RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odkąd byłamdzieckiem, ich obecność w ciężkich chwilach tylko pogarszała mojesamopoczucie.Na szczęście zdołałam zniechęcić ich do przyjścia, unika-jąc tak nietaktownego, szczerego wyznania.Nie ufałam tym spośródmoich znajomych, którzy wyrażali gotowość przybycia i udzielenia mi moralnego wsparcia.Podejrzewałam ich o chęć znalezienia się bliskosoczystej historii, którą mogliby się pózniej karmić całymi latami.On zeznał przeciwko niej, potwierdzając moją wersję zdarzeń.Samnie stanął na ławie oskarżonych, ponieważ od razu przyznał się do winy.Aawa przysięgłych uznała ją za winną, na co ona zareagowała płaczem.- To niesprawiedliwe! - krzyczała.- Dlaczego system zawsze karzeofiary? - On też rozpłakał się, słysząc werdykt, mimo iż aktywnie się doniego przyczynił.Widziałam, jak bezgłośnie ją przeprasza.Ją, nie mnie.Wtedy widziałam ich po raz ostatni.Nie było mnie przy ogłaszaniuwyroku sądu, ale dowiedziałam się o wymiarze kar: siedem lat dla niego,dziesięć dla niej, a to dlatego, że nie przyznała się do winy.Za pośred-nictwem przydzielonego mi rodzinnego oficera łącznikowego poinfor-mowałam prokuraturę, że nie życzę sobie więcej żadnych informacji naich temat.Robiło mi się niedobrze na samą myśl, iż pewnego dniaotrzymam list zawiadamiający mnie, że jedno bądz drugie zostało zwol-nione wcześniej za dobre sprawowanie.Nie chciałam wiedzieć.Zostałam w Lincoln jeszcze przez trzy lata od procesu, czując się,jakby i mnie uwięziono.Każdy napotykany przeze mnie człowiek zada-wał mi wścibskie pytania albo wyglądał na przerażonego tym, że musize mną rozmawiać.Nikt nie zamawiał u mnie ogrodów, ale nawet gdy-bym dostawała zlecenia, nie mogłabym już ich projektować.Mimo towciąż nie przychodziło mi do głowy wyprowadzenie się do innego mia-sta i rozpoczęcie nowego życia.Aż do pewnego dnia w 2004 roku.276 Pojechałam do domu rodziców na kolację i ten jeden raz zdecydowa-łam się na odrobinę szczerości, gdy zapytali mnie, jak się czuję.- yle - odrzekłam.- Nie sądzę, bym kiedykolwiek poczuła się do-brze.Zaczęli - wcale mnie tym nie zaskakując - mówić o modlitwie i oproszeniu Jezusa o pomoc.I wtedy moja matka powiedziała:- On by ci wybaczył.My wybaczyliśmy ci od razu, jak tylko usły-szeliśmy, co się stało.Jezus jest kochający i miłosierny.Przerwałam jej i zapytałam:- Co mi wybaczyliście? - wiedząc dobrze, co miała na myśli.Mogło to być tylko jedno.Dopiero w tamtej chwili dotarło do mnie,że rodzice nie wierzyli w moją wersję wydarzeń.Uwierzyli w jej kłam-stwa, w kłamstwa gazet i wieczornych audycji radiowych.Sądzili, że znim sypiałam.Po tych wszystkich latach mojego okłamywania i udawa-nia dla ich dobra nie byli w stanie wziąć mojej strony przeciwko kobie-cie, która prawie mnie zabiła.- Nie wierzę w Boga - powiedziałam im.- Ale jeśli istnieje, mamnadzieję, że wam nie wybaczy.Mam nadzieję, że zapali ogień pod wa-szymi duszami.- Po tylu latach robienia wszystkiego, by ich nie zranić,nagle odczułam przemożną chęć zrównania z ziemią tego ich żałosnego,nieprawdziwego świata, powiedzenia rzeczy, które sprawią im nieznośnyból, których nigdy nie zapomną.Niczego im nie szczędziłam.Wyrządzi-łam tyle krzywdy, ile tylko mogłam przy użyciu słów, po czym opuściłamich dom, zostawiając za sobą spustoszenie i jęk.Niedługo potem przeprowadziłam się do Spilling.Tam było mi niecolepiej.Nikt nie wiedział nic na mój temat i mogłam wreszcie wymawiaćswoje nazwisko, nie widząc w odpowiedzi tych spojrzeń, do którychprzywykłam w Lincoln.Wysłałam rodzicom adres skrzynki pocztowej,ale nigdy z niego nie skorzystali.Pewnie powinno mnie to martwić, aletak nie jest.Czuję się wolna.Znalazłam dom w parku Blantyre naprze-ciwko ogrodzonego, prywatnego ogrodu.Nie było tam miejsca, w któ-rym można by mnie skrępować i torturować.Jakie to chore, że właśnie277 na to zwróciłam uwagę w pierwszej kolejności.Ale życie jest chore.Chore było również wtedy, gdy przysłało ciebie, Mary, do galerii Saula,byś znowu wszystko zburzyła.Było chore, gdy poszłam do Charlie Zai-ler i przed komisariatem do buta wpadł mi kamyk, przecinając skórę takgłęboko, że ledwie byłam w stanie iść.Nie mogłam go wyjąć, nie znio-słabym widoku kamienia, który ranił moją stopę.Nie potrafię nawetwymówić na głos słowa  kamień.Jestem zdziwiona, że udaje mi się jenapisać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl