RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pełno w nim było zawiłych rysunków, wzorów matematyczno-magicznych i skomplikowanych nazw.Spoglądająca z rozmarzeniem w usiane gwiazdami niebo, Dziewczynka z irytacją powracała do mozolnego przedzierania się przez trudną i niewdzięczną wiedzę matematyczno-magiczną.Mimo zniecierpliwienia wszelkie wzory, nawet te najtrudniejsze, łatwo wchodziły jej w głowę, zaś nazwy zapamiętywała z dziecinną wręcz łatwością.Po kilkunastu dniach intensywnej nauki, jeszcze z pewnym trudem, ale już zdolna była wskazać i nazwać na granatowym niebie gwiezdne konstelacje i pojedyncze wielkie Gwiazdy.Zwłaszcza te ostatnie, ogromne, samotne, pulsujące potężnym światłem ciekawiły ją nadzwyczaj i często bardzo długo w nocy wpatrywała się w nie, niemal bez odrywania wzroku.* * *Minęły prawie trzy miesiące, gdy po raz pierwszy, śledząc wzajemne układy Gwiazd między sobą, odległości dzielące je, intensywność ich światła i częstotliwość mrugania, Dziewczynka odczytała pierwszy gwiezdny przekaz:-.jak długo będzie trwać ten właśnie układ, będziemy w naszej pieczarze całkowicie bezpieczne.Ale jeśli ta duża samotna Gwiazda przesunie się w pobliże zbioru tamtych pięciu mniejszych, prawdopodobnie zagrozi nam jakieś niebezpieczeństwo.Nie będzie jednak ono zbyt wielkie.Powinnyśmy dać z nim sobie radę bez większego trudu.- Dobrze - pochwaliła ją Czarownica.- Teraz co noc, dla wprawy, będziesz odczytywała gwiezdne przekazy.Jeszcze zwróć uwagę na tę konstelację z lewej strony nieboskłonu, a złożoną z ośmiu Gwiazd.Ich układ gwarantuje, że niebezpieczeństwo, o którym mowa, nie nadejdzie zbyt szybko.Dziewczynka kiwnęła głową niecierpliwie.- A teraz chodź spać.Ostatnio za długo wysiadujesz nocami przed Pieczarą.Wprawdzie lato już blisko, ale noce są jeszcze chłodne - upomniała ją Czarownica, lecz wychowanka odparła z uporem:- Jeszcze chwilę zostanę.I nie przeszkadzaj mi.Od tego czasu w każdą bezchmurną noc, mimo napomnień Opiekunki, Dziewczynka siedziała na dużym głazie przed Pieczarą, otulona w swój gruby, bury płaszcz - jaki wypadało nosić małej żebraczce - i wpatrywała się w Gwiazdy.Gdyby Czarownica widziała ją teraz - lecz spała spokojnie w głębi Pieczary - zastanowiłby ją wyraz twarzy jej wychowanki.Dziewczynka wydawała się nie widzieć dokoła siebie niczego - poza Gwiazdami.A szczególnie jedną z nich.Był to samotny olbrzym.I wydawało się, że między Dziewczynką a Nim wytworzyła się niewidoczna, srebrzysta nić porozumienia.Na granatowym nieboskłonie wyglądał On jak Wielki Samotnik, podróżujący po swej orbicie przez niezmierzony Kosmos - zaś w szeroko otwartych szaroniebieskich oczach Dziewczynki odbijał się już jako dwa srebrzyste punkty.I wszystkie trzy - ten na niebie i te dwa odbite w oczach pulsowały w tym samym rytmie.Po dalszych kilkunastu dniach i nocach wielka samotna Gwiazda przysunęła się w stronę małego zbioru pięciu gwiazdek.Dziewczynka wywołała śpiącą w pieczarze Czarownicę:- Onykrs powiedział, że niebezpieczeństwo przyjdzie jutro, ale nie musimy przed nim uciekać.Wystarczy gdy skryjemy się w naszej jaskini i ty użyjesz trochę magii - szepnęła Opiekunce, wskazując Srebrnego Samotnika.- Jaki Onykrs? - spytała nieufnie Czarownica.- Jeśli masz na myśli tę dużą Gwiazdę, to dobrze wiesz, z Księgi Mniejszej, że nosi ona miano Archedyp.- Archedyp to miano, które nadali jej ludzie, astronomowie i wy, Czarownice - szepnęła niecierpliwie Dziewczynka.- To tak jakbyś cudzego psa nazwała Azor, choć pies naprawdę nazywa się Burek, i dobrze o tym wie.Tylko ty tego nie wiesz, bo i skąd, więc wymyśliłaś mu inną nazwę.Naprawdę On nazywa się Onykrs i wszyscy w Kosmosie dobrze o tym wiedzą.Czarownica z uwagą spojrzała na swą podopieczną.Ta siedziała nieruchomo i nie odrywała oczu od granatowego nieba.Zdawało się wręcz, że cała była Słuchem, Wzrokiem, Skupieniem i Uwagą.- Kto ci powiedział, że ta Gwiazda nazywa się w rzeczywistości Onykrs? - spytała powoli Czarownica.-Ależ ona sama-rzekła niecierpliwie Dziewczynka, jakby nie rozumiejąc, co tu może być niejasne.- Jeśli chcesz wiedzieć, jest ona słońcem dla trzech planet.Dwie z nich są duże i całkiem wygodne, ale bezludne.Nie ma na nich życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl