RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Składał się z kilku prostych kresek i przypominał schematyczny rysunek jaszczurki.Długa, pionowa linia zakończona małym kółeczkiem stanowiła tułów i głowę, a dwie poprzeczne krótkie kreski – łapki gada.Adam poczuł się nagle nieswojo.Spuścił wzrok na ręce mężczyzny, ale tatuaże na grzbietach, dłoni były zbyt misterne, żeby mógł rozpoznać, co przedstawiają.Długowłosy poprosił kasjerkę o paczkę papierosów.Miał niski, bardzo spokojny głos, który przywodził na myśl niesamowicie głębokie, podziemne jezioro o wiecznie gładkiej, czarnej tafli.Adam drgnął, gdy zdał sobie sprawę, że przez chwilę widział dokładnie to jezioro, zamiast obrazu kasjerki sięgającej po paczuszkę z jego koszyka.Mężczyzna z warkoczem zniknął tymczasem za drzwiami.Adam zapłacił za bułkę i paczuszkę, która okazała się zieloną herbatą.Trochę skonsternowany doszedł do wniosku, że odczuwa coś w rodzaju ulgi z powodu zniknięcia niedoszłego bohatera swojej obrazkowej historyjki.Nawet specjalnie nie żałował, że nie zdążył lepiej mu się przyjrzeć.Lśnienie ponad jego głową, które wziął w pierwszej chwili za odblask światła z wnętrza lodówki, jakoś dziwnie zdawało się promieniować z jego twarzy.Nagle Adam przypomniał sobie obraz jeziora wśród skał i wstrząsnął nim dreszcz.Przeszedł na drugą stronę ulicy, kierując się ku domowi.Odgryzał właśnie kęs bułki, gdy kątem oka dostrzegł ciemną sylwetkę.Gwałtownie odwrócił głowę.Na ławce przy skwerku siedział ubrany na czarno mężczyzna i popijał piwo z puszki.Nogi pod Adamem trochę zmiękły.Prawie mimowolnie ruszył w kierunku szczupłej postaci.Zawahał się na moment i wiedziony jakimś impulsem, usiadł na ławce stojącej dokładnie naprzeciw pijącego mężczyzny.Czas jakby stanął.Czarnowłosy spokojnie sączył swoje piwo, a Adam żuł kolejne kawałki bułki.Patrzyli na siebie.W oczach nieznajomego widać było lekkie rozbawienie.Adam, łykając nieszczęsną bułkę, której kęsy rosły mu w ustach, doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może ani przestać jeść, ani oderwać wzroku od twarzy siedzącego naprzeciw mężczyzny.Na ustach nieznajomego pojawił się odrobinę drwiący uśmiech.Mrugnął porozumiewawczo do Adama i jakby doszedłszy do wniosku, że wystarczy tej zabawy, spuścił wzrok na żwirowaną ścieżkę.Adam zakrztusił się bułką.Nieznajomy wstał, wyrzucił pustą puszkę do śmieci i bez pośpiechu odszedł.Adam kaszlał jeszcze przez dłuższą chwilę, zanim zdołał złapać oddech.Był cały zlany potem.Odchylił głowę do tyłu i zaśmiał się niemal histerycznie.W stu procentach osiągnął cel swoich starań.Teraz, gdy tylko zamknął oczy, widział ze wszystkimi szczegółami twarz i sylwetkę dziwnego mężczyzny, tak jakby ten obraz utrwalił się mu pod powiekami niby na kliszy fotograficznej.* * *Rysował jak w transie.Strony, które powstawały, wydarzenia, jakie opisywał, spływały mu z palców, nie dotykając umysłu.Często budził się rano i przeglądając to, co stworzył poprzedniego wieczoru, miał wrażenie, że materiał nie wyszedł spod jego ręki.Niby rozpoznawał swój styl i swoją kreskę, ale nie pamiętał, żeby nad tym pracował.Jednak to, co zrobił, było rewelacyjne.Każdego ranka z zapartym tchem śledził poczynania bohatera, który w niepojęty sposób sam się stwarzał i sam opowiadał o sobie.Pozostawał tylko jeden problem.Wciąż był bezimienny! Adam za nic nie potrafił wymyślić mu imienia.Kiedyś przyznał się do tego Lili przez telefon.Proponowała coś krótkiego i energicznego: Maks albo Zag, ale ją wyśmiał.Wiedział, że to imię musi być równie autentyczne i niezwykłe, jak jego właściciel.Komiks całkowicie wypełniał mu życie.Przestał wychodzić z domu, przez telefon rozmawiał monosylabami, karmił kota konserwami dla psów, a przyjaciół witał z tak ponurą miną, że wkrótce przestali go odwiedzać.Wierny pozostał tylko Zygzak.Nadal prowadził ich wspólną firmę i nadal dzielił się zyskami z Adamem.Nie było tego wiele, zwłaszcza że Zygzak pracował zupełnie sam.Adam miał z tego powodu lekkie wyrzuty sumienia i nawet spytał kiedyś przyjaciela, co stało się z logo, które miał zaprojektować.Zygzak tylko machnął ręką i powiedział, że sam je zrobił i oddał ponad dwa tygodnie temu.Przez długi czas Adam nie chciał pokazać swoich rysunków Zygzakowi, ani nawet Lili, więc oboje czuli się jeszcze bardziej urażeni.Rysowanie profesjonalnych komiksów za prawdziwe pieniądze było sekretnym marzeniem całej trójki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl