RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozprawię się z piratami bez rozlewu krwi.Smuga i Tomek oniemieli.Nowicki nigdy dotąd nie unikał otwartej walki.Toteż spodziewali się, że i obecnie zechce skorzystać z okazji.Widocznie zauważył ich zdumienie, ponieważ zaraz się usprawiedliwił:- Mam na pokładzie dwie kobiety.Poza tym oswobodzenie niewolników nic by nam nie pomogło.Nie znają nas i na pewno nienawidzą białych.W jaki sposób mogliby się zorientować w walce, kto jest ich wrogiem, a kto sprzymierzeńcem? Musimy liczyć tylko na własne siły.- Nie pomyślałem o tym! Ma pan rację, ojciec będzie dumny z pana! - z zapałem zawołał Tomek.- Zgoda, na "Sicie" komenda należy do ciebie! Jak zamierzasz unieruchomić statek? - zapytał Smuga.- Zniszczymy piratom urządzenia sterowe! - wyjaśnił Nowicki.- Świetny pomysł! - pochwalił Tomek.- Ale jeśli czuwają, może dojść do starcia!- Ha, wtedy wszyscy będziecie świadkami, że starałem się uniknąć walki - odpowiedział Nowicki z trudem tłumiąc radość, która ogarnęła go na samą myśl o możliwości bezpośredniej rozprawy.- Może pan na mnie liczyć, kapitanie - poważnie powiedziała Natasza.- Na nas wszystkich - dodała Sally.- Wkradnę się z panem na statek piratów.Będę stała na straży, podczas gdy pan.- Nie gadaj głupstw, sikorko! - zgromił ją Nowicki.- Chwali ci się odwaga, ale to męska sprawa.Pan Smuga i Tomek będą moją osłoną.Kto z was pomoże mi zmajstrować ładunek wybuchowy?- Ja! Robiłam już bomby dla moich towarzyszy w Rosji - zaofiaro­wała się Natasza.- Dobrze, proszę do mojej kabiny.Gdy cyklon nieco sfolguje, musimy być gotowi do akcji.Nim minęły dwie godziny, na koi kapitana leżała dość duża, ciężka paczka owinięta w nieprzemakalny brezent.Teraz Nowicki zwołał całą załogę do mesy.Trójka śmiałków ubrana była jedynie w ciemne obcisłe spodnie i koszule.Talie ich opinały mocno ściągnięte pasy z rewol­werami i myśliwskimi nożami.- Podczas mojej nieobecności Ramasan obejmuje komendę na statku - krótko oświadczył Nowicki.- Przekazuję ci moją czapkę kapitańską, ale.lepiej jej nie noś! Masz mniejszą łepetynę, więc wiatr mógłby spłatać nam figla!- Ay, ay, sahibie kapitanie! - odrzekł Indus.- Już się przyzwyczaiłem do niej, leży jak ulał - ciągnął Nowicki.- Teraz słuchaj uważnie:, jeśli na pirackiej balii gruchną strzały, a my nie powrócimy do świtu, natychmiast rozwiniesz żagle i jak najszybciej popłyniesz do Port Moresby.Tam złożysz odpowiedni meldunek gubernatorowi.On już będzie wiedział, co należy robić.- Ay, ay, kapitanie!Niedwuznaczne polecenia Nowickiego wywarły na załodze przy­gnębiające wrażenie, lecz on sam zupełnie się nie przejmował niebez­pieczeństwem.Smuga i Tomek również mieli raźne miny.Podczas kolacji Tomek wpałaszował swoją porcję i pocieszał wystraszone dziewczęta, które nawet nie tknęły jedzenia.Balmore wprost nie mógł oderwać wzroku od Tomka, gdyż odczuwał głęboki niepokój na samo wspomnienie groźnych postaci piratów.Ramasan ze swoimi ludźmi objął wachtę na pokładzie.Reszta załogi oczekiwała poprawy warunków atmosferycznych.Dopiero na jakieś trzy godziny przed świtem wachtowy pokazał się w drzwiach.- Sahibie kapitanie, wichura nieco słabnie! - zameldował.- Szalupa gotowa? - zapytał Nowicki.- Gotowa! Wyznaczyłem dwóch ludzi do wioseł!- A więc w drogę! Idziemy na bosaka, może będziemy musieli trochę popływać - rzekł Nowicki powstając z fotela.Po ciemku wyszli na pokład.Deszcz jeszcze zacinał, ale wiatr nie był już tak gwałtowny.Kapitan Nowicki wyniósł z kabiny dużą, ciężką paczkę i butelkę z zamkniętym w niej ultymatywnym pismem do piratów.Ostrożnie umieścił je w łodzi.Owinął się w pasie liną zakończoną hakiem, po czym siadł przy sterze.Tomek uścisnął Salty, która po cichu udzielała mu ostatnich przestróg, i również zajął miejsce przy Smudze.Dwaj marynarze zsunęli się po linach do lodzi wtedy dopiero, gdy dotknęła powierzchni wody.Odbili od burty.Nowicki sterował łódź w kierunku wybrzeża.W milczeniu opływali lagunę.Tomek i Smuga pomagali marynarzom w wiosłowaniu, trzeba było bowiem uważać, aby wzburzone fale nie rozbiły łodzi o brzeg.Pot spływał po ich czołach, zanim ujrzeli ciemny kontur pirackiego statku.Na masztach ani na pokładzie nie było żadnych świateł.Wiatr i szum fal tłumiły wszelkie odgłosy.Kapitan Nowicki śmiało poprowadził łódź w pobliże dziobu statku, z prawej strony burty.W ten sposób znaleźli się pomiędzy statkiem i lądem.Łódź otarła się o łańcuch kotwiczny zwisający z kluzy [55] [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl