[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie stały się przez to szybsze lub zwrotniejsze i nie są od-powiednie do regat – pozostały brzuchatymi i dość zaokrąglonymi kutrami, lecz dzięki so-lidnej szerokości i głębokiemu zanurzeniu pozwalają na pokaźne załadowanie i dają pewnezabezpieczenie przy burzliwej pogodzie: właśnie przez swą ociężałą niezgrabność mogąwedług wszelakich ludzkich przewidywań oprzeć się najgroźniejszym wichrom.Najwięk-szy wśród tej siostrzanej gromadki to „San Antonio”, pojemności 120 ton.Z jakiegoś jed-nak powodu, którego nie znamy, Magellan powierza komendę na nim Juanowi de Cartagenai wybiera dla siebie „capitana”, jako statek prowadzący „Trinidada”, jakkolwiek ma on o10 ton mniej.Następują według wielkości: „Concepcion” o 90 tonach, dla której na do-wódcę przewidziany jest Gaspar Quesada, „Victoria” o 85 tonach, która przyniesie za-szczyt swej nazwie pod komendą Luisa de Mendoza, „Santiago” pod rozkazami João Ser-rão (tonaż 75); Magellan wyraźnie życzył sobie mieć okręty rozmaitych typów, gdyż mniej-szych będzie potrzebował ze względu na płytkie zanurzenie do wywiadów, a zarazem użyjeowych statków jako patrolówek.Trzeba jednak z drugiej strony nie lada umiejętności że-glarskiej, aby gromadę tak nierównych sobie siostrzanych statków stale na otwartym morzuutrzymać w pewnym skupieniu.*Magellan przechodzi z okrętu na okręt, aby przede wszystkim sprawdzić ładunek.Jakkol-wiek sto razy zeszedł i sto razy wspiął się po drabinie, spisał jednak inwentarz jak najdo-kładniej i jeszcze dzisiaj dzięki zachowanym dokumentom archiwalnym możemy się prze-konać c pedanterii i precyzji, z jakimi ta awantura, jedna z najbardziej fantastycznych naświecie, obliczona i wyliczona była w najdrobniejszych szczegółach.Aż do pół maravediwszystko uwidocznione jest w obszernych aktach; podano tu, ile kosztował każdy młotek,każdy sznur, każdy woreczek soli, każda ryza papieru, a kolumny cyfr z wszystkimi specyfi-kacjami i ułamkami wypisane jakąś porządną obcą ręką pisarza dowodzą (może nawet bar-dziej przekonywająco niż wszystkie patetyczne mowy) o genialnej cierpliwości tego czło-wieka.Magellan, jako doświadczony żeglarz, znał olbrzymią odpowiedzialność za podróżw niewiadome.Wiedział, że najmniejszego przedmiotu, zapomnianego przy wyjeździeprzez lekkomyślność czy zgoła bezmyślność, nieodwołalnie brakować będzie przez całyokres podróży; w tym specjalnym wypadku żadne niedopatrzenie czy niedostrzeżenie niemogłoby już być poprawione, nie byłoby dla niego zastępstwa, nie mogłoby być odkupie-nia.Każdy gwóźdź, każda bela pakuł, każdy kawałek ołowiu, każda kropla oliwy czy ar-kusz papieru stanowią w nieznanych krainach, do których zdążają, wartość, jakiej nie moż-na kupić za żadną sumę pieniędzy, nawet za własną krew; z powodu jednej jedynej zapo-mnianej części zastępczej okręt mógłby się stać nie do użytku; jedna jedyna zaś błędna kal-kulacja może rozbić całe przedsięwzięcie.Dlatego przy tej ostatniej lustracji oko musi być najbardziej surowe i uważne.Ile pro-wiantu zje 265 ludzi w podróży, której celu i trwania odgadnąć nie można? Trudne to wyli-czenie, gdyż jeden ze współczynników – długość trwania podróży – jest niewiadomy.Jedy-nie Magellan przewiduje (ale wiedziony ostrożnością nie mówi o tym załodze), że miniewiele miesięcy, a prawdopodobnie i lat, zanim można będzie znowu sprokurować sobieświeże pożywienie: dlatego woli raczej wziąć ze sobą prowiantu więcej, a ilości jego wo-bec małej pojemności statków są rzeczywiście imponujące.Alfę i omegę wyżywienia sta-nowią suchary: Magellan kazał dostarczyć ich na pokład 21 380 funtów, co wraz z worka-mi kosztowało 372 510 maravedi; o ile ludzkie przewidywanie może coś z góry obliczyć,olbrzymia ta racja powinna wystarczyć nawet na dwa lata [ Pobierz całość w formacie PDF ]