[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z części zapasowych wymiennych, do których mieli dostęp nasi więźniowie, po siedmiu miesiącach mieliśmy własną stację nadawczą, przy której pracował ppor.4, w miejscu gdzie bardzo niechętnie wchodzili esesmani.Jesienią 1942 roku przydługi nieco język jednego z kolegów był przyczyną tego, że musieliśmy stację rozmontować.Nadawaliśmy audycje powtarzane przez inne stacje, wiadomości tyczące się ilości “zugangów” i śmierci w obozie, stanu i warunków, w jakich znajdowali się więźniowie.Władze się wściekały, szukały, zrywały podłogi w warsztatach na “Industriehof I”, w magazynach.Ponieważ nadawaliśmy rzadko, w rozmaitych godzinach, wykryć nas było trudno.Władze wreszcie zrezygnowały z poszukiwań w samym obozie, przenosząc takowe na tereny poza obóz, w rejon Oświęcimia.Podawane dokładne wiadomości z obozu tłumaczyli sobie kontaktem naszym z organizacją na zewnątrz przez cywilnych robotników.Szukano w Gemeinschaftslagrze.A kontakt przez cywilną ludność rzeczywiście był.Droga do nas szła przez stykanie się z ludnością cywilną (wśród której byli członkowie organizacji na zewnątrz) w Brzeszczach, szła i Gemeinschaftslagrem przez tych, co pracowali u nas, będąc pozornie naszą władzą.Droga szła też na Bunę przez kontakt z pracownikami cywilnymi.W ten sposób przekazałem “na wolność” również wyniesiony z “Funkstelle” cały plik niemieckich skrótów szyfrowych tzw.“Verkehrsabkürzungen”.Z wolności dostawaliśmy lekarstwa, zastrzyki przeciwtyfusowe.Pracowali przy tym z jednej strony dr.2, z drugiej - mój kolega - 59.Był to ciekawy typ.Robił wszystko “na wesoło” i wszystko mu się udawało.Ratował, karmił u siebie na sali i w garbarni kilku kolegów, zanim ich nie podreperował tak, że dalej mogli sobie sami dawać radę.Stale kogoś przygarniał do garbarni.Szedł na całego, odważnie, z pewną nachalnością tam, gdzie inny by wsiąkł.Wysoki, szeroki w barach, z rozjaśnioną twarzą i wielkim sercem.Kiedyś przyjechał z jakąś komisją Heinrich Himmler, a 59 w tym czasie był sztubowym na bloku 6 (stara numeracja) i był pouczony, jak ma składać raport Himmlerowi, przed którym się wszystko trzęsło.Gdy nastąpił ten uroczysty moment i Himmler wszedł na salę, 59 stanął przed nim i.nic nie powiedział.A potem roześmiał się i Himmler również się roześmiał.Może uratowało go to, że z Himmlerem byli dwaj jacyś cywilni panowie, a takie łagodne obejście się z więźniem robiło mu potrzebną reklamę stosunku do więźnia.Innym razem, w garbarni, 59, widząc przez okno na dziedzińcu komisję, która zwiedzała warsztaty i kierowała się do drzwi, przez które miała wejść do wielkiej hali, gdzie pracowali garbarze, chwycił wąż gumowy i niby robiąc porządek, oblewając ściany i podłogę, oblał specjalnie i dokładnie komisję złożoną z niemieckich oficerów.Udając ogromnie przerażonego rzucił węża na ziemię, stanął na baczność i.znowu nic mu nie było.Kiedy kolumny więźniów wracały do obozu, zatrwożone posępnymi myślami, wtedy raptem 59 donośnym głosem wydawał komendy polskie, licząc głośno: raz, dwa, trzy.Miał na pewno też i wady, lecz któż ich nie ma.W każdym razie miał stale wielu przyjaciół i zwolenników wokół siebie.Zaimponował im i wielu mógłby poprowadzić.Ostatnie zwolnienia w 1942 roku były w marcu, przy czym zwolniono paru kolegów z orkiestry, gdyż komendant, który, jak wspomniałem, lubił muzykę, wyrobił to sobie u władz w Berlinie, że będzie mógł co roku paru muzyków zwalniać z orkiestry.Orkiestrze zapowiedziano: kto będzie się starał grać dobrze, będzie zwolniony, więc orkiestra grała pięknie.Komendant upajał się muzyką.Co roku jednak zwalniano tych, co w tej orkiestrze najmniej byli potrzebni.Po marcu, przez cały rok 1942 zwolnień nie było ze względu na wielce niepożądane przebywanie na wolności jakichkolwiek świadków Oświęcimia, w szczególności tego, co się w Oświęcimiu zaczęło dziać w tym roku.Przywieziono do Oświęcimia, do części obozu odgrodzonej od nas wysokim murem - pierwsze kobiety: prostytutki i zbrodniarki z więzień niemieckich i mianowano je aparatem wychowawczym dla kobiet, które wkrótce tu mieli przywieźć, dla kobiet uczciwych – “przestępczyń politycznych”.W Brzezince codziennie w gotowych już komorach gazowych rozpoczęły się pierwsze masowe zagazowania ludzi.19 marca 1942 roku przywieźli 120 kobiet, Polek.Uśmiechały się do więźniów, którzy wchodzili w kolumnach do obozu [ Pobierz całość w formacie PDF ]