[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrząc na tę głuchą i ślepą dzielnicę, można by pomyśleć, że wydana w połowieubiegłego stulecia ustawa o powszechnej elektryfikacji wsi i osiedli była kolejnym wytworemkomunistycznej propagandy.O tym, że prąd jednak tu dotarł, świadczyła tylko jedna z posesji,której właściciel jako pierwszy postanowił zakomunikować światu o zbliżających się świętachi wywiesił bożonarodzeniowe światełka na drzewkach, krzewach, ogrodzeniu, żywopłocie,dachu, balustradach, balkonach, rynnach tudzież parapetach.Dom wyglądał niczym lunaparki jakoś mimowolnie skojarzył mi się z załadowaną do kosza wiąchą róż, którą dostała Małgośod Krzysztofa.Na to wspomnienie uśmiechnęłam się szeroko sama do siebie.Uśmiechnęłam sięteż do świateł latarni, które nagle rozbłysły po obydwu stronach: dojechaliśmy wreszciedo szerokiej i ruchliwej ulicy Szczecina.Pokrzepiona tym widokiem wsłuchiwałam się z lubościąw dalszy ciąg dyskusji na temat męskiej intuicji. Czyli pan ją niby ma, tak? dopytywała się Dorocia. A jakie są objawy? Na przykład takie, że żadna z pań nie powiedziała, dokąd mam jechać, ale intuicjapodpowiada mi, że dobrze skręciłem.Mam rację?Spojrzałam w zdumieniu na swoją przyjaciółkę, bo byłam pewna, że zanim wsiadłamdo samochodu, zdążyła podać obydwa adresy z zaznaczeniem, która z nas wysiada pierwszai jakimi ulicami mamy jechać.Wytrzeszczyła oczy w nie mniejszym zdumieniu, więcdomyśliłam się, że moje przypuszczenia były błędne. No faktycznie& Przyznaję& Zapomniałam.Przepraszam bardzo równie niechętnieprzyznała, co i przeprosiła. Jedziemy na Matejki i na Marcina. Nic nie szkodzi.Jak człowiek zmoknie na kość, to ma prawo zapomnieć. Po razkolejny wytknął jej nieprawidłowe przeszeregowanie słów, czym bardzo mnie rozbawił, alewiedziałam, że nic dobrego go za to nie spotka. %7łeby pan wiedział! Zmokłam na kość!!! I pan się dziwi, że od kobiet obrywa? prychnęła ze złością. Przecież pan sam się prosi o to, żeby czymś oberwać! Najlepiej totorebką i parasolką jednocześnie! I walizką po nogach, żeby było do kompletu& Miałam wrażenie, że z trudem hamujewybuch śmiechu.Popatrzyłyśmy na siebie, a potem jak na komendę wychyliłyśmy się przez wysokieoparcia siedzeń.Ja nie miałam szans, żeby zobaczyć jego twarz, bo między nami była kanapa,na której rozwalała się do tej pory Dorocia.Ona, korzystając ze zdecydowanie lepszej lokalizacji,przewinęła się przez zagłówek siedzenia i zawisła brzuchem na tapicerowanym wałku,wyciągając szyję w stronę kierowcy. To pan?! Po krótkiej chwili odwróciła głowę w moją stronę i oznajmiła grobowymgłosem, dyndając nogami w powietrzu, całkiem tak samo jak dyndała czterdzieści lat temuna podwórkowym trzepaku: To on! Tak.To ja. Nie dał rady dłużej panować nad rozbawieniem. Zwiat jest mały,prawda? Matko jedyna! Dorocia osunęła się z powrotem na siedzenie. Czy pan jestprywatnym kierowcą Hioba? Albo, co nie daj Boże, Hiobem we własnej osobie? Ma pan na imięHiob? Nie śmiał się coraz bardziej. Hubert.Pierwsza litera się zgadza.Ale reszta już nie.A skąd to pytanie? Bo nie bardzo rozumiem& Skąd pytanie? Nie rozumiem? przedrzezniała go. A męska intuicja nic panu niepodpowiada? Zasnęła? Czy może się wypaliła po jednym prawidłowym skręcie kierownicą?Wielka mi intuicja pokręciła głową z politowaniem zapamiętał pan nasze adresy po ostatnimkursie i tyle! Nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich adresów, pod które jeżdżę, więc jakimcudem miałbym zapamiętać akurat te? Czy pani nie jest przypadkiem troszeczkę zarozumiała? Zupełnie pana nie poznałam odezwałam się pojednawczo, zanim zdążyłaodpyskować. Przede wszystkim przez ten samochód.Nowy? Bardzo ładny.I wygodny. Musiałem wymienić, bo w starym mi drzwi odpadły.Nie wytrzymały trzaskania.Dlatego szukałem takiego z przesuwanymi& Rozumiem zaniosłam się śmiechem. Cieszę się, że przynajmniej noga, zmasakrowana przez moją walizkę, panu nie odpadła. Nie odpadła potwierdził spokojnie. A paznokieć w końcu odrósł [ Pobierz całość w formacie PDF ]