[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Węszył.* * *Była noc, gdy Iwanów stanął na cmentarzu koło kółka rolniczego.Miał w ręce sa-perkę.Przeszedł na bardziej zapuszczoną część cmentarza i zaczął rozgrzebywać jedenz grobów.Niebawem dotarł do sklepionej z cegieł niewielkiej krypty.Odwalił przegniłądrewnianą klapę i zeskoczył na dół.Zapalił świecę i saperką podważył wieko trum-ny.Wewnątrz leżało częściowo zmumifikowane ciało z tkwiącym w piersi osikowymkołkiem.Ponadto trup miął głowę przebitą żelaznym gwozdziem i związane drutemręce.Iwan szybkimi zręcznymi ruchami uwolnił ciało z tych zabezpieczeń, ale niebosz-czyk nie zdradzał nadal najmniejszych oznak życia.Czarownik wygramolił się z grobu.Wyczuwał wyraznie wszystkie miejsca, w których swojego czasu jeszcze w latach pięć-dziesiątych walczyli z wampirami: czołowy egzorcysta okolicy Jakub Wędrowycz i jegodwaj pomagierzy.Ale wszędzie wyczuwał tą samą spokój i pustkę, co tutaj.Nieboszczycyleżeli, śniąc swoje sny o wieczności.Obudzić by ich mogły jedynie trąby na sąd osta-teczny. Czy nikt tu do licha nie pozostał przy życiu? zapytał w przestrzeń.Odpowiedziało mu grobowe milczenie.Ale zaraz potem wychwycił słabiutki odzew.Coś w tym parku sztywnych jeszcze ciągle zdradzało pewną aktywność.Ruszył tymtropem.Niebawem stanął przed niewielkim obeliskiem z czerwoną gwiazdą.Na obeli-sku widniał częściowo już zatarty napis.Eugeniusz Jakubowski.Gminny sekretarz PZPR1921 I95892Czarownik uśmiechnął się i spokojnie wybił saperką dziurę w zamurowanym wej-ściu.Wszedł do grobowca.Rozbicie trumny było fraszką.W trumnie leżał kościotrup.Nic nie wskazywało na to, aby mógł ożyć.Uruchomił znowu swoje ponadzmysłowemoce i wychwycił słabe echo myśli nieboszczyka. Popełniłem wiele przestępstw jako podły sługus nieludzkiego systemu.Iwanów spokojnie spuścił ostrze saperki na gardło nieboszczyka.Szept w jego gło-wie ucichł.Wychodząc z cmentarza, spróbował jeszcze raz wsłuchać się w głosy zmar-łych.Odpowiedziało mu milczenie.* * *Birski zaszedł do Semena z samego ranka w poniedziałek.Semen rąbał drwa na po-dwórzu.Obeszło się, więc bez zakładania stroju ochronnego i wizyty na terytorium car-skiej Rosji. Dobry zagadnął od furtki. A witam panie posterunkowy.Co pana sprowadza? Chyba znalezliśmy konia.Tego, który załatwił Bardaka. Gdzie? W tym właśnie problem, że trochę daleko.Na przedmieściach Lublina.Chcieliśmyprosić pana, aby pojechał pan tam ze mną i spróbował dokonać identyfikacji. Dobra.%7ładen problem.Na emeryturze ma się mnóstwo czasu.Kiedy? Gdyby mógł pan być gotów za godzinę. %7ładen problem.Proszę po mnie wpaść i pojedziemy. Mam nadzieję, że podróż nie będzie dla pana męcząca. Proszę nie robić ze mnie zgrzybiałego starca! Nie mam stu lat.Tylko trochę wię-cej szepnął sam do siebie, ale posterunkowy usłyszał. Dobrze, to przyjadę po pana.Poszedł sobie.Staruszek założył marynarkę.Po raz pierwszy od dwudziestu, a możetrzydziestu lat.Głupio czuł się w cywilnych łachach, ale ostatecznie miał jechać w gościgdzieś daleko.Przebrawszy się, usiadł na ławce przed domem i zaczął czekać.* * *Jakub właśnie kończył robić sobie śniadanie, a Monika myła się w łazience po nocyspędzonej bardzo miło, aczkolwiek niezbyt higienicznie, gdy na podwórko wszedł jakiśfacet w garniturze z teczką pod pachą.Gospodarz przez chwilę obserwował go spodoka, a potem wyszedł przed dom. Nu co? zagadnął.93 Dzień dobry. Dobry. Jestem dziennikarzem z Tygodnika Chełmskiego.Czy mam przyjemność z pa-nem Jakubem Wędrowyczem? Macie przyjemność wycedził Jakub przez zęby.Można było w jego głosie odczytać, że jemu nie sprawia to przyjemności.Dziennikarzpoprawił krawat. Piszę artykuły o ciekawych ludziach mieszkających na terenie województwa.Moje nazwisko Katowski. A jakże, czytałem powiedział Jakub ponuro i otarł usta wierzchem ręki. No właśnie, słyszałem o panu i postanowiłem przeprowadzić z panem wywiaddla naszych czytelników. Nigdy nie przeprowadzali ze mną wywiadów. Zawsze musi być ten pierwszy raz. Nu, jeśli nie będzie to długo trwało. Dziesięć minut. No to siądzmy i możemy chwilkę pogadać.Usiedli na ławce i Katowski zaraz wy-dobył z torby przenośny magnetofon. Ile pan ma lat? Coś ze siedemdziesiąt.Nie wiem dokładnie, ale musi coś koło tego.Jakub uwielbiał w rozmowach z przedstawicielami władzy grać wioskowego przy-głupa.Nawet w sądzie mu to niezle wychodziło. Jakie pan ma zródła utrzymania? Trochę z emerytury, a tak w ogóle to pożyczam od ludzi i im nie oddaję.Jestem,jak to się mówi, pasożytem społecznym. Z tego, co słyszałem walczy pan z wampirami i wygania z ludzi złe duchy. Hym? Pierwsze słyszę.Musi to dlatego, że byłem za młodu hieną cmentarną.Ludziom się ubzdurało, że ja tak wampiry wykopuję. Co pan myśli o obecnym ustroju? Czy podoba się panu aktualny główny sekretarzgminy i panujący w niej ład i porządek? Ustrój jest do niczego.Za cara było lepiej.A gminny sekretarz to typowy komuch.Złodziej i łapownik.Gada sloganami i o niczym nie ma pojęcia.Monika właśnie wyszła z domu i przeszła do obory, aby nakarmić klaczkę. Pańska córka? zaciekawił się dziennikarz. Nie, to moja służąca.A przy okazji kochanka.Znaczy, tego, ja ją wykorzystuję, a zato pijemy na mój koszt wódkę i samogon. Czy miejscowa milicja nie ingeruje w pański aspołeczny tryb życia?94 Ni.To takie głupie gliniarze [ Pobierz całość w formacie PDF ]