[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Technicy Wchodzili iwychodzili, nosząc różne sprzęty.Bolt i Mo pokazali funkcjonariuszowi odznaki i weszli do środka.Wnętrze domu Jacka Calleya okazało się mniej przestronne, niżmogło się wydawać, kiedy patrzyło się na budynek z zewnątrz.Mi-mo to było imponująco urządzone, w modnym ostatnio, minimali-stycznym stylu, który sprawia, że dom wygląda na praktycznie nie-zamieszkany.Pomieszczenia miały lakierowane parkiety i kremoweściany.Tu i ówdzie leżały dywaniki niektóre czarne, a niektóre72białe.W holu i jadalni stały kosztowne meble z mahoniu i żeliwa.Całość robiła takie wrażenie, jak gdyby właściciel miał fobię napunkcie kurzu.Na jednej ze ścian w jadalni niczym futurystycznaozdoba wisiał plazmowy telewizor jeszcze większy i bardziej baje-rancki niż ten w biurze zespołu.Przed nim ustawione były syme-trycznie dwie płócienne sofy, tworzące tyle idealną, co bezsensownąw tym miejscu literę V.Przez następne pół godziny Bolt i Mo oglądali dom, starając sięnie wchodzić w drogę kilkunastu technikom, którzy krzątali się pocałym budynku w poszukiwaniu najdrobniejszych poszlak: pozosta-łości DNA, strzępków materiału czegokolwiek, co pomogłobyzidentyfikować zabójców.Przeszukiwanie takiego domu mogłotrwać nawet do trzech dni.Jeśli jednak znajdowały się tam jakiekol-wiek ślady, wcześniej czy pózniej musiały zostać znalezione.Wdzisiejszych czasach policyjne technologie z roku na rok są corazbardziej zaawansowane.Doszło do tego, że działać z powodzeniemmogą tylko najinteligentniejsi przestępcy.Naturalnie to dobrze.Miłojest widzieć, jak złoczyńcy zostają złapani i postawieni wobec taksilnych dowodów obciążających, że wypieranie się winy traci jaki-kolwiek sens.Ale jednocześnie praca detektywa też nie jest już tym,czym była kiedyś.Zbrodnia nie jest już taką zagadką, a detektyw tak istotnym elementem całego cyklu.Bywa, że robotę wykonują zaniego operatorzy telewizji przemysłowej i policyjni technicy.Boltmusiał przyznać, że czasami nie było już tak fajnie jak dawniej.To, czego szukali, znalezli w głównej sypialni, w większości za-jętej przez wielkie łoże Calleya.Do drewnianej ramy przywiązanebyły dwa krawaty po jednym z każdej strony wezgłowia.Najwy-razniej użyto ich do obezwładnienia mężczyzny.Na nieskazitelniebiałej pościeli widniało kilka niewielkich czarnych śladów dowódpotwierdzający przypuszczenia, że krocze Calleya przypalano73otwartym ogniem.Dwaj technicy klęczeli obok łóżka, szukając śla-dów na podłodze.Policjanci z wydziału do walki z przestępczościązorganizowaną nie mieli tu już nic do roboty. Jak myślisz, szefie, co tu się dokładnie stało? zapytał Mo.Patrzyli na łóżko z pewnej odległości.Technicy udawali, że ichnie widzą. Przypuszczam, że kiedy Calley ich wpuścił, zaciągnęli go ażtutaj.Związali jego własnymi krawatami, a potem wzięli się do robo-ty.Użyli zapalniczki albo czegoś w tym rodzaju i próbowali wycią-gnąć z niego informacje. No i udało mu się uciec, zejść po schodach, wyjść tylnym wyj-ściem, mimo że ich było dwóch i że przywiązali go do łóżka? spy-tał sceptycznie Mo. Myślisz, że ktoś mu pomógł?Sierżant wzruszył ramionami. Torturowali go tutaj, a umarł w końcu dwieście metrów stąd.Coś tu się nie zgadza.Bolt znów spojrzał na łóżko.Wyobraził sobie na nim bezbronne-go Jacka Calleya, jak wrzeszczy z bólu, dręczony przez swych mor-derców i nie mógł się nie zgodzić z Mo.9.Kiedy dwaj policjanci z wydziału do walki z przestępczością zor-ganizowaną wychodzili na dwór przez frontowe drzwi domu Calley-a, komórka Bolta ponownie zadzwoniła.Po drugiej stronie była Jean.Od razu przeszła do rzeczy. Dorwałam faceta z O Dwa, wyciągnęłam go z firmowego me-czu piłkarskiego powiedziała. Calley miał komórkę w O Dwa.Dzisiaj z niej dzwonił, w sumie dziewięć razy, za każdym razem podinny numer.Ostatni raz zaledwie trzy godziny temu, minutę po trze-ciej.Rozmowa trwała trzydzieści trzy sekundy. A rozmowy przychodzące? Ostatni raz ktoś do niego dzwonił dużo wcześniej, o pierwszejszesnaście.Połączenie było od niejakiego Michaela Calleya, więczakładam, że to ktoś z rodziny. No tak.A do kogo Calley dzwonił ostatni raz? To był numer domowy niejakich Toma i Katherine Meronów.Bolt wyciągnął notes i zapisał nazwiska, a także numer telefonu iadres, które podała Jean.Pochwalił ją za dobrze wykonaną robotę isię rozłączył.75Mo zapalił papierosa, a Bolt powtórzył mu, czego dowiedział sięod Jean. Wiemy coś o tym Meronie? spytał Mo, gdy komisarz skoń-czył mówić. Na razie nic. Myślisz, że powinniśmy spróbować się czegoś dowiedzieć?Bolt spojrzał na zegarek.Dochodziła za kwadrans szósta, a po-wietrze robiło się chłodne.Niebo było szare, na horyzoncie wisiałyciemne chmury.Zanosiło się na deszcz.W tej chwili jego mieszkaniew centrum miasta wydawało się bardzo kuszącym miejscem. Jasne powiedział.Ciekawość zwyciężyła. Czemu nie?10 [ Pobierz całość w formacie PDF ]