[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Do takiej współpracy są przyzwyczajeni, moja droga - wyjaśnił jej także poważnie.- Twoi szkolni koledzy nie poznali tego, co ty - fizycznej obecności rodziców.Nigdy niczego nie dotknęli; nie znali niczego prawdziwego.Nie rozumieją, czym są emocje, uczucia.Nie mieli okazji ich przeżyć, czy też chociażby zobaczyć.Nie sądzę, żeby było im łatwo przejść do naszego świata, świata delikatników.Jest to dla nich coś obcego, niezrozumiałego jak nowa, nieznana kultura.W pewnym sensie byłoby dla nich lepiej, gdyby zajmowali się czymś, co nie skaże ich na przebywanie sam na sam z ludźmi.- Zatem dlaczego.- Zaczęła niezbyt pewnie.- Dlaczego nie umieszczają w kapsułach dorosłych?- Ponieważ dorośli, jak i niektóre dzieci, bardzo często nie mogą pogodzić się z faktem, że ich ciała już nigdy nie będą sprawne.Sama chyba tego doświadczyłaś: świadomości, że nigdy nie zazna się już ludzkiego dotyku.- Westchnął.- Spotkałem się z wieloma takimi przypadkami.Ty jesteś wyjątkiem, moja kochana.Ale ty zawsze byłaś wyjątkowa.Wybitna jednostka, łatwo się dostosowująca, adaptująca.- Odchylił się w swoim fotelu i zamyślił się.Nie przerywała mu.- Tio, jest wiele rzeczy w sposobie szkolenia ludzi z kapsuł, z którymi się nie zgadzam.Ty jednak już to przeszłaś i teraz jesteś w realnym świecie.Przekonasz się, że nawet konsultanci mogą mieć tutaj inne podejście do ciebie.Są gotowi zaakceptować wszystko, co daje efekty, nawet jeżeli odbiega to od książkowych wyobrażeń o sposobie pracy zespołu mózg - mięśniowiec.Przez chwilę milczała.- Kenny, a co ja pocznę, jeżeli., jeżeli sprawy się tak ułożą, że zacznie się liczyć eros.To znaczy, nie zamierzam roztrzaskać mojej kolumny, ale.- Helva - powiedział szybko.- Pomyśl o Helvie.Przecież ona i jej mięśniowiec mieli romans, o którym do tej pory mówi cały wszechświat.Jeżeli ma tak być, to niech się to stanie.Jeżeli nie, to nie masz się czym przejmować.Ciesz się, że twój partner jest jednocześnie twoim najlepszym przyjacielem.Tak to zresztą powinno być.Zawsze ufałem twojemu rozsądkowi.Zobaczysz, że wszystko będzie w porządku.- Przez chwilę kaszlał.- Gdyby jednak coś było nie tak, możesz być pewna, że nie zostaniesz sama.Chciałbym, żebyś wiedziała, iż ja i Anna czujemy coś podobnego.- Naprawdę? - Nie próbowała zagłuszyć tonu radości w głosie.- Czas najwyższy! Jak jej się to udało? Uwiesiła się twojego fotela, by skusić cię do grzechu?- To samo powiedział Lars - odparł Kenny, rumieniąc się.- Tylko że dodał do tego jeszcze kilka pikantnych szczegółów.- Wyobrażam sobie - zaśmiała się.Lars żył już ponad dwieście lat i wiele w tym czasie widział.Żaden dramat uczuć nie był mu obcy.Był przecież szefem kontroli i bezpieczeństwa jednego z największych szpitali Światów Centralnych.Jeżeli istniało miejsce, w którym na co dzień rozgrywały się sceny miłości i śmierci, z pewnością był nim szpital.Dobrze o tym wiedzieli choćby twórcy holosów.Można tu było zetknąć się zarówno z nic nie znaczącymi romansami, jak i z miłością po grób.Lars obserwował je wszystkie, czasem sam w nich uczestniczył.Był częścią “Dumy Albionu" od samego jej powstania.Został przecież w nią wbudowany.Nie mógł stąd odejść i nigdy tego nie pragnął.Cyniczny, genialny, z niespodziewanymi odruchami serca.To był cały Lars.Mógłby być najdelikatniejszą osobą, jaką Tia kiedykolwiek poznała.Uwielbiał jednak dogryzać swoim przyjaciołom, wykorzystując swą nieprzeciętną inteligencję.- Ale, Kenny.- zawahała się, trawiona ciekawością, lecz nie mając pewności, czy wolno jej zadać takie pytanie.- Kenny, czy mogę być trochę wścibska?- Tio, wiem o tobie wszystko, co można wiedzieć.Poczynając od częstotliwości bicia twego serca, po skład chemiczny twojej krwi.Wiem, o ile stopni podnosi ci się temperatura, gdy jesteś zdenerwowana.Mój lekarz wie tyle samo o mnie.Oboje jesteśmy przyzwyczajeni do ingerencji w naszą osobowość.- Chwilę milczał.- Do tego jesteś moją najdroższą przyjaciółką.Jeżeli jest jakaś rzecz, która cię ciekawi, po prostu pytaj.- Zamrugał oczami.- Nie spodziewaj się jednak, że będę ci opowiadał o pszczółkach i ptaszkach.- Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nazwałeś się “lekarzem w połowie kapsuły".Do połowy jesteś maszyną.Co o tym sądzi Anna?Gdyby mogła się zarumienić, byłaby czerwona jak burak.Czuła się nieswojo zadając to pytanie.Lecz on nie podzielał jej zażenowania.- Hmm, dobre pytanie.Odpowiedź chyba nie jest zbyt intrygująca.Jestem do połowy maszyną tylko kiedy siedzę w fotelu.Poza nim jestem, może niedoskonałą, ale jednak ludzką istotą.- Uśmiechnął się.- Zatem to tak, jakby porównać powierzchnię wody z płatem lśniącej blachy? - Było to coś, o czym wcześniej nie pomyślała.- Słusznie.Nawiasem mówiąc, nie ty pierwsza zadajesz tego typu pytania.Nie myśl zatem, że jesteś wyjątkowo ciekawska.- Odchylił głowę i uśmiechnął się szeroko.- Anna i ja, hmm., musimy opędzać się od wścibskich pytań naszych pacjentów.- Dobrze, że mnie do nich nie zaliczasz.- Taką miała przynajmniej nadzieję.- Ty zawsze byłaś i będziesz dla mnie kimś szczególnym.To, co dotyczy innych, nie dotyczy ciebie.- Pokręcił głową.- Dlatego właśnie mogę ci otwarcie i bez ogródek powiedzieć, co sądzę o twoim stanie.Twoje nerwy poniżej karku nie pracują.Zanim doprowadziliśmy cię do jako takiego stanu, miałaś już zaatakowany system autonomiczny.W tej chwili w kapsule jesteś całkowicie uzależniona od systemu wspomagającego twoje procesy życiowe.Nie sądzę, żebyś przeżyła choć chwilę poza kapsułą; na pewno natomiast wiem, że nie byłabyś szczęśliwa.- Och, dobrze.Czuła się jednocześnie rozczarowana i podniecona.Podniecona dlatego, że była to kolejna okoliczność jej życia w kapsule, o której nie pomyślała.Rozczarowana, cóż, nie tak bardzo.Nigdy nie łudziła się, że zniknie przyczyna, dla której została umieszczona w kapsule [ Pobierz całość w formacie PDF ]