[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W którą stronę wyruszacie?- Pójdziemy za Panchem Vargasem na południowy zachód - odpowiedział Viejo mierząc Smugę podejrzliwym spojrzeniem.- A wy, senores, co zamierzacie?- Już mówiłem, idziemy do Boliwii.Jesteśmy tam umówieni z przyjaciółmi.- A więc nasze drogi się rozchodzą! - stwierdził Viejo.- Spełniliśmy wszystkie wasze żądania.Rozstajemy się w zgodzie, więc przyrzeknijcie, że nikt z czerwonoskórych niewolników nie podąży za nami.Oni by mogli naprowadzić na nas Indios bravos.- Nikt nie pójdzie za wami, obiecujemy! - zapewnił Smuga.- Ruszamy natychmiast! - rozkazał Viejo i krzyknął na swych kompanów, aby się szykowali do drogi.Wkrótce czereda łowców niewolników wchodziła w leśny gąszcz.Viejo odwrócił się do Nowickiego i Smugi, mówiąc:- Zostawiam dwa kotły do gotowania jedzenia.Żywności macie niewiele, ale Indianie lubią małpinę, a małp tu nie brak.Adios, amigos, que le vaya bien! [56]Miasto KrólówTomasz Wilmowski zadumany spoglądał w niebo usiane migocącymi gwiazdami, wśród których jaśniał Krzyż Południa.Widok tego gwiazdozbioru nieba południowej półkuli zawsze budził w Tomku wspomnienia z lat chłopięcych, kiedy to z zapartym tchem czytywał o niezwykłych przygodach podróżników w dalekich, egzotycznych krajach.Czyż mógł wtedy choćby marzyć, że kiedyś sam będzie przemierzał dziewicze lądy, często nie tknięte jeszcze stopą białego człowieka? A jednak spełniły się jego najgorętsze pragnienia! Był łowcą dzikich zwierząt, poznawał zwyczaje różnych ludów, z jego zdaniem liczyli się wytrawni geografowie i etnografowie.Jako chłopiec sądził, że dalekie podróże po nieznanych krajach stanowią pasmo pasjonujących przygód.Nie zdawał sobie wtedy sprawy, że sławni odkrywcy narażali swe życie przede wszystkim dla poszerzenia wiadomości o świecie i jego mieszkańcach.Teraz wszakże Tomek już znał gorzki smak wielkiej przygody.Pełen obaw oczekiwał ojca, z którym miał wyruszyć na ratunek przyjaciołom.Tak więc, choć urokliwy gwiazdozbiór uzmysławiał mu spełnienie chłopięcych marzeń, nurtował go dręczący niepokój.Tomek siedział na ławeczce hotelowego patio[57].Pośrodku czworokątnego wewnętrznego dziedzińca, obramowanego oficynami frontowego budynku, cicho szumiała mała fontanna.Był już późny wieczór, lecz troski spędzały sen z powiek młodego mężczyzny.Jego dwaj starsi przyjaciele i towarzysze łowieckich wypraw znajdowali się w groźnych opałach.Tomek tak by chciał lotem ptaka pospieszyć im z pomocą, a tymczasem musiał bezczynnie czekać na ojca, który miał przywieźć pieniądze na wyposażenie wyprawy.Zamyślony nawet nie spostrzegł żony wymykającej się z hotelu na patio.Sally przysiadła na ławce obok Tomka, przytuliła się do-niego i cicho zagadnęła:- Czy duchy hiszpańskich konkwistadorów przyprawiają cię o bezsenność, Tommy?Tomek otrząsnął się z zadumy.Spojrzał na żonę, uśmiechnął się do niej.Wyglądała uroczo w zarzuconej na głowę, na wzór limeńskich elegantek, czarnej mancie, czyli szalu.- Nie byłoby w tym nic dziwnego - odparł po chwili.- Miasto Królów[58], w którym się znajdujemy, prawie cztery wieki temu zbudował osławiony Pizarro[59].- Właśnie jego miałam na myśli wspominając o duchach hiszpańskich konkwistadorów.Dzisiaj przed południem byłyśmy z Natką w katedrze [60]na Plaża de Armas, której budowę zapoczątkował Pizarro.W niej też u stóp ołtarza oglądałyśmy jego grobowiec między grobami arcybiskupów limeńskich.Wśród znakomitych obrazów zdobiących katedrę zachwyciło nas wspaniałe dzieło Murilla.Żartowałam jednak, wspominając duchy Hiszpanów.Wiem dobrze, co cię gnębi! Nie dręcz się tak bardzo.Ojciec zjawi się lada dzień!- Oby tylko już nie było za późno! - powiedział Tomek ciężko wzdychając.- Wczoraj nadeszły złe wiadomości.W Montanii wybuchły poważne niepokoje.- Od kogo to usłyszałeś?! - żywo zapytała Sally.- Wczoraj złożyłem wizytę prefektowi departamentu[61].On mnie właśnie o tym poinformował.Prosił o dyskrecję do czasu potwierdzenia się wieści o rebelii Kampów.obawiam się, że wiadomość jest prawdziwa.Pan Smuga przecież ostrzegał, że Kampowie przygotowują powstanie.- Tommy, to naprawdę bardzo zła wiadomość! Dlaczego dopiero teraz o tym mówisz?!- Nie chciałem was martwić przedwcześnie.Jeżeli rebelia już wybuchła, to co się stało z panem Smugą i Tadkiem?! Skóra mi cierpnie na grzbiecie, gdy myślę o tym!- Wszyscy się o nich martwimy! - poważnie powiedziała Sally.- Sytuacja się komplikuje, ale mimo to zaniechanie wyprawy nie wchodzi w rachubę!- Oczywiście! O tym nawet nie może być mowy! - impulsywnie potwierdził Tomek.- Bez względu na przeszkody powinniśmy się stawić w ustalonym z panem Smugą terminie na pograniczu boliwijsko-brazylijskim [ Pobierz całość w formacie PDF ]