[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamknęła w klatce popiskującą cicho Ankalime.Ale dość.Czy Król pozwoli mi odpły-nąć? Czy chce mi coś nakazać? Król rozważał tę sytuację odparł Tar-Meneldur. Myślał o tym przez całydługi czas, jaki upłynął od twej ostatniej wizyty w Armenelos.Przeczytał list od Gilga-lada, szczery i poważny w tonie.Niestety! Jego prośbom i twoim pragnieniom Król Nu-menoru powiedzieć musi: nie.Uznaje, że zarówno podjęcie przygotowań do wojny, jaki zaniechanie tychże wiąże się z pewnymi niebezpieczeństwami, zatem stwierdza, że in-aczej uczynić nie może.Aldarion wzruszył ramionami i odstąpił krok, jakby zamierzał odejść, Meneldur ski-nął jednak dłonią, żądając od syna posłuchu, i kontynuował: Niemniej, chociaż Król ten rządzi w Numenorze już od stu i czterdziestu dwóchlat, nie ma pewności, czy pojmuje całą materię dość dobrze, aby podjąć decyzję w spra-wie na tyle istotnej.Tutaj przerwał i uniósłszy do oczu trzymany w dłoni dokument, odczytał mocnymgłosem: Tym samym, po pierwsze dla honoru ukochanego syna, po drugie zaś dla lep-szych rządów w królestwie, którego problemy tenże rozumie lepiej, Król postanowiłzłożyć rezygnację, oddając Berło synowi, aby odtąd panował jako Król Tar-Aldarion.47 Gdy to ogłoszę, wszyscy dowiedzą się, że nie ja będę już wytyczał drogi państwa.Wyniesiony zostaniesz ponad ludzką wzgardę i otrzymasz władzę dość potężną, by ła-twiej przeboleć wszystkie straty.Skoro zaś zasiądziesz na tronie, to przystoi, byś sam od-powiedział na list Gilgalada.Aldarion zastygł, zdumiony.Oczekiwał, że przyjdzie mu stawić czoło ojcowskiemugniewowi, jako że świadomie go podsycił.Teraz czuł kontuzję.Nagle, niczym ktoś zwa-lony z nóg przez niespodziewany poryw wichru, runął na kolana przed Królem.Pochwili jednak uniósł głowę i roześmiał się, jak zawsze, gdy docierała doń wieść o szla-chetnym czynie, takie bowiem porywy serca cenił najwyżej. Ojcze powiedział poproś Króla, by zechciał zapomnieć moje zniewagi.Towielki bowiem władca a jego pokora wyższej jest próby niż moja duma.Nie do pomyś-lenia, by mądry Król składał Berło, jak długo ciało i umysł mu dopisują. Niemniej to już postanowione stwierdził Meneldur. Natychmiast zwołamRadę.Gdy po siedmiu dniach Rada zebrała się w komplecie, Tar-Meneldur przedstawił imswą decyzję i oddał dokument.Nie wiedząc jeszcze, o jakich to plagach właściwie wspo-mniał Król, wszyscy bardzo zdumieni poczęli błagać, by odwlekł odejście z urzędu, je-den tylko Hallatan z Hyarastorni postąpił inaczej.Darzył bowiem Aldariona wielkimszacunkiem, chociaż sam wiódł odmienne życie i obce mu były upodobania krewnia-ka.Uznał zatem, że Król postąpił szlachetnie i w dobrym momencie ogłosił rezygnację,skoro już tak postanowił.Reszta członków Rady wysuwała rozmaite argumenty przeciwko abdykacji, lecz Me-neldur powiedział: Nie podjąłem tej decyzji bez zastanowienia.Rozważyłem już wnikliwie kwestie,teraz mądrze przez was poruszane.Chwila obecna jest najstosowniejszą i nie ścierpiężadnej zwłoki w realizacji mego zamysłu, a to z powodów, które wszyscy już chyba od-gadli, chociaż nikt głośno o nich nie wspomniał.Jeśli jednak chcecie, poczekam do Eru-kyerme.Zachowam Berło do wiosny.Gdy dotarły do Emerie wieści o proklamowaniu królewskiego dekretu, Erendisprzyjęła rzecz z przerażeniem, uznając, iż jest to znak utracenia poparcia Króla, a najego pomoc bardzo liczyła.Dostrzeżenie czegokolwiek ze spraw większych, leżącychu podstaw decyzji, przekraczało jej możliwości.Niedługo potem przybył od Tar-Menel-dura posłaniec z prośbą, rozkazem właściwie, chociaż uprzejmie sformułowanym, abyErendis wróciła z Ankalime do Armenelos i zamieszkała tam przynajmniej do korona-cji nowego Króla. Szybko uderza pomyślała. Powinnam to przewidzieć.Odrze mnie terazze wszystkiego.Ale mojej osobie rozkazywać nie będzie, nawet poprzez usta swojegoojca.48Tak i ułożyła odpowiedz: Królu i ojcze, moja córka Ankalime musi zaiste posłuchać twego wezwania.Błagamjednak, byś miał wzgląd na jej młode lata i dopilnował, by dano dziewczynce spokojnykąt za mieszkanie.Ja zaś błagam wybaczenia, ale dowiedziałam się, że mój dom w Ar-menelos został zniszczony, a niechętnie już w tym wieku korzystam z gościny, szczegól-nie na statku pełnym marynarzy.Pozwól mi zatem pozostać w mej samotni, chyba żenowy Król postanowi zabrać mi i to domostwo.Tar-Meneldur przeczytał list uważnie, jednak argumenty Erendis nie trafiły mu doserca.Pokazał pismo Aldarionowi, do którego zresztą było tak naprawdę adresowane.Aldarion długo wpatrywał się w te kilka zdań, a Król obserwował jego twarz. Bez wątpienia zmartwiła cię taka odpowiedz rzekł do syna. Ale chyba nicze-go innego nie oczekiwałeś? A jednak liczyłem, że zdobędzie się na coś więcej.Wyraznie skarlał w niej duch.Zaiste ciężko zawiniłem, jeśli stało się to za moją sprawą.Czyżby nawet wielkich ludziprzeciwności losu skłaniały do małości? Przecież nawet nienawiść ni pragnienie zemstynie czynią takich spustoszeń! Powinna zażądać, by postawiono dla niej wielki dom, jakoKrólowa upomnieć się o świtę i wrócić do Armenelos piękna i podziwiana, po monar-szemu, z gwiazdą na czole.Wówczas bez trudu przeciągnęłaby na swoją stronę miesz-kańców Numenoru, mnie przedstawiając jako szaleńca i gbura.Ludzie by jej uwierzy-li i Valarowie mi świadkami, że pragnąłbym, aby tak właśnie się stało.Wolałbym znosićgrozby i szyderstwa ze strony pięknej Królowej, niż władać niepodzielnie, wiedząc, żepani Elestirne pogrąża się coraz bardziej w mroku swego świata.Potem roześmiał się gorzko i oddał list Królowi. Cóż, nie zmienię tego powiedział. Ale jeśli napawa kogoś wstrętem wizja go-ściny miedzy marynarzami na pokładzie statku, to ktoś inny może wzdragać się przedgospodarstwem pełnym owiec i kobiet.Nie pozwolę jednak na tresurę mojej córki.Niech chociaż ona ma swobodę wyboru.Wstał i poprosił o pozwolenie odejścia [ Pobierz całość w formacie PDF ]