RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZdarzyÅ‚o jej siÄ™ to kiedyÅ›, z trudem uratowaÅ‚a siÄ™,wyrzuciÅ‚o jÄ… na brzeg koÅ‚o Easter Point, caÅ‚kiem wycieÅ„czonÄ…. A wcale nie wyglÄ…da to niebezpiecznie. Z tej strony nie jest.PrÄ…d pÅ‚ynie przy drugim brzegu.Pod skarpÄ… jest bardzo gÅ‚Ä™-boko.W zeszÅ‚ym roku byÅ‚ tu wypadek  niedoszÅ‚y samobójca rzuciÅ‚ siÄ™ ze Stark Head,ale zaczepiÅ‚ siÄ™ o drzewo w poÅ‚owie urwiska i straż przybrzeżna go Å›ciÄ…gnęła. Biedaczysko.ZaÅ‚ożę siÄ™, że nawet im nie podziÄ™kowaÅ‚.To musi być fatalne: zdecy-dować siÄ™ na taki krok i zostać odratowanym.CzuÅ‚ siÄ™ pewnie jak idiota.68  Może dziÅ› już siÄ™ z tego cieszy  spekulowaÅ‚a Audrey.Od niechcenia zaczęła siÄ™ zastanawiać, co też ten czÅ‚owiek może teraz robić i gdziejest.àomas pykaÅ‚ z fajki.Lekko odwracajÄ…c gÅ‚owÄ™, mógÅ‚ przyglÄ…dać siÄ™ Audrey.ZauważyÅ‚, że twarz ma poważnÄ… i zaabsorbowanÄ…, kiedy tak wpatrywaÅ‚a siÄ™ w drugibrzeg.DÅ‚ugie brÄ…zowe rzÄ™sy, czysta linia policzka, maÅ‚e, podobne do muszelki, ucho.To mu o czymÅ› przypomniaÅ‚o. A, znalazÅ‚em twój kolczyk, ten, który wczoraj zgubiÅ‚aÅ›. PoszperaÅ‚ w kieszeni.Audrey wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™. O, dobrze, gdzie go znalazÅ‚eÅ›? Na tarasie? Nie.ByÅ‚ koÅ‚o schodów.MusiaÅ‚aÅ› go zgubić, schodzÄ…c na kolacjÄ™.Nie miaÅ‚aÅ› goprzy kolacji. CieszÄ™ siÄ™, że siÄ™ znalazÅ‚.Wzięła go.àomas zwróciÅ‚ uwagÄ™, że wyglÄ…daÅ‚ stanowczo zbyt ciężko przy jej ma-Å‚ych uszach.DziÅ› też nosiÅ‚a pokazne kolczyki.ZauważyÅ‚: Nosisz kolczyki nawet do kÄ…pieli.Nie boisz siÄ™ ich zgubić? O, to takie taniutkie drobiazgi.Nie znoszÄ™ nie mieć kolczyków z powodu tego dotknęła lewego ucha.àomas przypomniaÅ‚ sobie. Ach, tak, to od czasu, kiedy ugryzÅ‚ ciÄ™ stary Bouncer.PotwierdziÅ‚a.Milczeli pogrążeni we wspomnieniach z dzieciÅ„stwa.Audrey Standish (to jej panieÅ„-skie nazwisko), wysoka dziewczynka o patykowatych, za dÅ‚ugich nogach, wtuliÅ‚a twarzw futro starego Bouncera, który miaÅ‚ chorÄ… Å‚apÄ™.UgryzÅ‚ jÄ… mocno.Musiano jej zaÅ‚ożyćszwy.Teraz prawie nie byÅ‚o tego widać, zostaÅ‚a maleÅ„ka, niewyrazna blizna. Dziewczyno, przecież tego wcale nie widać.O co ci chodzi?Audrey po chwili milczenia powiedziaÅ‚a szczerze: To dlatego.dlatego, że chciaÅ‚abym być.bez skazy.àomas zrozumiaÅ‚.To pasowaÅ‚o do jego obrazu Audrey.ByÅ‚a perfekcjonistkÄ….SamaAudrey sprawiaÅ‚a wrażenie doskonaÅ‚oÅ›ci.PowiedziaÅ‚ pod wpÅ‚ywem nagÅ‚ego impulsu: JesteÅ› znacznie piÄ™kniejsza niż Kay.OdwróciÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie. Ach, nie, àomas.Kay naprawdÄ™.Kay jest naprawdÄ™ Å›liczna. Na zewnÄ…trz tak.Ale mnie chodzi o to, co pod spodem. CzyżbyÅ› miaÅ‚ na myÅ›li  powiedziaÅ‚a rozbawiona  walory mojej piÄ™knejduszy?àomas postukaÅ‚ fajkÄ…, oczyszczajÄ…c jÄ… z popioÅ‚u. Nie  rzekÅ‚. Chodzi mi raczej o twoje ksztaÅ‚tne koÅ›ci.69 Audrey wybuchnęła Å›miechem.àomas nabijaÅ‚ fajkÄ™ nowÄ… porcjÄ… tytoniu.Milczeli przez jakieÅ› pięć minut.àomasspoglÄ…daÅ‚ na niÄ… co i raz, ale dyskretnie, tak że tego nie zauważyÅ‚a.Wreszcie powiedziaÅ‚cicho: Co ci dolega, Audrey? Dolega? O co ci chodzi? CoÅ› jest z tobÄ… nie tak. Nieprawda.Wszystko ze mnÄ… jest w porzÄ…dku. Jednak nie wszystko.ZaprzeczyÅ‚a ruchem gÅ‚owy. Nie chcesz mi powiedzieć? Nie mam nic do powiedzenia. Może robiÄ™ z siebie durnia, ale.ale muszÄ™ to powiedzieć. przerwaÅ‚  Audrey.dlaczego nie zapomnisz o tym wszystkim? Czemu nie chcesz dać sobie z tym spokoju?Konwulsyjnie zacisnęła swoje drobne dÅ‚onie na kamieniach. Nie rozumiesz! Kompletnie nic a nic! Ależ Audrey, moja droga, rozumiem.WÅ‚aÅ›nie rozumiem.Wiem.ZwróciÅ‚a ku niemu twarz z wyrazem powÄ…tpiewania.àomas ciÄ…gnÄ…Å‚: Wiem dokÅ‚adnie, przez co musiaÅ‚aÅ› przejść.I.i wiem, co to dla ciebie znaczyÅ‚o.ZbladÅ‚a jak Å›ciana. Ach, tak.Nie sÄ…dziÅ‚am, że ktokolwiek wie. No, wiÄ™c, ja tak.Nie chcÄ™ o tym mówić.Ale chcÄ™ ciÄ™ przekonać, że to wszystkomasz już za sobÄ….to zamkniÄ™ta przeszÅ‚ość. Niektórych rzeczy nie można zamknąć  powiedziaÅ‚a półgÅ‚osem. PosÅ‚uchaj, Audrey, nie ma co tego rozpamiÄ™tywać.PrzeszÅ‚aÅ› przez piekÅ‚o.Nic do-brego nie wyniknie, jeÅ›li bÄ™dziesz do tego ciÄ…gle wracać.Patrz naprzód, a nie wstecz.JesteÅ› jeszcze mÅ‚oda.Masz przed sobÄ… życie, jeszcze dÅ‚ugie życie.MyÅ›l o jutrze, nieo dniu wczorajszym.WpatrywaÅ‚a siÄ™ w niego szeroko otwartymi oczyma, z których nie daÅ‚o siÄ™ wyczy-tać, o czym myÅ›li. A jeÅ›li nie potrafiÄ™? Musisz! MyÅ›lÄ™, że jednak nie rozumiesz.Chyba nie jestem caÅ‚kiem normalna, jeÅ›li chodzio pewne sprawy. Bzdura  wtrÄ…ciÅ‚ gwaÅ‚townie. Ty. przerwaÅ‚. Ja.co? PamiÄ™tam ciÄ™, kiedy byÅ‚aÅ› mÅ‚odÄ… dziewczynÄ…, przed Å›lubem z Nevile em.Dlaczegoza niego wyszÅ‚aÅ›?70 UÅ›miechnęła siÄ™. Bo siÄ™ w nim zakochaÅ‚am. Tak, tak, tyle to wiem.Ale dlaczego siÄ™ w nim zakochaÅ‚aÅ›? Co ciÄ™ w nim tak po-ciÄ…gaÅ‚o?ZmrużyÅ‚a oczy, jakby chciaÅ‚a popatrzeć na Å›wiat oczami tamtej dziewczyny, którejjuż dziÅ› nie byÅ‚o. MyÅ›lÄ™, że to dlatego  powiedziaÅ‚a  że on byÅ‚ taki  pozytywny.ByÅ‚ moim prze-ciwieÅ„stwem.Zawsze czuÅ‚am siÄ™ jak cieÅ„, trochÄ™ nierealna [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl