RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Idąc przez sztuczną trawę, w stronę pnia standardowego drzewa modelowego parku śródmiejskiego, Mor nie słyszał syku aerozoli.Wdychał tylko woń, którą miał nadzieję tam znaleźć; uśmiechał się słabo, kiedy po­wiew przynosił mu ten zapach, a oczy śledziły taniec motyli w ciągle jeszcze świeżym świetle słońca.Laska wysunęła się z palców starca, jego oddech stał się krótszy.Nieprzeliczone dawne poranki połączyły się z obec­nym, rozmazując wszelkie barwy i zapachy w większą rzeczywistość, która wreszcie opowiedziała zawsze fascynującą go opowieść.Jeden z motyli, przelatując zbyt blisko, został zaskoczony tym ostatnim drgnie­niem życia i trzepocząc skrzydłami, usiadł na zwró­conym do góry przegubie starca, tuż obok znamienia w kształcie smoka.Wokoło z blaskiem i hukiem ożyło miasto.XIIDziwne odczucia pojawiały się i znikały.Za każdym razem były nieco mocniejsze; znikając zawsze zostaw­iały po sobie pewien ślad.Trudno je dokładnie sprecyzować, pomyślał Dan, wbijając kołek w płot, ale możliwe, że w pewien sposób są one związane z samym krajem — tym miejscem, które wydawało się takie znajome, tak zgodne z upodobaniami.Nie opodal przechadzała się krowa, jak gdyby sprawdzała jego pracę.Nie idź tam, pomyślał.Tam — jego przegub rozgr­zał się, jakby wypełniła go moc.Krowa usłuchała tego nie wymówionego rozkazu.Tak, postanowił.Dobrze; za każdym razem jestem lepszy.Kołek zatrząsł się pod uderzeniem młota, a w kie­runku twarzy skoczyła mu drzazga.Precz! — rozkazał, nawet nie myśląc.Coś wewnątrz niego poruszyło się niczym odbicie w zwierciadle i drewienko odleciało w prawo.O tak, doskonale.Uśmiechnął się, ukończywszy pracę, i zaczął zbie­rać narzędzia.Cienie kładły się na pastwisko, kiedy spojrzał za siebie wzdłuż naprawionego ogrodzenia.Był czas, żeby się umyć, zjeść obiad; czas na występ.Od trzech dni mieszkał u wuja Nory; spał w stodo­le i wykonywał rozmaite prace, z którymi stary czło­wiek nie mógł już sobie poradzić.Stało się dokładnie tak, jak przepowiedział Mor: znajomość języka Dana wzrosła.Było niemal tak, jakby przypominał sobie.Mor.Przez pewien czas nie myślał o nim.Jak gdyby umysł Dana zamknął całe doświadczenie pod­róży do tego miejsca w jakimś oddzielnym przedziale.Pomimo faktu, że znajdował się teraz tu, gdzie się znajdował, cała ta historia była po prostu zbyt nie­samowita.Teraz jednak upływający czas sprawił, że Dan zaczął wspominać, ponownie przeżywać czaro­dziejską wędrówkę, zastanawiać się nad tym, jak przyjmowano jego zniknięcie w dawnym świecie.Zdumiewał go fakt, że jego przeszłość wydawała się teraz snem, nierzeczywistością, podczas gdy ta krai­na.Wziął głęboki wdech.Ten kraj był rzeczywisty i w pewien sposób czuł się tu jak w domu.Dobrze będzie spotkać więcej sąsiadów.Czyszcząc narzędzia i odkładając je na miejsce, myślał o wieczornym ognisku mającym się odbyć na polu za miastem.Prawdziwe wiejskie życie, które bardzo mu odpowiadało.Z łatwością można by sobie wyobrazić gorsze miejsca, w których mógł utknąć na całe życie.A potem, oczywiście, zagra dla nich.Ca­ły dzień ręce swędziały go, by chwycić gitarę.W tym miejscu były możliwe dziwne efekty — jakby para­muzyczne — i chciał dalej z nimi eksperymentować.Chciał popisać się przed sąsiadami, przed Norą.Nora.Uśmiechnął się znowu, zdejmując ciężką ko­szulę do pracy, należącą do wuja Nory, Dara.Wrócił do strumienia, żeby się wykąpać przed włożeniem własnego ubrania.Taka urocza.Przykro było pa­trzeć, jak drżała przed miejscowym wynalazcą kilku mechanicznych zabawek.A jeżeli ów Mark Marakson był naprawdę synem Michaela.Dan niemal dostrzegał działanie czynnika genetycznego, zarówno w umiejętnościach jego i Mar­ka, jak i w całkowitym braku uznania.Niedobrze, że Mark nie był u siebie, w domu, w biznesie.On i Mi­chael świetnie by się dogadali.Ale kiedy usuwał z ciała kurz i pot, inna myśl przyszła mu do głowy.Dlaczego on sam był tutaj? W tym, co mówił Mor, brzmiała pewna nuta pośpie­chu, jakby obecność Dana w tym kraju stała się niezbędna.Do czego? Miało to związek z wynalazkami Marka.Dan prychnął.Tak, to było coś w tym rodza­ju, Mor mówił o tym bardzo ogólnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl