RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak że z tego punktu sprawa byłaby załatwiona.Życzyłabym sobie bardzo, aby i wszystkie inne kwestie znalazły równie dobre rozwiązanie.Co się zaś tyczy tego nieszczęśnika Ryszarda, to w ostatnich czasach był wprost okropny.Diabeł w nim siedział, niech mi pani wierzy.Ewa i ja nie mogłyśmy doprowadzić do ładu naszej roboty z powodu psot, jakie nam na każdym kroku urządzał.Pewnego dnia pędził kaczki dokoła podwórza tak długo, aż większa ich część pozdychała.Wcale nie można go było namówić, aby nam w czymkolwiek pomógł.On czasami bywa bardzo użyteczny, przynosi wiadro z wodą czy drzewo, a w tym tygodniu, jak tylko posyłałyśmy go do studni po wodę, zaraz usiłował wyjść na pola.Raz myślałam, żeby go tak strzelić w tę głowiznę.Za jednym zamachem cała sprawa byłaby załatwiona…— Ależ, panno Kornelio!— Niech pani nie woła na mnie wciąż „panno Kornelio”, Aniu kochana.Każdy by tak samo pomyślał.Jeżeli doktorzy w Montrealu potrafią uleczyć Ryszarda i zrobić z niego użyteczne stworzenie, to będą cudotwórcami.Ewa wybrała się z Ryszardem do Montrealu w pierwszych dniach maja.Gilbert wyjechał z nią razem, chcąc jej być pomocnym w ułatwieniu niektórych spraw.Wrócił do domu z nowiną, iż lekarz w Montrealu był również tego zdania, że istnieje wszelkie prawdopodobieństwo wyleczenia Ryszarda.— Ogromnie pocieszające — z przekąsem zauważyła panna Kornelia.Ania tylko westchnęła.Ewa była bardzo chłodna przy pożegnaniu, obiecała jednak pisywać.W dziesięć dni po powrocie Gilberta przyszedł list: pisała, że operacja się udała i że Ryszard szybko przychodzi do siebie.— Co ona rozumie pod tym, że operacja się udała? — zapytała Ania.— Czy ma na myśli, że Ryszard odzyskał rzeczywiście pamięć?— Tak nie myślę, ponieważ nic o tym nie wspomina — powiedział Gilbert.— Ona zastosowuje to słowo z lekarskiego punktu widzenia.Operacja została dokonana i miała normalne skutki.Ale za wcześnie jest jeszcze, aby można było już teraz zadecydować, czy władza umysłowa Ryszarda została przywrócona bądź zupełnie, bądź częściowo.Mam wrażenie, że nie odzyska pamięci od razu.Proces ten, o ile w ogóle nastąpi, będzie postępować stopniowo.Czy to już wszystko, co pisze?— Tak, oto list.Bardzo krótki.Biedna kobieta, musi żyć w strasznym napięciu.Gilbercie Blythe, jest cała masa rzeczy, które miałabym ochotę powiedzieć ci, tylko że byłoby to podłe z mojej strony.— Panna Kornelia cię w tym wyręcza — powiedział Gilbert uśmiechając się żałośnie.— Prawi mi morały przy każdym naszym spotkaniu.W niedwuznaczny sposób daje mi do zrozumienia, że uważa mnie prawie za mordercę i że zgoda doktora Tomasza na to, bym zajął tutaj jego miejsce, była najbardziej pożałowania godnym faktem.Oświadczyła mi, że ma już więcej szacunku dla doktora metodysty po tamtej stronie przystani.Dalej panna Kornelia nie może pójść w swym potępieniu.— Ale gdyby zachorowała, to z pewnością nie wołałaby doktora Tomasza ani doktora metodystów — żachnęła się Zuzanna.— Wśród nocy wyciągnęłaby pana z łóżka, kochany panie doktorze, a potem opowiadałaby, że pańskie recepty są zupełnie bez sensu.Ale na nią niech pan nie zważa.Świat składa się z najrozmaitszych ludzi.Przez jakiś czas nie było żadnej dalszej wiadomości o Ewie.Piękne dni majowe mijały jeden za drugim, a brzegi nad Przystanią Czterech Wiatrów przybrały nową szatę, strojną w zieleń i kwiecie.Pewnego dnia, przy końcu miesiąca, Gilbert wracając do domu spotkał Zuzannę na podwórzu.— Boję się, że nasza pani doktorowa bardzo się czymś wzruszyła — powiedziała tajemniczo.— Otrzymała dziś po południu jakiś ust i od tego czasu chodzi tam i z powrotem po ogrodzie i sama do siebie mówi.Pan wie, że dla niej niezdrowo tak wiele teraz chodzić bez odpoczynku, kochany panie doktorze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl