RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego jeszcze wie­czoru Tomek spostrzegł, że warunki żeglugi stopniowo ulegają zmianie.Boczne, leniwe kołysanie statku było wprawdzie z początku znośne, lecz mimo to Tomek zaczął odczuwać niepokój.Pod naporem olbrzymich fal statek pochylał się na lewy bok.Wiązania jego niebezpiecznie trzeszczały, a od czasu do czasu gwałtowniejsze fale zalewały bryzgami piany pokład i cofały się zaraz, jakby zawstydzone swą śmiałością.Następnego ranka kołysanie stało się jeszcze silniejsze.Spienione fale co chwila przelewały się przez pokład.Aby zapomnieć o złym samopoczuciu, Tomek zabrał sztucer i udał się do swej strzelnicy.Bosman Nowicki nie mógł mu towarzyszyć, ale Tomek raczej był z tego zadowolony: zawie­szona u pułapu blaszana puszka, pod wpływem silnego kołysania statku, wykonywała samorzutnie najdziwniejsze skoki.Trafienie w tak ruchliwy cel nie było łatwe.Chwilami Tomek z trudem utrzymywał równowagę, lecz to właśnie sprawiało mu największą uciechę.Raz po razie strzelał to pudłując, to znów trafiając.Po dwóch godzinach piasek wysypał się przez przestrze­lone w blasze otwory.Zaledwie odezwał się gong wzywający na obiad, Tomek wszedł rozrado­wany do jadalni i usiadł na swoim miejscu.W czasie pełnego emocji strze­lania zapomniał o ogarniającej go przedtem słabości i poczuł głód.Marynarze z uznaniem uśmiechali się do niego, a Smuga zawołał:- Ho, ho! Więc przyszedłeś na obiad?- A dlaczego miałbym nie przyjść? - odparł Tomek.- Jestem głodny jak wilk.- No, jeśli kołysanie statku nie pozbawiło cię apetytu, to będziesz do­brym marynarzem.Czy wiesz, że trzej olbrzymi Sudańczycy, którzy eskortu­ją wielbłądy, leżą jak kłody w swej kabinie - mówił Smuga ze śmiechem.Tomek doskonale znosił kołysanie statku.Mimo to nie pozwolono mu przebywać na pokładzie w obawie, aby przewalające się fale nie zmyły go do morza.„Rozpruwał" więc w swej strzelnicy coraz to mniejsze blaszane pusz­ki, trafiając już teraz za każdym razem.Po kilku dniach morze stało się spokojniejsze.Nowicki, korzystając z wolnej chwili, udał się do strzelnicy.Tomek strzelał szybko i celnie.Bos­man zdziwiony postępami powiedział z uznaniem:- No, braciszku, widzę, że niewiele już skorzystasz ode mnie.Teraz chyba tylko Smuga mógłby nauczyć cię czegoś nowego.- To pan Smuga tak dobrze strzela? - zdziwił się Tomek.- Myśla­łem, że nikt już lepiej nie potrafi jak pan.- Ho, ho! Smuga to mistrz nad mistrzami! Nawet najmniejsze bydlętrafia między ślepia - odparł bosman pewnym tonem, chociaż wszystko, co wiedział o Smudze, pochodziło z opowiadań ojca Tomka.Oczywiście Wilmowski nigdy nie mówił bosmanowi o „strzelaniu między ślepia", lecz Nowickiemu zdawało się, że taka nieścisłość nie sprawi chłopcu różnicy.Tomek jednak już poprzednio postanowił we wszystkim wiernie naśla­dować wielkiego łowcę.Zamyślił się więc nad słowami bosmana.W wyniku rozmyślań wyszukiwał jak najmniejsze puszki, rysował na nich dwa kółka, które miały być „ślepiami zwierząt" i zaczął od nowa ćwiczenia.Robił to w najściślejszej tajemnicy nawet przed bosmanem.Dni szybko mijały.„Ali­gator" płynął coraz dalej na południowy wschód.CEJLOŃSKI SŁOŃ I BENGALSKI TYGRYSTomek z niecierpliwością obserwował ląd wyłaniający się z rozkołysanego morza.Była to wyspa Cejlon[18] - kraina pereł, białych szafirów, pięknych palm i rzadkich roślin.„Aligator" wolno przepłynął przez szerokie wrota utworzone przez dwa potężne łamacze fal i znalazł się w wielkiej, przytulnej przystani, porcie Colombo będącym stolicą Cejlonu.- Wybieram się z panem Smugą na wybrzeże.Jeżeli masz ochotę, mo­żesz pójść z nami - oznajmił Tomkowi ojciec, gdy opuszczono pomost na molo.- Musimy załatwić formalności konieczne do przetransportowania zwierząt na statek.- Czy to chodzi o słonia i tygrysa? - zapytał Tomek.- Tak, stąd właśnie mamy przewieźć je do Australii - potwierdził Wilmowski.- A to wspaniale! leszcze nie widziałem żywego słonia ani tygrysa.Czy ten słoń jest oswojony?- Należy się spodziewać, że przeszedł już odpowiednią tresurę.Zabiorę aparat fotograficzny, powinieneś posłać wujostwu Karskim fotografię z da­lekiej podróży.- Oczywiście.Ja bym tak chciał.- Chciałbyś na słoniu?- Tak!- Zobaczymy - odparł Wilmowski - Przygotuj się szybko do wyjścia na ląd [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl