim domu zjawa? - spytała Nann.- Kilku młodzieńców, którzy podróżowali z dalekiej północy rzeką Wyrr, w towarzystwie jednego Faela.- Faela? - powtórzyła Nann.- To mógł być tylko Cynddl.Spotkał się z nami tutaj.Czego zjawa mogła odniego chcieć?- Nie szukała Cynddla, lecz jednego z przybyszów z północy.- Skąd wiesz?Stary popatrzył na syna, który mierzył obce kobiety nieprzeniknionym spojrzeniem.- Powiedział mi Llya.- Teraz Eber spojrzał na nie.- Cynddl przypłynął rzeką Wynnd z tamtymi.Ich łódzprzycumowała nocą do cypla mojej wysepki.Zaproponowałem im gościnę i spędziliśmy wieczór na miłejrozmowie.Dałem Cynddlowi coś, żeby przekazał mojemu przyjacielowi na południu.Nann zerknęła na Tuath.- Stary flet - powiedziała.Starzec zdziwił się.- Powiedział wam o tym?- Pokazał go nam.To był smeagh, a przynajmniej tak podejrzewał Rath.Czy to ten instrument przyciągałnagara? Eber wyprostował się w fotelu.- Co się stało z moim fletem?Tuath dostrzegła podejrzliwość w jego oczach.- Cynddl twierdził, że ten flet jest czyjąś własnością - powiedziała.- Oddał go człowiekowi imieniemAlaan.A przynajmniej tak zamierzał zrobić.Eber trochę się uspokoił i znów zerknął na syna.Podejrzliwy błysk zniknął z jego oczu i nikły uśmiechrozpromienił mu twarz.- Cynddl i jego przyjaciele powiedzieli mi, że Alaan nie żyje, i z początku im uwierzyłem.Jednak Llyauważa, że Alaan przeżył, chociaż jest w niebezpieczeństwie.Starzec pokręcił głową, a Tuath pomyślała, że jest bliski łez.- Wyrr jest niespokojny - rzekł jakby do siebie - i dwoje jego dzieci powróciło, wychodząc z rzeki.Po co?Dlaczego stary czarodziej potrzebuje ich teraz? Llya zaczął szybko i płynnie poruszać rączkami.- Co on mówi? - spytała Nann.Eber rzekł do Tuath:- Mówi, że chce zobaczyć obrazy, które zrobiłaś.Tuath sprawiała wrażenie bardzo zaniepokojonej.- Jakie obrazy? - spytała.Chłopiec znowu zaczął gestykulować.- Mówi, że obrazy snów - wyjaśnił Eber i uśmiechnął się z sympatią.- Nie rób takiej przestraszonej miny.Rozumiem, że jesteś tkaczką wróżb? Tuath bezwiednie kiwnęła głową.- Zatem to, co dostrzega Llya niewiele się od nich różni.-Eber z namysłem spojrzał na syna, po czymnabrał tchu.- Chociaż to może wydawać się dziwne, on rozumie tajemny język rzeki.Godzinami siedzi iobserwuje jej fale, aż zaczyna.rozumieć ich mowę.- Podniósł głowę i napotkał spojrzenie Nann.Już niesprawiał wrażenia rozkojarzonego czy słabego na umyśle.- Rzekawybrała go, sam nie wiem, czemu.Wybrała i nauczyła mowy gestów, aby przekazywał mi to, czego siędowie.Nann wygładziła spódnicę, po czym spojrzała na Tuath.- Przynieś to, co ujrzałaś.Tuath pospieszyła do swojego namiotu i po chwili wręczyła Eberowi tamborek.Starzec wziął go w sweblade dłonie i przez chwilę spoglądał na wzór.- To A'Bert - rzekł cicho.- Co się stało Alaanowi?- Zdaje się, że jest ranny - odparła Tuath.- Ma zakrwawioną nogę.Eber zmrużył oczy i uważnie oglądał haft w słabym świetle.Można było dostrzec postać mężczyznyleżącego w ognistym kręgu w cieniu drzew, których gałęzie zwieszały się nisko, jakby groznie po niegosięgając.- To nie jest kraina między górami - stwierdził Eber, patrząc na wizerunek Alaana.Syn wspiął mu się nakolana i usiadł, opierając plecami o pierś ojca, i także spoglądał na wizję Tuath.Eber wskazał haft.- A to nie są cienie - rzekł - ani gałęzie drzew.To szpony, a te cienie to słudzy Zmierci.- Na momentzamknął oczy.Kiedy znów je otworzył, błyszczały w nich łzy.- Alaan wkrótce opuści ten świat.Llya zaczął poruszać rączkami, patrząc na ojca.- Alaan wciąż żyje - rzekł Eber.- Tak uważa Llya, i mam nadzieję, że ma rację.- Tylko dlaczego otacza go ognisty krąg? - spytała Tuath.Eber przez chwilę przyglądał się obrazkowi.- Nie wiem - odparł, lecz w uszach Tuath zabrzmiało to bardzo nieprzekonująco.Nann skinęła na Tuath, by wręczyła przybyszowi drugi wzór.Kwadrat o boku długości prawie pól metra,który przybysz obejrzał równie uważnie, jak pierwszy.Haft przedstawiał kobietę o pustych oczach i jasnychwłosach.Zza jej lekko odwróconej głowy widać było skroń i policzek drugiej twarzy.- To maska - orzekł Eber, wskazując na twarz na pierwszym planie.- Prawdziwe jest to drugie oblicze.Zapatrzył się w obrazek a Llya znów zaczął gestykulować.- Co on mówi?- Llya twierdzi, że to jest zjawa, która wyszła z wody przy Mówiącym Kamieniu.- Spojrzał na Tuath,nabrał tchu i dodał: - Sianon znów jest wśród żywych [ Pobierz całość w formacie PDF ]